Wszystko skończyło się tak, jak można było przewidywać: z grupy B awansują Hiszpania i Portugalia. Ale Maroko i Iran zasłużyły na wielki szacunek za swoją postawę w ostatniej kolejce. Brawo! Jak się okazuje, jakość piłkarska to jednak nie wszystko – wbrew temu, co dzisiaj mogliśmy usłyszeć na konferencji polskiej reprezentacji…
Maroko zagrało z Hiszpanią zupełnie inaczej, niż w poprzednich spotkaniach. Lwy Atlasu postanowiły oddać piłkę przeciwnikom i cofnąć się głęboko na swoją połowę w oczekiwaniu na błąd rywala. Ten został popełniony dość szybko, gdy nieporozumienie Andresa Iniesty i Sergio Ramosa doprowadziło do sytuacji sam na sam, którą wykorzystał marokański napastnik Khalid Boutaib. Na odpowiedź nie musieliśmy długo czekać, bo Iniesta odkupił swe winy wspaniałym dograniem do Isco, który rozgrywał dziś zawody życia. Prawdopodobnie nikt nie pokazał na trwającym mundialu takiego kunsztu technicznego, jaki dziś prezentował pomocnik Realu Madryt. Hiszpanie prowadzili grę, ale kilkakrotnie wykazywali się sporą nonszalancją w obronie – Ramos i Gerard Pique grali na tyle wysoko, że jeszcze dwukrotnie Marokańczycy wyszli na sam na sam, ale nie mieli już tyle szczęścia. Po przerwie zaczęli mocniej naciskać, chcąc pożegnać się z imprezą z klasą. Dopięli swego, gdy idealnie do dośrodkowania z rzutu rożnego wyskoczył Youssef En-Nesyri, który dziesięć minut wcześniej zmienił strzelca pierwszej bramki dla Maroka. A jednak gra się do końca – gdy już wydawało się, że Hiszpanie fazę grupową zakończą na drugim miejscu, po pomysłowym rozegraniu rzutu rożnego i idealnej centrze Daniego Carvajala genialnym strzałem z piętki popisał się Iago Aspas. Gol został uznany dzięki konsultacji VAR, bo sędzia liniowy reklamował spalonego. Remis 2:2 to wynik zadowalający obie strony: Hiszpanie wygrali grupę wobec rezultatu meczu Portugalii z Iranem, a Marokańczycy wspaniale zaprezentowali się na koniec swojego udziału w mistrzostwach. Wreszcie potrafili błysnąć Hakim Ziyech i Nordin Amrabat, ale największe brawa należą się północnoafrykańskim obrońcom. W Hiszpanii słabszą partię rozegrał Diego Costa, ale świetnie zaprezentowała się szeroka ławka rezerwowych. Fernando Hierro dysponuje zawodnikami, którzy w ciężkich chwilach są w stanie zrobić różnicę.
Mecz Portugalii z Iranem przebiegał według bardzo podobnego scenariusza. Irańczycy głęboko cofnięci, Portugalczycy budujący atak pozycyjny. Fernando Santos zaskoczył przede wszystkim wystawiając w pierwszej jedenastce wiekowego Ricardo Quaresmę, ale jak się miało okazać, był to strzał w dziesiątkę. Dzisiaj Cristiano Ronaldo nie był decydujący i poza wywalczeniem kilku rzutów wolnych z groźnych pozycji, pokazał niewiele. Ale to właśnie Quaresma wziął sprawy w swoje ręce i strzelił przepiękną bramkę do szatni. Na początku drugiej połowy wydawało się, że jest już pozamiatane: Saeid Ezatolahi sfaulował Ronaldo w polu karnym, a sam poszkodowany podszedł do wykonania jedenastki. Zwykle się w takich sytuacjach nie myli, ale tym razem jego strzał obronił Alireza Beiranvand. To wydarzenie zdopingowało Irańczyków do odważniejszych ataków. Gra był bardzo fizyczna, momentami nerwowa i brutalna, a nie wiadomo dlaczego lider Portugalczyków nie udał się pod wcześniejszy prysznic – w 83. minucie Ronaldo bez piłki wymierzył cios łokciem irańskiemu obrońcy, ale ujrzał tylko żółty kartonik. Gdy kibice Selecao już cieszyli się z pierwszego miejsca w grupie, w doliczonym czasie gry piłkę w polu karnym ręką dotknął Cedric Soares. Po raz kolejny dziś przydał się VAR, bo po obejrzeniu powtórki sędzia wskazał na wapno, a rzut karny na gola zamienił Karim Ansarifard. Spotkanie skończyło się wynikiem 1:1, a Iran znowu pokazał pazurki. Defensywnie solidni, taktycznie poukładani – gdyby tylko momentami zagrali bardziej odważnie, to Portugalia mogłaby się znaleźć poza mundialem. Paradoksalnie, wobec słabszej formy CR7, reszta portugalskiej drużyny zagrała lepiej niż w poprzednich spotkaniach.
Maroko i Iran jadą do domu, ale zostawili po sobie dobre wspomnienia. Można odpaść z klasą, prezentując swój styl i unikając kompromitacji. Hiszpania zagra w 1/8 finału z Rosją, a na Portugalczyków czekać będzie Urugwaj. Brawa dla reprezentacji z Półwyspu Iberyjskiego, ale też chwała dla odpadających z Grupy B. Zostawili na boisku kawał serducha i udowodnili, że pomimo różnicy klas jeśli chodzi o techniczne umiejętności i klubowe zarobki, zawsze można powalczyć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/401224-hiszpania-i-portugalia-graja-dalej-ale-chwala-przegranym