Zależy nam na pokazaniu ich sylwetek całemu światu, chcemy się chwalić naszymi bohaterami oraz promować ideę niepodległościową. Dla mnie jest to ważne również rodzinnie, ponieważ brat mojego pradziadka walczył u boku „Zagończyka”. Ten rejs to także hołd dla niego
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Żeglarz Filip Walczak, ambasador Biegu „Tropem Wilczym”.
wPolityce.pl: Ma Pan zamiar pobić rekord Oceanu Atlantyckiego płynąc z „Tropem Wilczym” na żaglach. Skąd ten pomysł?
Filip Walczak: Chcemy wykorzystać potencjał wyprawy narodowej do tego, żeby mówić o Żołnierzach Wyklętych. Zależy nam na pokazaniu ich sylwetek całemu światu, chcemy się chwalić naszymi bohaterami oraz promować ideę niepodległościową. Dla mnie jest to ważne również rodzinnie, ponieważ brat mojego pradziadka walczył u boku „Zagończyka”. Ten rejs to także hołd dla niego.
Kiedy wyruszacie?
Mieliśmy ruszać w marcu, natomiast musieliśmy przełożyć start na listopad. Opóźnienie to wynika z kwestii bezpieczeństwa i przygotowania jachtu. Trasa jest z Afryki na Karaiby, czyli z Dakaru na Gwadelupę. To jest 5 tysięcy km przez Ocean Atlantycki, które musimy przepłynąć szybciej niż 11 dni. 11 dni to jest rekord, który został pobity w kwietniu ubiegłego roku. Płyniemy non stop, starujemy na zmiany. Jest nas dwóch, ja mam 24 lata, kapitan ma 63 lata, jest bardzo doświadczonym żeglarzem.
Jaka jest szansa pobicia tego rekordu?
Duża. Celujemy w wynik 9 dni, chcemy ten rekord pobić spektakularnie. Mamy polski jacht, bardzo szybki, z włókna węglowego i jest to możliwe do zrobienia w sposób bezpieczny. Naszą intencją jest pokazanie innym, że Niezłomni to byli ludzie, którzy mieli jakąś przeszłość, walczyli o Polskę nie tylko karabinem, ale również swoimi pasjami i umiejętnościami. W pewnym momencie historii zostali jednak postawieni w takiej sytuacji, gdzie musieli złapać za broń. Płynę pod intencją komandora Przybyszewskiego. To jest człowiek, który tworzył żeglarstwo w Gdyni w dwudziestoleciu międzywojennym, następnie był oficerem na ORP „Błyskawica”, dowodził obroną Helu w 1939 roku, a po wojnie kontynuował swoją służbę w Marynarce Wojennej. I dopiero w 1950 roku, czyli 5 lat po zakończeniu wojny, został zatrzymany przez sowieckie władze pod zarzutem działania na szkodę Polski i stracony na Rakowieckiej, a niedawno odnaleziony na Łączce. I to chcemy w tym roku mocno zaakcentować.
Będziecie mieć jakieś spotkania z Polakami?
Tak, będziemy mieć spotkanie z Polakami w USA, ponieważ jacht finalnie płynie do Miami, te spotkania będą także we Francji. Jest bardzo duże zainteresowanie mediów polonijnych, więc to też jest taka okazja, by się spotkać i rozmawiać z Polonią na całym świecie. Wyprawa jest ryzykowna, natomiast jesteśmy dobrze przygotowani. Byłem w grudniu w Dakarze, miałem spotkanie z ministrem sportu i rząd Senegalu daje nam pełne wsparcie. Będzie więc to się odbywało pod auspicjami rządu Senegalu oraz we współpracy z władzami Gwadelupy. Rekord jest wydarzeniem światowym, który odbije się na całym świecie w informacjach medialnych, prasowych. I przy okazji tego sukcesu, który mamy nadzieję, że osiągniemy chcemy pokazać motywacje. I tu chcemy pokazać, że inspirują nas właśnie Żołnierze Niezłomni i historia Polski, stulecie niepodległości. To będzie umieszczone na żaglu i jak pobijemy ten rekord, to cały świat zobaczy polską flagę, logo Biegu „Tropem Wilczym”.
Będziecie mieć jakiś kontakt z krajem?
Tak, będziemy mieć codzienny kontakt satelitarny z biurem koordynacji wyprawy, które jest w Warszawie. Ono będzie nas nawigować i podawać prognozę pogody. Będzie też działo biuro prasowe, gdyż będziemy pokazywać relacje, mówić co się dzieje na pokładzie i przesyłać raporty medialne.
Rozmawiał Piotr Czartoryski -Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/383906-nasz-wywiad-filip-walczak-chcemy-wykorzystac-potencjal-wyprawy-narodowej-do-tego-zeby-mowic-o-zolnierzach-wykletych