Felieton ukazał się w ostatnim numerze tygodnika „Sieci” [Nr 24 (289) 2018 11–17 czerwca]
Czekając na mundial, obejrzałem dwie transmisje z zawodów bokserskich. Pięściarstwem interesowałem się ostatnio w czasach, gdy na ringu stawał Polak, „wielka nadzieja białych”, a przy okazji mój dokładny równolatek. Przegrał w końcu wszystko, co się dało, skompromitował siebie i datę naszego urodzenia. Z każdą kolejną walką coraz trudniej było być z niego dumnym.
Z tym problemem – deficytu narodowej dumy – polski boks w końcu się uporał. Na wspomnianych na wstępie „galach” stoczono 16 walk. Polacy nie wygrali tylko cztery razy, a gdyby dodać triumf „prawie Polaka” – Ukraińca starającego się o nasze obywatelstwo – to zaledwie trzy razy.
A więc Polska to światowa potęga boksu! Nasi pięściarze tylko tego jednego dnia pokonali Nigeryjczyka, Argentyńczyka, Brytyjczyka, Gruzina, Estończyka oraz paru Białorusinów i Ukraińców! Mamy powód do poczucia dumy.
I to niewielkim kosztem. Po prostu wystarczyło odpowiednio zorganizować „gale”… Oczywiście nie wszyscy zagraniczni bokserzy zaproszeni do Polski byli chłopcami do bicia: niektórzy nawet zwyciężyli, inni długo i zażarcie się bronili. Nie śmiem też twierdzić, że naszym chłopcom triumfy ułatwiali polscy sędziowie, choć sytuacja, gdy Polak wkulminacyjnym pojedynku uderzał swojego przeciwnika nieraz poniżej pasa iwtył głowy, a nie dostał nawet ostrzeżenia, mogła wywoływać pewną konsternację.
Komentatorzy także zadbali, aby nie naruszyć naszego dobrego samopoczucia. Już po pierwszych paru ciosach (a czasem i przed pierwszym gongiem) przewidywali, że zwycięży Polak i zazwyczaj trafiali bezbłędnie. A przy okazji okazali się ludźmi niesłychanie delikatnymi – zamiast niegrzecznie przypomnieć, że polski pięściarz był zdyskwalifikowany za doping, eufemistycznie wspominali o długiej przerwie w walkach.
Cóż – to były piękne przedstawienia, które doskonale zaspokoiły kibicowski głód dumy. Trawestując znane powiedzonko futbolowe o Niemcach: „gala” boksu nad Wisłą to taki sport, gdzie dwóch pięściarzy wychodzi na ring i zawsze wygrywa Polak.
A gdyby tak – zamiast mundialu – urządzić na Narodowym „galę futbolu”, zaprosić Polakom jako przeciwników piłkarzy z Somalii, San Marino, Pakistanu i Andory? Mielibyśmy za niewielkie pieniądze wiele satysfakcji. A tak, wciąż nie wiadomo, czy mamy prawo do kibicowskiej dumy. Oj ta niepewność…
Autor jest szefem portalu tygodnik.tvp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/399849-oj-ta-niepewnosc
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.