Natalia Czerwonka rok po groźnym wypadku, w którym uszkodziła kręgosłup, trenuje już z reprezentacją Polski. „Byłam pewna, że wrócę do ścigania na łyżwach” – przyznała srebrna medalistka olimpijska z Soczi w drużynowym wyścigu panczenistek.
Niemal równo rok po groźnym wypadku w trakcie zgrupowania w Spale, kiedy podczas jazdy na rowerze zderzyła się z ciągnikiem rolniczym i uszkodziła kręgosłup, zawodniczka rozpoczęła obóz w Szklarskiej Porębie razem z całą reprezentacją Polski. We wrześniu ma wyjechać na treningi do Niemiec, a później już zaczną się starty w zawodach.
Czy ktoś miał wątpliwości, że wrócę do ścigania na łyżwach? Ja nigdy. Niektórzy specjalnie sobie robią po igrzyskach rok przerwy w startach, aby odpocząć. Ja też miałam taką przerwę. Z tą tylko różnicą, że nie zrobiłam tego z własnej woli, ale przez kontuzję. Teraz wracam i rozpoczynam walkę
— ze śmiechem powiedziała Czerwonka.
Łyżwiarka Cuprum Lubin podkreśliła, że doskonale zdaje sobie sprawę, jak wielkie miała szczęście w tym nieszczęściu, bo całe zdarzenie mogło się skończyć tragicznie. Jak dodała, przypomniał jej o tym wypadek austriackiej tyczkarki Kiry Graunberg, która w lipcu podczas treningu złamała kręgosłup i jest sparaliżowana od szyi w dół.
Mocno przeżyłam wypadek tej młodej Austriaczki. Zwłaszcza, że to się stało niemal równo rok po moim. Przecież bardzo niewiele brakowało i ja też mogłam skończyć tak samo. Nie jest łatwo o tym nie myśleć i przejść obok tego obojętnie. Jakiś dobry anioł jednak czuwał nade mną i dzięki temu nadal mogę robić, co tak bardzo kocham i czym żyję
— zaznaczyła.
Jak zapewniła Czerwonka, nie czyje żadnych skutków wypadku, a badania wykazały, że wydolnościowo jest na takim samym poziomie, jak w analogicznym okresie w sezonach przed wypadkiem. Dojść do formy nie tylko sportowej pomogły łyżwiarce m.in. wyścigi na rowerze. Pierwszy start w zawodach rowerowych Ślężański Mnich w Sobótce zakończył się jednak upadkiem.
Później miałam jeszcze kilka podobnych kraks, ale w sumie były one pożyteczne, bo pozwoliły mi przełamać lęk. Na początku był strach, co będzie, jak się przewrócę. Ale wstawałam i przekonywałam się, że wszystko jest w porządku, co mnie bardzo wzmacniało psychicznie. To pomogło, bo podczas późniejszych treningów na łyżwach, kiedy upadałam, wiedziałam, że nic mi się nie stanie. Ta świadomość i pewność były mi bardzo potrzebne
— tłumaczyła Czerwonka.
Srebrna medalistka olimpijska z Soczi w drużynowym wyścigu łyżwiarek nie chce mówić na razie o konkretnych wynikach w nadchodzącym sezonie. Przyznała, że jej forma na tę chwilę pozostaje wielką niewiadomą.
Spokojnie podchodzę do startów, bo wiem, że formy nie złapię od razu. Potrzebne są treningi i zawody. Najważniejsze, że nadal mogę robić to, co kocham, a reszta na pewno przyjdzie. Do igrzysk olimpijskich w Pyeongchang zostało jeszcze sporo czasu
— podsumowała Czerwonka.
bzm/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/262573-niepokonana-natalia-czerwonka-po-groznym-wypadku-wraca-do-scigania-jakis-dobry-aniol-czuwal-nade-mna