Spotkanie Francji i Argentyny to starcie odwiecznych faworytów do mistrzostwa, ale obecnie żadna z ekip nie prezentuje futbolu, który mógłby uprawniać do marzeń o Pucharze Świata. Dzisiaj może się to zmienić.
Ani Francuzi, ani Argentyńczycy na rosyjskim turnieju nie zachwycają. Mistrzowie z 1998 roku mają być może najmocniejszy skład na całej imprezie, ale brakuje im stylu. Nie grają w sposób zachwycający, ale przecież przed 20 laty także nie prezentowali ofensywnego futbolu, a raczej żelazną organizację i trochę magii w wykonaniu Zinedine’a Zidane’a. Dzisiaj najważniejszymi postaciami w kadrze są N’Golo Kante, czyli jeden z najlepszych defensywnych pomocników świata potrafiący być w kilku miejscach jednocześnie, i Paul Pogba, którego głównym zadaniem jest utrzymanie równowagi w zespole, a nie brylowanie pod polem karnym rywala. Zawodzi Antoine Griezmann, a groźniejszą bronią w ataku okazuje się być Kylian Mbappe. Szeroka ławka Les Bleus daje Diderowi Deschampsowi sporo opcji – jeśli postanowi zagrać ostrożniej, wystawi zapewne Blaise’a Matuidiego jako kolejnego pomocnika, jeśli będzie chciał mocniej zaatakować, może postawić na Ousmane’a Dembele lub Nabila Fekira, a jeśli jego zamiarem będzie rozgrywanie prostszej piłki, w jedenastce pojawi się Olivier Giroud potrafiący poprzepychać się z obrońcami i wygrać walkę o górną piłkę. Kibice Francji marzą o tym, żeby ich gwiazdozbiór w końcu znalazł swoją tożsamość i pokazał kawał dobrego fubolu.
Sytuacja Argentyny jest bardziej skomplikowana. Albiceleste cudem wyszli z grupy, a udało się to dzięki znakomitemu meczowi z Nigerią w wykonaniu Leo Messiego i Evera Banegi. To, że forma Messiego jest kwestią być albo nie być dla Argentyny, wiadomo nie od dziś. Taktyka Jorge Sampaoliego jest prosta jak konstrukcja cepa: piłkarze mają grać na swoją największą gwiazdę, a ten może robić co chce. Jego słabsza dyspozycja oznacza, że drużyna zostaje de facto bez innych opcji rozegrania, bo Sergio Aguero, Gonzalo Higuain czy Angel Di Maria zawodzą, a Paulo Dybala nie jest kolegą Messiego, więc nie gra. To napastnik Barcelony ma podobno ustalać skład i decydować o sposobie gry, a selekcjoner jest tylko figurantem. Obrona Argentyny to tykająca bomba zegarowa, więc drużyna powinna zagrać z Francuzami odważnie. Inaczej naraża się na błędy ze strony Nicloasa Otamendiego czy Marcosa Rojo, którzy są obrońcami o dużej jakości, ale po przywdzianiu trykotu reprezentacyjnego zaczynają potykać się o własne nogi. Niezbyt dobrze spisuje się Javier Mascherano, który ma ryglować środek pola. W wyjściowym składzie powinien pojawić się Banega. Pomocnik Sevilli w meczu z Nigerią zapewnił zespołowi tak niezbędną kreatywność, której poza Messim nie prezentował wcześniej nikt. Czy awans w ostatnich minutach dodał drużynie skrzydeł i zawodnicy teraz wespną się na szczyty swoich możliwości?
Do starcia obaj giganci nie przystępują w najwyższej formie. Natomiast każdą z drużyn stać na zagranie meczu życia i zdemolowanie rywala – wątpliwe, żeby Argentyna przystąpiła do piłkarskich szachów, a Francja może podjąć rękawicę i także zagrać odważnie. Przed nami dobre spotkanie, a więcej argumentów do zwycięstwa mają Francuzi.
Przewidywane składy: Francja: Lloris – Pavard, Varane, Umtiti, Hernandez – Kante, Pogba – Mbappe, Griezmann, Matuidi – Giroud Argentyna: Armani – Mercado, Otamendi, Rojo, Tagliafico – Mascherano, Banega – Pavon, Messi, Di Maria - Aguero
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/401923-francja-argentyna-czyli-poturbowani-giganci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.