Lech jak Andrzej Duda, Legia jak Bronisław Komorowski

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk

To miał być trzeci z rzędu sezon dla Legii Warszawa, której budżet – wedle nieoficjalnych informacji - jest prawie trzykrotnie większy od kolejnego w tym zestawieniu Lecha Poznań. Prezes Legii Bogusław Leśniodorski ma do dyspozycji 120 milionów złotych, natomiast Karol Klimczak z Lecha – 45 milionów. Jeśli te kwoty w istocie oddają rzeczywisty stan rzeczy, to utrata przez stołeczny klub mistrzowskiego tytułu jest prawdziwym frajerstwem…

Zacznijmy od najważniejszych rozstrzygnięć. Lech Poznań został mistrzem Polski zagra w eliminacjach Ligi Mistrzów. Druga w tabeli Legia Warszawa (zdobywca Pucharu Polski), trzecia Jagiellonia Białystok i czwarty Śląsk Wrocław będą reprezentować nasz kraj w Lidze Europy. Z ligi spadają PGE GKS Bełchatów i Zawisza Bydgoszcz.W ich miejsce w T-Mobile Ekstraklasie zagrają Zagłębie Lubin i Termalica Nieciecza.

Wyścig do mistrzowskiego fotela trwał do ostatniej kolejki. Ale tak naprawdę najważniejszy dla losów tytułu mecz odbył się 9 maja tego roku na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej w Warszawie. Legia przegrała wówczas z Lechem 1:2. „Kolejorz” został wówczas liderem ekstraklasy, a poznańscy piłkarze uwierzyli, że mogą zostać mistrzem Polski i zdetronizować Legię. Tę Legię, która wygrywała ligę w dwóch poprzednich sezonach, i jej kibice - a z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że piłkarze również - oswoili się z myślą, że „nie mają w Polsce z kim przegrać”. Przy zachowaniu wszystkich proporcji, to było mniej więcej takie samo aroganckie podejście do rywali jak stosunek Bronisława Komorowskiego do kontrkandydatów w wyborach prezydenckich. Zresztą efekt jest dokładnie ten sam… Ciągnąc tę analogię, Lech zakończył sezon w stylu Andrzeja Dudy – startował z przegranej pozycji, a skończył w wielkim stylu jako zwycięzca. A w tym wszystkim był jeszcze skazywany na pożarcie kandydat niezależny, czyli Jagiellonia w roli Pawła Kukiza.

Legię zgubiła pycha w starciach z zespołami, z którymi aktualnemu wówczas mistrzowi Polski i najbogatszej drużynie w ekstraklasie tracić punktów nie wypada. Niedzielne pretensje Michała Kucharczyka do piłkarzy Górnika, którzy jego zdaniem podłożyli się Lechowi, demonstracyjne zlekceważenie srebrnych medali otrzymanych z rąk przedstawicieli ligi (większość zawodników nie chciała ich powiesić na szyi, ktoś rzucił medalem o murawę) – to wszystko wyrazy frustracji. Tyle, że źródeł tej frustracji legioniści powinni szukać u siebie, a nie u innych. I tu Niechodzin tylko i wyłącznie o punkty tracone ze słabeuszami, ale również o sędziowskie gwizdki. Popularny, acz kontrowersyjny portal piłkarski weszlo.com publikował w trakcie rozgrywek „niewydrukowaną tabelę”, w której przyznawał i odejmował punkty zdobyte przy pomocy sędziowskich pomyłek. Zdaniem weszlo.com w sezonie 2014/15 nikt nie miał takiej przychylności sędziów jak Legia, która w „niewydrukowanej tabeli” przegrała nie tylko z Lechem, ale również z Jagiellonią.

Wielkim wygranym jest oczywiście Lech, który końcówkę sezonu miał imponującą. Porównując politykę transferową „Kolejorza” i faworyzowanej Legii – władze Lecha zasługują na wielkie brawa. Kupowano rozsądnie, stawiając przy tym na ogrywanie w lidze młodych polskich piłkarzy. Linetty, Kownacki i Kędziora to może być przyszłość polskiej piłki. A trener Maciej Skorża może już nie jest cudownym dzieckiem krajowej myśli szkoleniowej, ale w zestawieniu z Henningiem Bergiem to jest klasa światowa. Nie wspominając o prowadzącym Jagiellonię Michale Probierzu, który jest murowanym kandydatem do tytułu trenera roku. „Jaga” mimo trzeciego miejsca jest wygranym tego sezonu niemal na równi z Lechem. Budżet nawet jak na polską ligę bardzo przeciętny (niepełna 20 milionów złotych), mnóstwo niedoświadczonych graczy (średnia wieku poniżej 24 lat), a efekt znakomity. W niedzielę w Białymstoku z miejsca na podium cieszono się niemal jak z mistrzostwa. Tym bardziej, że w ostatnim meczu piłkarze pokazali charakter i serce – od stanu 1:2 na kwadrans przed końcem potrafili doprowadzić do 4:2. Szacunek!

Miejsce spadkowiczów z Bełchatowa i Bydgoszczy zajmą Zagłębie i Termalica. O ile powrót sponsorowanej przez KGHM drużyny z Lubina niespodzianką nie jest, to obecność w ekstraklasie zespołu z Niecieczy – najmniejszej miejscowości jaka kiedykolwiek była reprezentowana na tym poziomie rozgrywek – jest niespodzianką. Już nazwa klubu: Termalica Bruk-Bet, wskazuje, że do stworzenia drużyny nie potrzeba wielkiego państwowego sponsora.

Teraz będzie jak zwykle. Kibice przez wakacje zapomną jak przez cały sezon narzekali na poziom rozgrywek polskiej ligi i na początku lipca zaczną tęsknić za Lechem, Legią i Jagiellonią. A potem przyjdzie weryfikacja w europejskich pucharach i znów zaczniemy narzekać. Ale zanim ktoś nam znowu wskaże miejsce w szeregu pocieszmy się przez chwilę choćby tym, że walka o mistrzostwo trwała do końca. Poza tym polska piłka nożna ma jeden niewątpliwy atut – oprawy meczowe na absolutnie światowym poziomie i to nie tylko na stadionach ekstraklasy. Nawet jeśli na boiskach dzieje się niewiele, to przynajmniej na trybunach jest ciekawie.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych