Dziś do boju ruszają dwaj faworyci: Francuzi i Argentyńczycy. Poza tym zobaczymy typowanych na czarne konie turnieju Chorwację i Danię. Będzie co oglądać, bo w trzecim dniu mistrzostw rozegrane zostaną aż cztery mecze.
Co trzeba obejrzeć?
Argentyna-Islandia. Argentyna teoretycznie jest faworytem do wygrania całej imprezy, ale ich skład i gra wcale nie są przekonujące. Z kolei Islandia to bohater jednej z najbardziej romantycznych historii współczesnego futbolu. Leo Messi jest wielki, ale może mieć problem, aby samemu ponieść Albiceleste do finału. Musi w końcu dostać wsparcie od swoich kolegów z ofensywy, którzy grając w drużynie narodowej popadają w dziwną niemoc, na którą nie cierpią w swoich klubach. Postawa Aguero, Higuaina czy Dybali to nie jedyny klucz do sukcesu, bo takowym jest też poukładanie innych formacji, które nie prezentują się zbyt okazale. W obronie Nicolas Otamendi nie ma partnerów prezentujących podobny sobie poziom, a pomoc już od lat cierpi na brak kreatywności. Oczywiście, niejednokrotnie rolę rozgrywającego bierze na siebie Messi, ale trudno jednocześnie strzelać bramki, asystować i utrzymywać drużynę w równowadze. Dlatego kluczowa może okazać się postawa weterana Javiera Mascherano, który poszedł na emeryturę do chińskiej ligi, i Giovanniego Lo Celso z PSG, młodego playmakera i nadziei Argentyny na reprezentacyjną „ósemkę” z prawdziwego zdarzenia. Rywal, Islandia, to taka cicha woda, która brzegi rwie. Na EURO 2016 byli objawieniem, doszli do ćwierćfinału po wyeliminowaniu Anglików, a cały kontynent pokochał futbolowych wojowników z wyspy na północnych peryferiach. Ich siłą jest kolektyw – reprezentanci znają się jak łyse konie, bo w kraju liczącym 340 tysięcy mieszkańców siłą rzeczy najlepsi piłkarze grają ze sobą w kadrze od najmłodszych szczebli juniorskich. Gylfi Sigurdsson to zawodnik, który potrafi zrobić coś z niczego i na jego błysk liczą Islandczycy w ofensywie, bo o dyscyplinę i taktyczne zgranie w pozostałych strefach boiska nie muszą się martwić. Czy Dawid pokona Goliata? W meczu nie najlepszej w historii Argentyny z najlepszą w historii Islandią mogą się dziać ciekawe rzeczy.
Co można odpuścić?
Francja-Australia. Australia ma bardzo niewiele argumentów, aby przeciwstawić się naszpikowanej gwiazdami reprezentacji Les Bleus. W teorii, mecz faworytów do tytułu z reprezentacją Soccaroos powinien być jednostronnym widowiskiem. Jeśli Francuzi uwolnią swój nieziemski potencjał, wtedy z Australijczyków nie powinno być co zbierać. Ale może być zupełnie inaczej – Griezmann może mieć dzisiaj problemy z trafieniem do bramki, a taką niemoc może wykorzystać ekipa z Antypodów i powalczyć o remis.
Kto porwie kibiców?
Piłkarze w dwóch meczach o teoretycznie słabszym ciężarze gatunkowym, Peru-Dania i Chorwacja-Nigeria. Duńczycy mają świetną drużynę, która w dobrej formie powinna sobie poradzić z rewelacją południowoamerykańskich kwalifikacji - Christian Eriksen może pokazać Peruwiańczykom, gdzie raki zimują. Jeśli pomocnik nie będzie w formie, wtedy Duńczycy z pozycji czarnego konia mogą spaść na lokatę niegroźnego kucyka. Z kolei Chorwaci z Modriciem i Rakiticiem w końcu chcą osiągnąć coś, co wspaniali pomocnicy będą mogli sobie wpisać w CV wymazując fenomenalną kampanię Davora Sukera z mundialu organizowanego 20 lat temu we Francji jako największy sukces chorwackiego futbolu. Starcie z nieobliczalną Nigerią, której gra oparta jest na błysku Victora Mosesa z Chelsea, może kibicom dać rozeznanie, czy Chorwaci będą w tym roku walczyć o coś wielkiego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/399798-zapowiedz-dzien-3-faworyci-do-boju
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.