Blatterowi bezkarność pomyliła się z boskością. Człowiek, któremu wydaje się, że może wszystko – bez futbolowej władzy nie będzie nic znaczył

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/EPA/ENNIO LEANZA
fot. PAP/EPA/ENNIO LEANZA

W niedzielę portal wPolityce.pl przekazał informację, że prezydent FIFA Sepp Blatter czuje się świetnie i raczej nieskromnie uważa siebie za Boga.

Czytaj więcej: Szarża Blattera: „FIFA jest bardziej wpływowa niż jakakolwiek religia”

Takie słowa wywołują reakcje skrajnie negatywne – wystarczy poczytać komentarze internautów. Ale w bucie i pysze Blattera jest, piszę to z żalem, jakaś zatrważająca nuta prawdy. Nie, nie twierdzę, że pan prezydent jest jakoś specjalnie dotknięty Bożą łaską. Rzekłbym, że wręcz przeciwnie. Ale czasy dzisiaj są takie, że Blatter rządzi futbolem, a futbol rządzi światem.

Zacznę od dowodu na potężną moc piłka nożnej. W niedzielny wieczór na stadionie Camp Nou odbył się mecz Barcelona – Real, wygrany przez gospodarzy 2:1. Wedle wstępnych szacunków mogło go oglądać nawet 500 milionów telewidzów na całym świecie. Po boisku biegali piłkarze, którzy razem wzięci są wyceniani na jakiś miliard dolarów. Dwaj gwiazdorzy, Leo Messi z Barcelony i Cristiano Ronaldo z Realu, zarabiają tygodniowo po prawie 500 tysięcy dolarów. Co drugi dzieciak biegający za piłką w Polsce, Bangladeszu, Australii i Nigerii ma na sobie koszulkę z nazwiskiem któregoś z nich. Piłka nożna, czy chcemy tego czy nie, to dzisiaj potężna siła. Jasne, pan Sepp Blatter nie może być demiurgiem i nakazać Messiemu by zagrał lepiej lub gorzej. Ma jednak w ręku instrument najważniejszy – to on decyduje, czy ci wszyscy najlepsi, najdrożsi i najbardziej rozpoznawani spędzą miesiąc w Rosji, Katarze, czy na Karaibach.

Jest dzisiaj dla wszystkich rzeczą oczywistą, że zarówno wybór Rosji jako gospodarza mundialu w 2018 roku, jak i Kataru cztery lata później to nie był demokratyczny wybór laureata „Mam talent” w konkursie internetowym. Stały za tym ogromne pieniądze, które niekoniecznie powędrowały do kasy FIFA na zakup korkotrampek dla biednych juniorów w Afryce. Są dowody, że po takich a nie innych wynikach głosowania konta kilku elektorów wyraźnie zwiększyły wartość. Za Międzynarodową Federacją Piłki Nożnej ciągnie się smrodek korupcji, ale jest to organizacja, która stoi absolutnie ponad, czy może lepiej napisać, poza prawem. Wszyscy wiedzą co się dzieje, ale konsekwencji brak. To być może sprawia, że Seppowi Blatterowi bezkarność pomyliła się z boskością. I pewnie dlatego w swojej nieomylności twierdzi, że FIFA daje światu więcej pokoju, sprawiedliwości i zdrowia. To są jakieś, że zacytuję klasyków, Himalaje absurdu.

Jest kilku ludzi na świecie, których władza jest niemal absolutna: Barack Obama, Władimir Putin, Kim Dzong Un. Ale czym jest potęga Obamy? Jak bardzo jest ulotna możemy przekonać się oglądając bliski podobno zachowaniom na Kapitolu serial „House of Cards”. Cóż znaczy siła Putina bez zaplecza służb specjalnych Kremla? Gdzie będzie Kim Dzong Un kiedy zagłodzi wszystkich Koreańczyków z Północy? Jednemu władzę odbierze demokratyczny następca, drugiemu pucz byłych generałów KGB, trzeciemu bardziej bezwzględny sukcesor. A Blatter? Za dwa miesiące odbędą się w FIFA wybory i Szwajcar prowadzi właśnie histeryczną kampanię wyborczą. Kupuje przychylność poszczególnych federacji obiecując im złote góry. Głaszcze wszystkich, co być może w świecie ludzi bez właściwości przyniesie spodziewany efekt. Ale jeśli Blatter przegra, to wyląduje, oczywiście opływając w luksusy, na piłkarskim aucie. I będzie drżał, czy następca nie zechce poszukać czegoś pod dywanem w gabinecie prezydenta. Bo człowiek, któremu wydaje się, że może wszystko – bez futbolowej władzy nie będzie nic znaczył.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych