To zdecydowanie nie był spacerek dla faworyzowanych Francuzów, którzy pokonali 2:1 Australię dopiero na 10 minut przed końcem spotkania.
Francuzi dość szybko weszli w spotkanie i już w drugiej minucie mogli cieszyć się z prowadzenia.Jednak znakomitą sytuację Mbappe wybronił bramkarz Brighton, Matthew Ryan. Kilka minut później z rzutu wolnego próbował Paul Pogba, ale znów na posterunku był bramkarz Australii. Ekipa „Socceroos”, jak można było się spodziewać, siedziała na swojej połowie. Nie wynikało to jednak z taktyki, a z szacunku wobec wicemistrza Europy. W ciągu pierwszych dziesięciu minut golkiper mógł bardzo dobrze się rozgrzać dzięki francuskim napastnikom.
Australia nie mieli zbytnio okazji by przedostać się pod pole karne europejskiej drużyny. Zazwyczaj udawało się to dopiero przy stałych fragmentach gry, zwłaszcza w 17 minucie, kiedy po centrze Arona Mooya, bramkarz Francuzów, Hugo Lloris, musiał wyciągnąć się jak struna, aby zatrzymać piłkę.
Z czasem Francuzi nieco zwolnili grę, przedostawanie się pod pole karne rywali nie było już tak sprawne, jak w pierwszych minutach. Brakowało głównie gry w drugiej linii, jakiegoś lepszego rozegrania. Za to też trzeba pochwalić Australijczyków, którzy dobrze ustawiali się w formacji obronnej, utrudniając konstruowanie akcji ofensywnych „Les Bleus”
Pierwsza połowa obfitowała wiele razy w brutalną grę, którą mocno odczuli podopieczni Didiera Deschampsa. „Trójkolorowi” mieli spore trudności w rozgrywaniu na połowie rywali, często odbijając się od australijskich obrońców. Desperacja i niemoc przełożyła się taką, a nie inną grę Francuzów - długie, wysokie podania z pominięciem drugiej linii, z którymi świetnie sobie radził Milligan. Waleczna postawa Australii pozwoliła tej reprezentacji utrzymać korzystny wynik bezbramkowy do przerwy.
Druga odsłona gry zaczęła się ponownie od prób reprezentantów Francji. Defensywa Australii dobrze sobie radziła do 54 minuty gry z odbiorem piłki. Wtedy jednak Ridson spóźnił się z interwencją i sfaulował Griezzmana. Arbiter postanowił po raz pierwszy na tym turnieju skorzystać z VAR-u. Zdecydował się na podyktowanie karnego, a jedenastkę na bramkę zamienił sam poszkodowany.
Gol nie załamał dzielnych „Socceroos”, którzy szybko zdołali wyrównać za sprawą Mile’a Jedinaka. Doświadczony pomocnik skrzętnie wykorzystał rzut karny podyktowany po zagraniu ręką przez Samuela Umtittiego.
Francuzi czuli się zdezorientowani. Tak ciężko było wywalczyć im prowadzenie, a bardzo szybko je stracili. Dla Australii było to idealne rozwiązanie. W szyki mistrzów świata z 1998 roku wkradło się wiele niedokładności, zdenerwowania. Zaczęli głupio tracić piłkę, ostatnie podanie zwykle szwankowało.
Mogło się wydawać, że będziemy świadkami sensacji. Ale Francuzom udało się strzelić gola. I po raz kolejny przydała im się technologia. Tym razem goal-line technology, po strzale Paula Pogby piłka odbiła się od poprzeczki i cały obwodem przeszła za linię bramkową.
Ten gol wyraźnie pobudził Francuzów, którzy ruszyli do przodu szukając decydującej bramki. Próbowali wykorzystać chwile dezorientacji rywali, kilka razy byli blisko ponownego zaskoczenia bramkarza Brighton. Nie udało się ani im podwyższyć, ani też Australii wyrównać stan spotkania. Ostatecznie dzięki technologii wykorzystywanej w trakcie mistrzostw faworyzowani Francuzi zdobyli cenne, choć ciężko wywalczone zwycięstwo.
Francja - Australia 2:1 (0:0) Griezmann 58 (karny), Pogba 81 - Jedinak 62 (karny)
Składy: Francja: 1-Hugo Lloris - 2-Benjamin Pavard, 4-Raphael Varane, 5-Samuel Umtiti, 21-Lucas Hernandez - 12-Corentin Tolisso (Matuidi), 13-N’Golo Kante, 6-Paul Pogba - 10-Kylian Mbappe, 7-Antoine Griezmann (Giroud), 11-Ousmane Dembele (Fekir).
Australia: 1-Mathew Ryan - 19-Joshua Risdon, 20-Trent Sainsbury, 5-Mark Milligan, 16-Aziz Behich - 15-Mile Jedinak, 13-Aaron Mooy - 7-Matthew Leckie, 23-Tomas Rogic (Irvine), 10-Robbie Kruse (Arzani) - 11-Andrew Nabbout (Jurić).
Sędzia: Andres Cunha (Urugwaj).
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/399813-technologia-pomaga-francji-wygrac-mecz