Mundial wrócił do Europy, a na jego gospodarza wybrano Szwajcarię, która nie była zniszczona działaniami wojennymi. Mistrzostwa z 1954 roku miały jednego żelaznego faworyta – węgierską złotą jedenastkę, która była wówczas najlepszym zespołem świata.
Jak inaczej nazwać drużynę, która przez cztery lata nie doznaje żadnej porażki? Madziarzy, prowadzeni przez Gusztava Sebesa, byli niepokonani przez 32 mecze (rozgromili m.in. Anglików na Wembley, co było pierwszą porażką Synów Albionu na swoim ikonicznym stadionie). Co ciekawe, ich passę rozpoczęło pokonanie Polaków w Warszawie w czerwcu 1950 roku. Właśnie z Węgrami mieliśmy zagrać w eliminacjach do szwajcarskiego czempionatu, ale włodarze krajowej piłki stwierdzili, że dwumecz zakończyłby się blamażem i upokorzeniem naszych piłkarzy, więc… mecze oddano walkowerem! Wielka forma Węgrów była spowodowana nie tylko genialnym pokoleniem piłkarzy, do których należeli Ferenc Puskas (późniejsza legenda Realu Madryt), Sandor Kocsis (potem gracz FC Barcelony), Nandor Hidegkuti (pierwszy cofnięty napastnik w historii), Zoltan Czibor (na przełomie lat 50. i 60. ważny zawodnik klubów ze stolicy Katalonii), Jozsef Bozsik (odpowiedzialny za środek pola) i Gyula Grosics (pierwszy w dziejach bramkarz odgrywający także rolę ostatniego obrońcy). Bezlitosna polityka komunistycznych władz pozwoliła Sebesowi na stworzenie klubu Budapest Honved pod auspicjami ministerstwa obrony, do którego trener ściągnął najlepszych piłkarzy ze wszystkich innych węgierskich zespołów. Tam, skoszarowani w ośrodku treningowym, tworzyli jednocześnie trzon drużyny Honvedu i kręgosłup reprezentacji. Byli prawdopodobnie najbardziej zgraną kadrą narodową w historii, a do tego panowała wśród nich żelazna dyscyplina fizyczna. Sebes był taktycznym wizjonerem: oprócz wprowadzenia cofniętego napastnika i rozgrywającego bramkarza, czym przełamał powszechne wtedy ustawienie większości reprezentacji, wymagał od swoich zawodników tego, aby każdy z nich mógł występować na każdej pozycji w polu i brał udział zarówno w ofensywie, jak i defensywie. W ten sposób złota jedenastka podłożyła podwaliny pod futbol totalny, jaki za dwie dekady będzie prezentowała Holandia.
Ale mistrzostwa świata nie przyznaje się z urzędu, więc złoci medaliści z igrzysk w Helsinkach w 1952 roku musieli najpierw wygrać turniej. W Szwajcarii pojawiła się reprezentacja RFN, która cztery lata wcześniej nie mogła zagrać w Brazylii z powodu zbrodni wojennych. W fazie grupowej starła się z Węgrami doznając porażki 3:8, ale Niemcy wystawili wtedy rezerwowy skład. Wśród uczestników znalazła się też Turcja, która pokonała w eliminacjach Hiszpanię na skutek losowania i rzutu monetą (notabene, w składzie La Furia Roja występował wtedy inny genialny Węgier, Laszlo Kubala, który w 1950 roku uciekł z krainy stalinizmu i grał dla FC Barcelony). Do historii przeszła ćwierćfinałowa potyczka Węgrów z Brazylią. Zawodnicy urządzili sobie na boisku regularną jatkę, sędzia pokazał trzy czerwone kartki, a bijatyka kontynuowana była w szatni – dołączyli do niej działacze i kibice. Mecz zakończony zwycięstwem Madziarów znany jest dziś jako Bitwa pod Bernem. W półfinale złota jedenastka po dogrywce wygrała z obrońcą tytułu, Urugwajem, który przegrał jeszcze brązowy medal na rzecz Austrii, pokonanej wcześniej przez RFN 6:1.
Niemcy prowadzeni byli przez Seppa Herbergera, niegdysiejszego członka NSDAP. Kapitanem drużyny był doświadczony Fritz Walter, a o strzelanie goli dbali Helmut Rahn, Ottmar Walter, Hanz Schaefer i Max Morlock. Na turnieju Niemcy pokazywali to, z czego słyną po dziś dzień: solidną i pragmatyczną grę do końca oraz bezwzględną skuteczność. 4 lipca ponad 60 tysięcy widzów zgromadzonych na stadionie w Bernie miało być świadkami wspaniałej glorii Węgrów, którzy po dwóch meczach pauzy mogli wreszcie skorzystać z usług Puskasa, brutalnie zaatakowanego w grupowej potyczce z Niemcami. Do dziś trwają dyskusje, czy rezerwowy skład w pierwszym meczu ze złotą jedenastką i zamierzony faul na Puskasie nie były celowym zabiegiem Herbergera. Pogoda była ulewna, co działało na korzyść RFN – kapitan Walter znany był z tego, że swoje najlepsze mecze rozgrywał w strugach deszczu, a piłkarze dysponowali nieznanymi wtedy gdzie indziej butami Adidasa z wkręcanymi korkami, dzięki czemu mogli dostosować ich długość do warunków na murawie. Po ośmiu minutach było 2:0 dla Węgrów, po kolejnych dziesięciu na tablicy wyników widniał jednak rezultat 2:2. Węgrzy atakowali jak wściekli, ale mecz życia rozgrywali bramkarz Toni Turek i obrońca Werner Liebrich. W 84. minucie niespodziewanie Niemcy wyszli na prowadzenie za sprawą strzału Rahna znanego wśród rodaków jako Der Boss. Chwilę potem na 3:3 wyrównał Puskas – sędzia odgwizdał jednak spalonego. Do dziś nie można rozstrzygnąć, czy miał rację. Istnieją też podejrzenia, że w przerwie zawodnicy RFN wspomagali się czymś mocniejszym niż witamina C, żeby kondycyjnie pokonać zmęczonych meczem z Urugwajem i bezsenną nocą Węgrów (lokalna impreza zorganizowana została naprzeciw hotelu Madziarów). Niemcy po raz pierwszy zdobyli Złotą Nike, królem strzelców z 11 golami został Kocsis.
Mecz przeszedł do historii jako Cud w Bernie. Dla Niemców był początkiem spektakularnych piłkarskich wyników, które uzyskują po dziś dzień. Dla Węgrów oznaczał kłopoty: komunistyczna władza nie chciała zaakceptować przegranej swoich pupili, a dla narodu był to wielki cios, wszak tylko futbol dawał im możliwość manifestowania swojego patriotyzmu (w czasach stalinowskich radzieccy towarzysze pomni postawy Węgier podczas wojny nie pozwalali na żadne przejawy dumy narodowej). Po przegranym finale, złota jedenastka zaliczyła serię 19 meczów bez porażki, z których ostatnim było pokonanie ZSRR w Moskwie. Spotkanie odbywało się w przededniu powstania na Węgrzech stłumionego przez inwazję radzieckiej armii, a już wcześniej z funkcji selekcjonera zwolniono Sebesa. W czasie wybuchu rewolucji, reprezentanci wraz z drużyną Honvedu grali w Pucharze Europy z Athletic Bilbao na wyjeździe – część z nich powróciła potem do kraju, część osiadła na Zachodzie. Czas złotej jedenastki, jednej z najlepszych drużyn w dziejach futbolu, dobiegł końca. Nadchodziła era Canarinhos.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/398680-historia-mundialu-szwajcaria-1954-cud-w-bernie-czyli-wegierska-zlota-jedenastka
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.