Legia Warszawa, której piłkarzy czeka we wtorek rywalizacja w Lidze Mistrzów ze słynnym Realem Madryt, nie jest klubem anonimowym w stolicy Hiszpanii. Już przed 54 laty koszykarze klubu z Łazienkowskiej spotykali się z „Królewskimi” i nawet ich pokonali.
W pierwszym ćwierćfinałowym meczu Pucharu Europy, w którym grali mistrzowie krajów, Legia, prowadzona przez legendarnego szkoleniowca Władysława Maleszewskiego, pokonała Real 73:62. Mecz odbył się 4 kwietnia 1962 roku w warszawskiej Hali Gwardii.
Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył najlepszy na parkiecie Janusz Wichowski - 31. Skrzydłowy reprezentacji Polski przyćmił w tym meczu Amerykanów z pierwszego zagranicznego zaciągu Realu - czarnoskórego Wayne’a Hightowera i Stanleya Morrisona, którzy w sumie uzyskali tylko 21. Andrzej Pstrokoński i Władysław Pawlak dorzucili dla Legii - 20 i 11.
Legia rozegrała wówczas jedno ze swoich lepszych spotkań w historii. „Express Wieczorny” pisał o wielkim zainteresowaniu meczem, odnotował obecność na trybunach m.in. zdobywcy „Złotej Maski” Gustawa Holoubka, trenera oszczepników Zygmunta Szelesta i wielu innych osób ze świata sportowego czy artystycznego. Miał też zastrzeżenia do warunków pracy dla dziennikarzy i… polityki programowej Telewizji Polskiej: „Kibice, którzy liczyli, że może telewizja sprawi miłą niespodziankę i nada chociaż drugą połowę spotkania Real - Legia, srodze się zawiedli. Podobno trudności były nie do przezwyciężenia. Trzeba było przesunąć o kilka minut program… „.
Na mecz w klubowej delegacji przyjechali do Warszawy ówczesny prezes Realu Santiago Bernabeu (stadion „Królewskich” już wówczas nosił jego imię) oraz skarbnik i kierownik drużyny Raimondo Saporta (do niedawna toczyły się w Europie koszykarskie rozgrywki jego imienia). Prezes złożył oczywiście wizytę na Stadionie Wojska Polskiego przy Łazienkowskiej.
Rewanż rozegrano w niedzielę 15 kwietnia w Madrycie. Real wygrał wysoko 100:71 i awansował. Zamiast w Pałacu Sportu, jak początkowo planowano, mecz odbył się w klubowej hali, mogącej pomieścić ok. 2000 widzów, co sprzyjało dobrze znającym obiekt gospodarzom. Najwięcej punktów dla Legii zdobyli Wichowski - 27, Pawlak - 21 i Janusz Samorzewski - 14.
Druga konfrontacja tych klubów w ćwierćfinale Pucharu Europy, dzisiejszym odpowiedniku Euroligi, nastąpiła w okresie, w którym Real był już zdecydowanie na fali wznoszącej. Właśnie zmierzał po pierwszy z czterech kolejnych triumfów w tych prestiżowych rozgrywkach.
W Warszawie mistrz Hiszpanii wygrał 102:90 (45:33). Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobyli Pstrokoński - 23, Wichowski i Tadeusz Suski - po 17 oraz Stanisław Olejniczak - 12. W Madrycie Legia przegrała tylko 86:92 (40:45), również rozgrywając jedno z lepszych spotkań w historii. Transmitowany przez Eurowizję mecz mogli obejrzeć kibice na całym kontynencie. Dla „Zielonych Kanonierów” punktowali głównie Leszek Arent i Pstrokoński - po 18, Wichowski dołożył 16.
Kilka tygodni później Wichowski i Pstrokoński jeszcze raz polecieli do Madrytu jako członkowie zespołu europejskich gwiazd. Pierwszy znalazł się nawet w podstawowej piątce reprezentacji Starego Kontynentu na okolicznościowy mecz z Realem z okazji jubileuszu tego klubu. W ogłoszonej wcześniej szerokiej kadrze na to spotkanie był także trzeci koszykarz Legii - Olejniczak. 17 maja 1964 w stolicy Hiszpanii w obecności 10 tys. widzów drużyna Europy wygrała 91:87, a legioniści należeli do wyróżniających się zawodników.
Koszykarze Legii przeżywali wówczas złoty okres w historii klubu. W latach 50. i 60. zdobyli siedem mistrzowskich tytułów (1956-57, 1960-61, 1963, 1966 i 1969 roku). W zespole grało wówczas wielu znakomitych zawodników, m.in. srebrni medaliści mistrzostw Europy we Wrocławiu (1963): Wichowski, Pstrokoński, Olejniczak, Arent, a także znani na europejskich parkietach Władysław Pawlak, Edward Jurkiewicz, Włodzimierz Trams.
Real w 1964 roku świętował właśnie siódmy tytuł, ale czekało go jeszcze… 18 triumfów w 22 kolejnych latach. W barwach „Królewskich” w latach 60. grali reprezentanci kraju Emiliano Rodriguez - najlepszy zawodnik mistrzostw Europy we Wrocławiu (1963), Carlos Sevillano, Jose Luis Cortes, Manolo Sainz czy naturalizowany Amerykanin Clifford Lyuk.
O tym, jakie mieli zainteresowania, poza koszykówką, świadczy cytowana już notka z „Expressu Wieczornego” po pierwszym meczu z Legią w Warszawie:
Późnym wieczorem dzwonili do naszego działu koszykarze Realu, prosząc o podanie wyniku meczu Benfica - Tottenham. Czy to koszykarze, czy lekkoatleci… serca mają piłkarskie.
Pierwsza w historii piłkarska konfrontacja Realu z Legią we wtorek o godz. 20.45.
ann/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/312160-legia-pokonala-juz-raz-real-ale-bylo-to-54-lata-temu-i-w-koszykowce