Już następnego dnia po kolumbijskiej klęsce w światku dziennikarzy sportowych ruszyła giełda nazwisk potencjalnych następców Adama Nawałki. Sam selekcjoner na wczorajszej konferencji prasowej, w charakterystyczny dla siebie sposób odniósł się do tych dywagacji, podkreślając, że po mistrzostwach, a więc zaraz po piątkowym powrocie do kraju, oddaje się do dyspozycji PZPN. Nie ma w tym niczego nadzwyczajnego, po prostu kontrakt Nawałki kończy się po mundialu.
Pytanie, co zrobi PZPN, a właściwie podejmujący kluczowe decyzje prezes Zbigniew Boniek, nie jest wcale takie oczywiste, jak się wielu wydaje. Mamy bowiem na stole trzy opcje, z których każda ma swoje bardzo poważne braki:
Wariant pierwszy: Trener z polskiego podwórka
Nie oszukujmy się, polska myśl trenerska obarczona jest grzechem ciężkim chowu wsobnego polskiej ekstraklasy. Włodarze polskich klubów zmieniają trenerów swoich drużyn częściej niż bieliznę, trudno zatem ocenić, który z nich byłby w stanie poprowadzić drużynę narodową w długim cyklu, przynajmniej dwuletnim (do kolejnego Euro) lub nawet czteroletnim, do kolejnego mundialu. O ile najlepsi piłkarze są dość łakomym kąskiem na rynku transferowym, polscy trenerzy mogą co najwyżej poszczycić się Jackiem Gmochem jako trenerem Panathinaikosu Ateny, czy Henrykiem Kasperczakiem, specjalistą od drużyn afrykańskich. Panowie, niewątpliwi fachowcy, są jednak już emerytami. Młodsi właściwie nie przekraczają horyzontu polskiej Ekstraklasy, która kuźnią talentów trenerskich nie jest.
Bukmacherzy wysoko oceniają szanse Michała Probierza, obecnego trenera Cracovii. Probierz, który największe sukcesy odnosił z Jagiellonią Białystok, jest postacią barwną i charyzmatyczną, bardzo mocnym charakterem, co na przykład skróciło jego pracę w Lechii Gdańsk – zespół po prostu miał go dość. Czy „ciężka ręka” Probierza sprawdziłaby się w zarządzaniu grupą gwiazd z lig zagranicznych? Śmiem wątpić, ale z pewnością niosłaby pewną zmianę wizerunkową.
Kompletnie inną osobowością jest Jacek Magiera, były trener Legii Warszawa, lansowany właśnie przez środowisko ze stolicy. Magiera, były bardzo dobry obrońca, ma opinię człowieka spokojnego, choć twardego oraz dobrego fachowca, który potrafi zarządzać trudną szatnią. Wydaje mi się, że ma zbyt do Nawałki zbliżoną charakterystykę, aby był poważnie brany pod uwagę.
Marcin Brosz – wydaje się być „czarnym koniem” na trenerskiej liście Bońka. Pod wieloma względami byłby to ruch podobny do zatrudnienia Nawałki: Ślązak Brosz przywrócił Ekstraklasę w Zabrzu, przed obecnym sezonem Górnicy ze swoim składem i małym budżetem uważani byli za jednych z kandydatów do spadku, tymczasem do końca bili się o najwyższe cele, zajmując ostatecznie czwarte miejsce i awansując do Ligi Europy. Pod jego ręką eksplodowały talenty Rafała Kurzawy (który jest w mundialowej kadrze Nawałki) i Szymona Żurkowskiego. Brosz, sam będąc względnie młodym trenerem (ur. w 1973 r.) słynie z tego, nie boi się stawiać na młodych i bardzo młodych piłkarzy, co w kontekście schyłku pokolenia Błaszczykowskiego i Piszczka może okazać bardzo istotną cechą. Dziennikarze nie mają z niego pożytku – jego konferencje są równie nudne jak Nawałki.
Piotr Nowak – jego nazwisko pojawiało się już w 2016 r., gdy dywagowano, kto przejmie kadrę, gdyby Nawałce powinęła się noga na francuskim Euro. Nowak, były wyróżniający się reprezentant Polski, jako jeden z niewielu polskim trenerów długo pracował za granicą, aczkolwiek nie były to topowe kluby zagraniczne, lecz amerykańska liga soccerowa. Przez dwa lata był też trenerem reprezentacji karaibskiego mikropaństwa Antiguy i Barbudy. W Polsce dość udanie prowadził Lechię Gdańsk, z którą dopiero w ostatniej kolejce wypuścił z rąk udział w pucharach.
Wariant drugi: Trener z zagranicy
Wydaje się, że pomimo niewątpliwe większej fachowości kandydatów opcja z trenerem spoza naszego kraju jest jednak mniej prawdopodobna, przygoda PZPN z Benhakkerem długo odbijała się obu stronom czkawką. W kategoriach żartu możemy traktować rzucane propozycje wolnych gwiazd trenerskich, takich jak Arsene Wenger czy Zinedine Zidane. Dziennikarze, ze względu na prezesa Bońka, uparcie wpatrują się w kierunek włoski, tym bardziej, że pozycja trenerów z Italii bardzo mocno wzrosła w ostatnich latach. Wysoko na giełdzie nazwisk jest Gianni De Biasi, były trener Udinese oraz reprezentacji Albanii, z którą awansował na Euro2016. Szepta się o Maurizio Sarrim, właśnie zwolnionym z Napoli trenerze Piotra Zielińskiego i Arkadiusza Milika, który jest jednak chyba powyżej możliwości finansowych PZPN. Mówi się również o Cesare Prandellim, byłym selekcjonerze Włoch, z którą na polskim Euro zdobył srebro, i, co w kontekście polskiej kadry, radził sobie z takimi oryginałami jak Mario Balotelli. Po klęsce na mundialu w 2014 r, gdzie Włosi nie wyszli z grupy, Prandelli krótko pracował w Turcji i Hiszpanii i jest do wzięcia.
Być może Zbigniew Boniek ma w swoim gabinecie CV, których się nie spodziewamy, agenci trenerscy z pewnością nie próżnują i być zostaniemy zaskoczeni propozycją.
Wariant trzeci: A może jednak Nawałka powinien zostać?
Nie wolno też zapominać, że już jesienią polska reprezentacja walczyć będzie w pierwszej dywizji Ligi Narodów z Włochami i Portugalią, więc czasu do zaleczenia ran mamy arcymało, bo właściwie tylko sierpień. Kadra polska nie jest aż taka szeroka, nie ma wcale aż tak wielu młodzieżowców, którzy pukaliby do jej bram, nie mówiąc o godnym zastąpieniu gwiazd powoli już gasnących. Polscy kandydaci nie są wcale lepsi od Nawałki, zagraniczni bardzo dobrzy zapewne powyżej budżetowych możliwości Bońka. Gdyby nie powszechne poczucie klęski i wypalenia, zaprezentowany beznadziejny styl w Rosji, można by ostrożnie zakładać, że Adam Nawałka mógłby zostać. Ale wydaje się to być mało prawdopodobne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/401316-kto-za-nawalke-trwaja-spekulacje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.