Piłka nożna to jest fajna sprawa, ale nie róbmy z niej nie wiadomo czego. Taki jej urok, że sędzia się może pomylić, a po meczu idzie się na piwo, żeby jeszcze o tym podyskutować
— mówi Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl:To skok na pół miliarda funtów - zasugerowało BBC zaraz po tym jak FIFA ogłosiła, że począwszy od 2026 roku w piłkarskich finałach mistrzostw świata będzie uczestniczyć aż 48 zespołów (obecnie 32). O tyle wzrosną bowiem zyski FIFA. Przesądził o tym nowy szef światowej federacji Gianni Infantino, który zrealizował jedną z obietnic wyborczych. Sceptycy biją na alarm przestrzegając, że wraz z tendencjami, aby wykorzystywać w futbolu nowoczesne technologie, następca Blattera prowadzi ku zagładzie najpopularniejszą i najbardziej konserwatywną dotąd dyscyplinę sportu w jej dotychczasowej formule. Nie boi się pan, że mundial, który był zawsze wisienką na torcie, czymś najbardziej ekskluzywnym, punktem odniesienia tego co najlepsze w piłce nożnej niebawem stanie się imprezą, na którą dostać się będzie mógł ktoś komu słoma z butów wystaje?**
Zbigniew Boniek (prezes PZPN): Nie wydaje mi się, aby wyłącznie liczba uczestników decydowała o ekskluzywności. Ja bym się tej reformy nie bał. Trzeba po prostu zobaczyć co będzie, przyglądać się z życzliwością. Mistrzostw Europy, które we Francji zostały znacząco powiększone też się wielu obawiało. I co teraz powiemy, że ktoś dostał się tam przypadkowo? Walia, Islandia i Polska biły się w ćwierćfinale choć wcześniej niewielu na nie stawiało. Ktoś powie, że nie zasłużyły? Każda z tych ekip wniosła coś pozytywnego do tego turnieju. To nie jest tak, że futbol turniejowy musi być zarezerwowany dla zamkniętego grona i zawsze to trzeba rozgrywać we własnym sosie. Taka polityka otwartych drzwi ma mnóstwo plusów.
Przede wszystkim finansowy…
I co będziemy z tym walczyć, że na futbolu wszyscy chcą zarabiać? Skoro jest taka możliwość to trzeba dać sobie szansę. Każda federacja, która zagra na turnieju zamiast 1,6 mln euro dostanie pięć milionów. To nie jest źle dla rozwoju piłki. Popatrzmy na te wszystkie federacje w różnych krajach. Jest ich ponad dwieście. Przecież tam się pracuje po to, aby raz na cztery lata wziąć udział w wielkim turnieju. Aby w jakiś sposób ten swój trud skonsumować, zarazić ludzi miłością do tej dyscypliny, zbliżyć ich do piłki, a nie tylko pozwalać na lizanie przez szybkę. Moim zdaniem dla propagowania piłki takie rozszerzenie może mieć kapitalne znaczenie. A taka jest też rola FIFA. Islandia i Walia, o których wspominałem są doskonałym przykładem, na drzemiące jeszcze możliwości poprawienia atrakcyjności piłki. Przecież takie drużyny traktowane dotąd z przymróżeniem oka pięknie wpisały się w historię piłki, dodały jakości, ale też emocji i wzruszeń. Bez reform nie byłoby to możliwe.
A spodziewane obniżenie poziomu sportowego?
To też jest mit. Europa w tym nowym rozdaniu dostanie raptem trzy miejsca więcej. Naprawdę znalazłoby się kilka drużyn, które na turnieju się nie załapują po eliminacjach, a prezentują bardzo wysoki poziom. W ostatnich mistrzostwach Europy zabrakło Holandii, Grecji, Norwegii czy Szkocji. Nie sądzę, że te drużyny obniżyły poziom turnieju we Francji, gdyby jednak mogły w nim wziąć udział. Poza tym ciekawa jest ta nowa formuła rozgrywania mundialu na początku w trzyzespołowych grupach, gdzie dwie drużyny awansowaliby dalej. To oznacza, że mniej będzie kalkulowania. Trzeba będzie grać jak o wszystko już w pierwszym spotkaniu. Fakt, że droga na mistrzostwa być może będzie nieco łatwiejsza to też atut dla nas. Nie popadajmy w samozachwyt po Euro 2016, jeszcze nie jesteśmy na stałe w absolutnej czołówce. Przeżywamy dobry okres i tyle. Owszem, mieliśmy sukces, teraz prowadzimy w grupie eliminacji mundialu Rosja 2018, ale to nie jest coś co nam zostało dane na zawsze. Przecież to nie są odległe czasy, kiedy zajmowaliśmy 78 miejsce w rankingu FIFA, a w eliminacjach wyprzedzaliśmy tylko San Marino.
Na reformie skorzystają bardzo mocno kraje z Afryki i z Azji, których większa liczba weźmie udział w mistrzostwach. A to są drużyny, które poza nielicznymi wyjątkami furory dotąd nie były w stanie zrobić…
Poczekajmy, dziewięć lat to jest w piłce szmat czas. Rozkład sił na piłkarskiej mapie świata systematycznie się zmienia. A jeśli będą słabi to zweryfikuje ich boisko, szybko pojadą do domu, a zostaną lepsi. Ja na takie nowe mistrzostwa będę czekał z zainteresowaniem.
Tak jak na wprowadzenie tych wszystkich proponowanych zmian technologicznych? Korzystania z powtórek itd…
Tu jestem sceptyczny. Bo zaczynamy już grzebać w tej grze jako takiej. Jeśli uda się wprowadzić te wszystkie nowinki, możliwości powtórek, rozstrzygania czy był spalony czy nie na podstawie analizy czy ucho lub kawałek łokcia były wysunięte przed linię spalonego czy nie to… już nie będzie piłka nożna Zbigniewa Bońka. To będzie inna dyscyplina na bazie tej, którą ja kiedyś uprawiałem. Te mecze będą się wydłużały, będą szarpane, zgubimy płynność i wiele innych tradycyjnych spraw, które ten sport charakteryzują od jego powstania.
Argument: „chodzi o to, aby było sprawiedliwiej”, może jednak trafić do przekonania.
Pewnie, że parę spraw należy wprowadzić i nie ma dyskusji. To czy piłka przekroczyła linię bramkową i padła bramka czy nie jest jednak fundamentalne i jak wiadomo w miarę łatwo taką technologię wykorzystywać powszechnie. Generalnie chodzi jednak o to, że futbol możemy poprawić tylko w jeden sposób. Szkolić coraz lepszych zawodników i sędziów. Na tym warto się skupiać. W taki właśnie sposób odpowiadam przedstawicielom różnych firm, które zgłaszają się do nas oferując różne systemy, mające poprawią piłkę.
Mnóstwo prowadzonych jest obecnie akcji konserwatystów „przeciw modernizacji futbolu”. Mocno uogólniając, kibicom chodzi o to, aby bogaci nie kradli biednym gry stworzonej dla nich i przez nich. Rewolucja na różnych piłkarskich polach nabiera jednak ewidentnie przyspieszenia. Futbol w 2026 roku będzie wyglądał zupełnie inaczej?
Wierzę, że to wciąż będzie ta sama dyscyplina z jej wszystkimi wadami i zaletami. Piłka nożna to jest fajna sprawa, ale nie róbmy z niej nie wiadomo czego. Taki jej urok, że sędzia się może pomylić, a po meczu idzie się na piwo, żeby jeszcze o tym podyskutować. Gdyby te wszystkie nowinki były stosowane dawniej, to Sir Bobby Charlton i Franz Beckenbauer nie spieraliby się do dziś czy po uderzeniu Geoffa Hursta na mistrzostwach świata w 1966 roku piłka przekroczyła linię bramkową. Nie odbierajmy im tego.
Rozmawiał Cezary Kowalski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/325038-zbigniew-boniek-w-pilce-chodzi-takze-o-to-aby-po-meczu-pojsc-na-piwo-i-dyskutowac-o-tym-czy-sedzia-sie-pomylil-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.