Trauma Maracanazo była wśród Brazylijczyków wciąż żywa, kiedy na mistrzostwa świata do Szwecji wylatywała reprezentacja Canarinhos prowadzona przez Vecente Feolę, z powodu słusznej tuszy zwanego w swoim kraju Gordo, czyli „Gruby”. Jego selekcja była odważna i pomimo innego zdania współpracowników, zabrał na turniej nieopierzonego Edsona Arantesa do Nascimento i szalonego Manuela Francisco dos Santosa, znanych szerzej jako Pele i Garrincha.
Mundial w Szwecji nie miał zdecydowanego faworyta. Wśród kandydatów do zwycięstwa wymieniano ZSRR (zdobywca złotego medalu na igrzyskach w Melbourne 1956, w kwalifikacjach do mistrzostw wyeliminowali Polaków, pomimo naszego legendarnego triumfu na Stadionie Śląskim 2:1 po dwóch golach legendy chorzowskiego Ruchu, Gerarda Cieślika), gospodarzy (z niezawodnym bramkarzem Kalle Svensonem, napastnikiem-kapitanem Gunnarem Grenem oraz bramkostrzelnymi Nilsem Liedholmem i Agne Simonssonem), Anglię (osłabioną brakiem zawodników Manchesteru United, czyli „dzieciaków Busby’ego”, którzy zginęli w katastrofie lotniczej w lutym 1958 roku), Francję (z najlepszym playmakerem świata Raymondem Kopą i goleadorem Justem Fontainem), broniących tytułu Niemców, a także Argentyńczyków i Brazylijczyków.
Przez dwa pierwsze mecze Pele i Garrincha siedzieli na ławce rezerwowych (0:0 z Anglią było pierwszym bezbramkowym rezultatem w historii mundialu), ale przed decydującym o wyjściu z grupy spotkaniem z ZSRR Gordo posłał obydwu w bój. Wspaniałego Lwa Jaszyna dwukrotnie pokonał Vava, ale największe wrażenie na kibicach robiły nieziemskie dryblingi pokracznego Garrinchy. Po pokonaniu Walii dzięki bramce niespełna 18-letniego Pelego, który tym samym został najmłodszym strzelcem gola w historii mundialu, Canarinhos trafili na rozpędzoną reprezentację Les Bleus. Nie było sposobu na wskazanie faworyta, ale gdy na boisku zaczął po raz kolejny czarować Garrincha, stało się oczywiste, że Francuzi stoją na straconej pozycji. Nie byli w stanie powstrzymać rozpędzonej Brazylii, a największym strzeleckim kunsztem wykazał się oczywiście Pele, który w ciągu 23 minut drugiej połowy zapakował rywalowi hattricka. Po półfinałowej porażce 2:5 Francja pokonała w meczu o brązowy medal RFN dzięki zaliczeniu przez Fontaine’a czterech trafień – z 13 golami urodzony w Marrakeszu napastnik został najskuteczniejszym strzelcem turnieju i do dziś jego rekord pozostaje niepobity.
W finale naprzeciw Brazylii stanęli grający bardzo solidnie przez cały turniej gospodarze. Reprezentanci Kraju Kawy skwapliwie korzystali z gościnności blondwłosych Szwedek, w czym przodował młody i kochliwy Pele. Jak się okazało, w naturze Brazylijczyków przyjemne nie koliduje z pożytecznym, więc nawet pomimo małej ilości snu i dużej ilości pozaboiskowych wrażeń, na stadionie w Sztokholmie Kanarki (tym razem w niebieskich koszulkach, bo w żółtych grali gospodarze) nie dały szans reprezentantom Trzech Koron. Szwedzi niespodziewanie wyszli na prowadzenie, ale maestria brazylijskich techników szybko odwróciła losy pojedynku. Z przodu szaleli Pele, Garrincha, Vava i Mario Zagallo, środek pola w ryzach trzymali Zito i Didi, obronie szefował kapitan Hideraldo Bellini, a dostęp do bramki blokował Gilmar. Finał zakończył się wynikiem 5:2 - Brazylia pozostaje jedyną reprezentacją spoza Europy, która zdobyło mistrzostwo świata na starym kontynencie. Zapłakani zawodnicy Canarinhos czuli, że dla ich rodaków ten triumf to coś więcej niż sport.
Tak w istocie było. Skład z 1958 roku przełamał marazm, w jakim tkwiło społeczeństwo od czasu klęski na Maracanie sprzed ośmiu lat. Jeśli wtedy cały naród wypłakiwał oczy z żalu, a ludziom podobno pękały serca, to tym razem łzy leciały tylko i wyłącznie ze szczęścia. Brazylia, która futbol kocha miłością szaloną, doczekała się najważniejszego trofeum będącego jednocześnie początkiem pięknej futbolowej historii trwającej po dziś dzień. Już na kolejnym mundialu Canarinhos potwierdzili klasę, a do triumfu wiódł ich pod nieobecność Pelego wielki Garrincha – podobno jedyny Brazylijczyk, którego Maracanazo nie dotknęło, a on sam w czasie klęski z 1950 roku… łowił ryby.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/398831-historia-mundialu-szwecja-1958-poczatek-ery-canarinhos
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.