Jerzy Dudek: Uchodźcy do Polski się nie garną. "Wciskanie ich tu na siłę raczej nie przyniesie niczego dobrego"

Nie można dopuścić do sytuacji, w której gość będzie chciał wprowadzać własne zasady w czyimś domu

— tak o kryzysie imigracyjnym mówi  w wywiadzie dla „Super Expressu” były bramkarz reprezentacji Polski, Jerzy Dudek.

Dudek przyznał, że obecna sytuacja budzi w nim niepokój.

Trochę się boję islamizacji Europy. Mieszkałem w Holandii, widziałem, jak mieszkańcy tego kraju przeprowadzali się w inne miejsca, bo sąsiedztwo z imigrantami łatwe nie było. W Anglii też różnie to wyglądało

— opowiada.

Były zawodnik Realu Madryt krytykuje również brak działań Unii Europejskiej w tej kwestii.

Jestem za tym, aby pomagać ludziom uciekającym przed wojną, ale to musi być robione z głową, a na razie mamy wielki chaos. Unia Europejska nie ma żadnego pomysłu, jak to zorganizować.

Dudek na podstawie własnych doświadczeń opisuje jak wyglądały jego relacje z osobami pochodzącymi z różnych krajów i odmiennych kręgów kulturowych. Jak podkreśla, wszystko było dobrze, jeśli panowały zasady.

Przez kilkanaście lat gry w piłkę miałem w szatni czarnych, białych, żółtych, chrześcijan i muzułmanów. I wszystko funkcjonowało jak trzeba. Ale były zasady, a ten, kto próbował naciągnąć je pod siebie, był usuwany z grupy. Tak samo musi być z uchodźcami. Nie można dopuścić do sytuacji, w której gość będzie chciał wprowadzać własne zasady w czyimś domu.

Piłkarz krytycznie odniósł się także do propozycji UE, która chce narzucić państwom członkowskim określoną liczbę imigrantów. Dudek podkreśla, że jest to „bez sensu”, zwracając uwagę, że „uchodźcy do Polski się nie garną”.

Wciskanie ich tu na siłę raczej nie przyniesie niczego dobrego. Nawet jeśli dostaniemy na nich jakieś dopłaty, to za dwa lata pieniądze się skończą, a ogromny problem zostanie

— ocenia trzeźwo bramkarz.

lap/sport.se.pl