Bezpośrednie starcie Anglii i Belgii zadecyduje o tym, która z tych drużyn zakończy fazę grupową na pierwszym miejscu i spotka się w 1/8 finału z wiceliderem „polskiej” grupy. Z kolei Tunezja i Panama stoczą klasyczny mecz o pietruszkę, który jednej z ekip pozwoli pojechać do domu w lepszym humorze.
Anglia i Belgia to jedni z faworytów całego mundialu. Tacy, którzy w ostatnich meczach faktycznie pokazali, że mają potencjał i formę na zawojowanie rosyjskiego turnieju. Najmocniejszymi dotychczas punktami obu drużyn są napastnicy. Z jednej strony mamy Harry’ego Kane’a, o którego dyspozycję przed imprezą były obawy, bo as londyńskiego Tottenhamu wracał po kontuzji. Jak się okazało, obawy bezpodstawne, bo w dwóch meczach Kane strzelił pięć bramek i jest kapitanem zespołu pełną gębą. O jednego gola mniej ma Romelu Lukaku, który na bramkę zamienia niemal każde swoje uderzenie. Jego niepewny udział spowodowany lekką kontuzję stanowi osłabienie belgijskiego zespołu, ale w starciu z Tunezją Michy Batshuayi pokazał, że też z łatwością dochodzi do sytuacji strzeleckich. Zresztą, w obu drużynach możemy spodziewać się dużej ilości zmian. Anglia i Belgia zagrają z drużynami z Grupy H, a poziom Japonii, Kolumbii i Senegalu jest na tyle zbliżony, że zajęcie pierwszego czy drugiego miejsca nie ma dla obydwu zespołów aż tak wielkiego znaczenia. W starciu z każdą z ekip z „polskiej grupy” to właśnie Anglicy i Belgowie powinni być faworytami. Wydaje się, że w zespole angielskim ze składu podstawowego zagrają na pewno bramkarz Jordan Pickford, obrońca John Stones, pomocnik Dele Alli i właśnie Kane, a reszta składu może podlec rotacji. To szansa dla mniej wykorzystywanych zawodników na przyprawienie Garetha Southgate’a o ból głowy. Ale selekcjoner Anglików wydaje się bardzo ufny względem swojego młodego składu i nie wydaje się, żeby zmiana nawet większości zawodników w tym meczu miała stanowić dla niego powód do mniejszej wiary w zwycięstwo. Roberto Martinez dysponuje podobnie utalentowanymi zawodnikami, choć w jego przypadku zmiana wyjściowej jedenastki będzie także podyktowana kłopotami z kontuzjami. Oprócz Lukaku, nie w pełni sił są Dries Mertens i Eden Hazard, więc szansę powinni dostać zmiennicy. Być może w obronie zobaczymy wreszcie szklanych, lecz znakomitych stoperów: Thomasa Vermaelena i Vincenta Kompany’ego, bo prawdopodobnie będą gotowi do gry po wyleczeniu urazów. Starcie dwóch świetnych zespołów, grających ustawieniem z trójką obrońców, wychodzących na murawę w nowatorskim składzie osobowym – czy kogoś trzeba namawiać na obejrzenie tego meczu?
Spotkanie Tunezji z Panamą ma wymiar tylko i wyłącznie prestiżowy, ale może być kolejną ładną historią napisaną na tym mundialu. Oba zespoły przegrały swoje wcześniejsze mecze z bardzo silnymi przeciwnikami, a ze sobą powinny zagrać bez żadnych kompleksów i z chęcią pokazania wszystkiego, co najlepszego mają w swoim arsenale. Panama cierpi z powodu absencji swoich dwóch podstawowych zawodników pauzujących za kartki, z kolei w składzie Tunezji zabraknie kilku kontuzjowanych graczy. Panamę na boisko wyprowadzi dwóch wielkich liderów tworzących duet środkowych obrońców, Felipe Baloy, czyli strzelec pierwszego w historii gola dla Panamy na mundialu w meczu z Anglią, oraz Roman Torres. Tunezja będzie polegać na strzeleckim instynkcie Wahbi Khazriego, który właśnie z Baloyem i Torresem powinien toczyć najciekawsze pojedynki meczu. Tunezja zapewne poprowadzi grę starając się rozbić defensywę Panamy, która w oczekiwaniu na kontratak największy nacisk położy na utrzymaniu szczelnej formacji obronnej. Skoro Arabia Saudyjska w meczu o identycznej stawce pokonała Egipt, to dlaczego Panamczycy nie mieliby zwyciężyć z teoretycznie lepszym rywalem?
Pierwsze czy drugie miejsce w grupie nie ma dla Belgów i Anglików kluczowego znaczenia, ale mecz pomiędzy nimi to sprawdzian w starciu z naprawdę poważnym rywalem, dlatego żadna z drużyn nie powinna odpuszczać. Szykuje się dobry futbolowy wieczór.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/401734-synowie-albionu-czy-czerwone-diably