Jednodniowy wyścig Paryż – Roubaix ma w kolarskim świecie miejsce szczególne. To najbardziej szalony „klasyk” w zawodowym kalendarzu i nie przypadkiem określany jest mianem „Piekła Północy”. Trasa jest poprowadzona tak, by startującym kolarzom jak najbardziej obrzydzić siedzenie na siodełkach. We wczorajszej rywalizacji peleton miał do pokonania 253,5 km, podczas których trzeba było pokonać aż 27 odcinków prowadzących po „kocich łbach”.
Organizatorzy imprezy wybierają najgorsze drogi, po których miejscowi nie chcą jeździć samochodami, w których przecież komfort jazdy jest znacznie większy niż na rowerach. Na trasie co roku dochodzi do kilkunastu kraks i tym razem nie było wyjątku.
Zwycięstwo w Paryż – Roubaix to marzenie każdego kolarza, ale do startu w tym szalonym wyścigu trzeba dojrzeć. Na starcie zabrakło na przykład dwóch najlepszych polskich kolarzy: Michała Kwiatkowskiego i Rafała Majki, którzy jeszcze nigdy nie zdecydowali się na spędzenie sześciu godzin w „Piekle Północy”, które wytrząsa z człowieka ochotę do sportu… Jedynym naszym reprezentantem był Maciej Bodnar, ale jego zadaniem nie była walka o zwycięstwo, ale pomoc koledze z grupy Tinkoff-Saxo, Słowakowi Peterowi Saganowi. Polak uplasował się na 78 miejscu. Jak dużym wyzwaniem dla zawodników jest francuski „klasyk” może świadczyć fakt, że jeden z najlepszych kolarzy ostatnich lat, Brytyjczyk Bradley Wiggins, ogłosił, że kończy właśnie szosowe ściganie, a jego marzeniem i zwieńczeniem kariery byłaby wygrana w tym właśnie wyścigu i w tym celu przytył kilkanaście kilogramów by lepiej znieść jazdę na kostce brukowej. Nie na wiele to mu się zdało.
W trakcie wyścigu doszło do niezwykłej i groźnie wyglądającej sytuacji. Na ok. 80 km do mety w trakcie przejazdu peletonu przez przejazd kolejowy zaczął opadać szlaban. Kilku kolarzy przejechało, kiedy był jeszcze w górze i kilkudziesięciu zawodników, nie bacząc na opuszczony szlaban, interweniujących żandarmów i przepisy kolarskie zabraniające jazdy w takim przypadku, popędziło między barierkami by nie stracić dystansu. Kilka sekund później po torach przemknął z prędkością 300 km/h pociąg TGV! Niewiele zabrakło by doszło do tragedii.
ZOBACZ WIDEO:
Na finiszowych metrach rozgrywanych na torze emocje były mniejsze niż na przejeździe kolejowym. Wygrał Niemiec Jens Degenkolb z ekipy Giant , przed Czechem Zdenkiem Stybarem i Belgiem Gregiem Van Avermaetem.
Zobacz GALERIĘ ZDJĘĆ
mm
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/240629-szalony-wyscig-zwany-pieklem-polnocy-kolarze-niemal-wjechali-pod-kola-tgv-zdjecia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.