Lech Poznań pokonał Videoton Szekesfehervar 3:0

fot.PAP/Bartosz Jankowski
fot.PAP/Bartosz Jankowski

Lech Poznań pokonał na własnym stadionie Videoton Szekesfehervar 3:0 (1:0) w pierwszym meczu 4. rundy kwalifikacyjnej piłkarskiej Ligi Europejskiej. Rewanż rozegrany zostanie 27 sierpnia na Węgrzech.

Lech Poznań – Videoton Szekesfehervar 3:0 (1:0).

Bramki: 1:0 Karol Linetty (11), 2:0 Denis Thomalla (57), 3:0 Łukasz Trałka (68-głową).

Mistrz Polski po serii słabszych występów przełamał się w idealnym momencie. Zwycięstwo 3:0 nad Videotonem mocno przybliżyło go do awansu do fazy grupowej rozgrywek.

Władze Lecha spotkania z Videotonem określały mianem najważniejszego wydarzenia pięciolecia. Tyle czasu bowiem minęło już od ostatniego awansu „Kolejorza” do fazy grupowej Ligi Europejskiej i pamiętnych spotkań z Manchesterem City i Juventusem Turyn. Tymczasem pojedynek z mistrzem Węgier nie elektryzował kibiców w Poznaniu. Na stadion przy Bułgarskiej pofatygowało się niewiele ponad 14 tysięcy kibiców.

Oba zespoły od początku mają swoje kłopoty, oba zawodzą w lidze. Słabe wyniki kosztowały posadę trenera Videotonu Bernarda Casoniego, którego trzy dni przed meczem zastąpił dotychczasowy asystent Tamas Peto.

Lech od pierwszych minut zepchnął rywala do obrony, ale też dwukrotnie otrzymał ostrzeżenie. Najpierw w sporym zamieszaniu po rzucie rożnym strzał z bliska jednego z zawodników Videotonu obronił Jasmin Buric. Kilka minut później po kontrataku Adam Gyurcso mógł znaleźć się w sytuacji sam na sam z bramkarzem „Kolejorza”, ale za mocno wypuścił sobie piłkę.

Od początku spotkania w poznańskiej drużynie mógł podobać się Karol Linetty. To on zainicjował akcję z Barrym Douglasem i sam ją sfinalizował. Gospodarze nabrali ochotę na kolejne trafienia, ale czasami zbyt indywidualnie próbowali zakończyć akcję. Gdyby w 33. min. Szymon Pawłowski dojrzał lepiej ustawionego Denisa Thomallę, być może lechici prowadziliby 2:0 do przerwy.

Po zmianie stron goście zabrali się do pracy i już po kilku minutach mogło być 1:1. Buric w ostatniej chwili wybił piłkę spod nóg Alhassane’a Soumaha.

Podopieczni trenera Macieja Skorży jednak bez większych kłopotów przetrzymali ataki rywala i zadali dwa ciosy, które być może zadecydują o upragnionym awansie do kolejnej rundy.

Najpierw Gergo Lovrencsics ostro dośrodkował w pole karne. Do piłki dopadł mało do tej pory widoczny Denis Thomalla, który wprawdzie trafił w słupek, ale piłka odbiła się jeszcze od pleców bramkarza gości i wpadła do siatki.

Na trybunach rozległo się gromkie „jeszcze jeden, jeszcze jeden!” i kibice dość szybko doczekali się trzeciej bramki. Idealnie głową przymierzył kapitan Łukasz Trałka i lechici mogli już tylko skupić się na obronie bardzo dobrej zaliczki.

Nie mieli z tym większego kłopotu, bowiem piłkarzom Videotonu brakowało atutów w ataku. Bliżej podwyższenia wyniku byli za to gospodarze.

Jedynym zmartwieniem trenera Skorży jest kolejna kontuzja w zespole – w zaledwie dziewięć minut po wejściu na boisko Marcin Robak musiał wrócić na ławkę rezerwowych.

ann/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych