Drużyna Marcina Gortata – Washington Wizards – pokonała we własnej hali zespół Atlanta Hawks 103:101 w trzecim meczu drugiej rundy play off koszykarskiej ligi NBA i w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzi 2:1. Decydujący rzut trafił weteran Paul Pierce na 0,8 sekundy przed końcem. Polak zagrał dobry mecz, choć miał prawo być rozkojarzony – w mediach pojawiły się informacje, że zarabiający miliony dolarów Gortat zaniedbuje swoją rodzinę, a zwłaszcza ojca – medalistę olimpijskiego w boksie.

CZYTAJ WIĘCEJ: Gortat nie dba o swoich bliskich?

Polak spędził na parkiecie 34 minuty, zdobył 14 punktów: trafił 6 z 7 rzutów gry i dwukrotnie celnie wykonał rzuty wolne. Zanotował również trzy bloki. W przedostatniej minucie, gdy przewaga Wizards błyskawicznie topniała Polak zaliczył ważne punkty.

Mecz rozgrywany w stolicy USA miał szalony przebieg. Gospodarze grali bez swojego podstawowego zawodnika Johna Walla, który po upadku w pierwszym meczu przeciwko Hawks doznał bolesnej kontuzji – lekarze wykryli w jego dłoni pięć mikrozłamań i rozgrywający pauzował już w drugim kolejnym spotkaniu. Mimo to Wizards szybko wypracowali sobie sporą przewagę, która w pewnym monecie wynosiła nawet 21 punktów. Jednak goście, którzy przystępowali do rywalizacji play off w roli faworyta, zdołali odrobić w czwartej kwarcie straty i doprowadzili do emocjonującej końcówki. Na 14 sekund przed ostatnim gwizdkiem był remis 101:101 i piłkę mieli Wizards. Ta trafiła do rąk Pierce’a, który wykonał zwód i oddał rzut niemal równo z końcową syreną. Piłka odbiła się od tablicy i wpadła do kosza, a weteran trafił w objęcia kolegów z drużyny…

Kontrolowałem czas, chciałem oddać rzut w samej końcówce żeby rywali nie wznowili gry. Przecież byłem w podobnej sytuacji już wiele razy

—stwierdził po meczu 37-letni zawodnik zaprzeczając, by w jego decydującym rzucie był jakikolwiek element przypadku.

mm