Rząd musi wprowadzić twarde reguły – za wejście na boisko wielka kara, za drugie takie zdarzenie dożywotni zakaz stadionowy
– powiedział Piotr Świerczewski w rozmowie z wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Za nami ostatnia kolejka Ekstraklasy. Mistrzem została Legia Warszawa, która w ostatnim meczu sezonu pokonała poznańskiego Lecha. Mecz został przerwany z powodu wtargnięcia kibiców na murawę. Jak Pan ocenia wczorajsze zajścia na stadionie „Kolejorza”?
Piotr Świerczewski, były kapitan reprezentacji Polski, piłkarz m.in. Lecha Poznań, Olympique Marsylia, AS Saint-Étienne: Mógłbym odpowiedzieć, że do tej sytuacji nie potrzeba komentarza. Wszyscy byliśmy zaskoczeni głupotą kibiców Lecha. Smutno mi, że w ten sposób próbują rozwiązać problemy swojej drużyny. Ich piłkarze grali słabo, nie byli w stanie wygrać, ale taki jest sport. Nie ważne kto ma więcej posiadania piłki czy strzałów na bramkę. Grałem w Lechu Poznań, dzisiaj mieszkam w Warszawie i cały czas kibicuje Lechowi. Musimy jednak pamiętać o szacunku do przeciwnika. Warto brać przykład z bokserów, którzy przed walką nie szczędzą sobie ostrych słów, zapowiadają, że zniszczą przeciwnika. Ale po przegranym pojedynku podchodzą do siebie z szacunkiem. Wygrany do przegranego, przegrany do wygranego – to naturalne. Skoro Legia Warszawa zdobyła najwięcej punktów i została mistrzem, to należy ich szanować i wręczyć im medale, nawet na stadionie Lecha Poznań.
Wyobrażałby Pan sobie wręczenie medali Legii na stadionie w Poznaniu?
Tak się dzieje wszędzie na świecie. Nie bądźmy dzikusami. Real z Barceloną nie pałają do siebie sympatią, ale do takiej uroczystości mogłoby tam dojść. W 2004 roku byłem piłkarzem Lecha Poznań. Zdobyliśmy Puchar Polski i uroczystość wręczenia medali odbyła się na stadionie przy Łazienkowskiej. Kibice Legii zaatakowali nas wtedy. Wyciągnięto z tego wnioski, ja już o tym zapomniałem.
Pan był znany z tego, że raczej nie obawiał się kibiców.
Tu nie chodzi o to, by bać się kibiców. Kibic dopinguje swoją drużynę całym sercem. Ci, którzy wtargnęli na boisko też są kibicami. Potrzebne jest jednak prawo, które karałoby za tego typu incydenty. W 2011 roku w Bydgoszczy, też podczas finału Pucharu Polski, kibice Legii i Lecha wbiegli na murawę. Jakie konsekwencje z tego wyciągnięto? Żadne.
Wielu komentatorów przekonuje, że sprawą powinien zająć się rząd. Uważa Pan, że to właśnie na szczeblu władzy centralnej powinny zapaść jakieś decyzje?
Rząd musi wprowadzić twarde reguły – za wejście na boisko wielka kara, za drugie takie zdarzenie dożywotni zakaz stadionowy. Szanujmy się nawzajem. Piłkarz to najemnik, który dzisiaj gra w Legii Warszawa, jutro w Wiśle Kraków, a za kilka lat w Lechu Poznań. Zawodowy piłkarz zawsze gra jak najlepiej dla swojego zespołu. Wczoraj zawalili kibice, a nie piłkarze. Należy docenić, że atmosfera na stadionie w Poznaniu zawsze jest świetna, ale, panowie, nie rozwalajcie widowisk. Rozwalacie piękno futbolu, a potem o Polakach mówią, że są chamami i burakami. A przecież nie wszyscy Polacy za to odpowiadają.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/395249-piotr-swierczewski-dla-wpolitycepl-o-wydarzeniach-z-poznania-panowie-nie-rozwalajcie-widowisk-potem-o-polakach-mowia-ze-sa-chamami-i-burakami