Tylko Barcelona i Real? Nie, teraz jest jeszcze Atletico!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.Diego Simeone, trener Atletico/fot. PAP/EPA/JAVIER LIZON
fot.Diego Simeone, trener Atletico/fot. PAP/EPA/JAVIER LIZON

W środowy wieczór piłkarscy kibice będą mogli zobaczyć kolejną odsłonę pojedynku hiszpańskich gigantów. W pierwszym meczu ćwierćfinału rozgrywek o Puchar Króla Barcelona podejmuje Atletico Madryt. 10 dni temu w spotkaniu ligowym Katalończycy pokonali madrycki zespół 3:1 i to oni są dzisiaj faworytem.

Co mniej wprawni kibice mogliby odnieść wrażenie, że w Hiszpanii w piłkę nożną grają tylko trzy drużyny – poza wspomnianymi wyżej jest jeszcze Real Madryt. Ale drużyny „Królewskich” w Pucharze Króla już nie ma bo w 1/8 finału została wyeliminowana przez Atletico. Tak, hiszpański futbol kręci się wokół tych trzech zespołów i nic nie zapowiada by ta sytuacja miała się zmienić. Jasne, że są jeszcze inni, jak choćby Sevilla z Grzegorzem Krychowiakiem w składzie, czy na przykład Elche, gdzie bramki strzeże Przemysław Tytoń. To jest jednak tylko tło dla wielkiej trójki.

Leo Messi/fot. PAP/EPA/CABALAR
Leo Messi/fot. PAP/EPA/CABALAR

Do niedawna w Hiszpanii panował duopol, liczyły się tylko Barcelona i Real. Dwa potężne kluby i jednocześnie dwa potężne przedsięwzięcia finansowe. Obie organizacje wykreowały mega gwiazdy w osobach Lionela Messiego i Cristiano Ronaldo, które podzieliły sportowy świat niemal na pół. Kto kocha Leo, ten nigdy nie polubi Cristiano. I odwrotnie. Rywalizacja tej dwójki w nieprawdopodobny sposób napędziła koniunkturę i mecze Barcy z Realem ogląda dzisiaj cały świat. Dwa lata temu sytuacja uległa zmianie bo do wielkiej dwójki dołączył trzeci gracz, czyli Atletico Madryt. Wówczas jeszcze z Diego Costą, któremu przypadła rola „czarnego charakteru”. Dzisiaj Diego Costa gra dla Chelsea, a tym Złym został trener Atletico Diego Simeone. Swego czasu brutalny piłkarz, a obecnie wielki motywator na ławce trenerskiej, który wpaja swoim zawodnikom jedną zasadę: „kiedy bronisz to piłka może cię przejść, ale napastnik nigdy”. I dlatego kiedy jest taka potrzeba, to zawodnicy Atletico koszą równo z trawą.

Cristiano Ronaldo/fot. PAP/EPA/Sergio Barrenechea
Cristiano Ronaldo/fot. PAP/EPA/Sergio Barrenechea

Do tej pory drużyny zagrażające hegemonii Barcelony i Realu miały cechy meteorów – poświeciły przez chwilę by szybko spaść z firmamentu. Przepaść finansowa sprawiała, że kto postawił się największym natychmiast za to płacił: gigantycznymi długami, które można było regulować wyprzedając najlepszych zawodników. Tym razem ma być inaczej. Bo dzisiejszy mecz Barcelona – Atletico to następny odcinek dobrze znanego hiszpańskiego serialu, ale pojawił się nowy element.

W poniedziałek oficjalnie ogłoszono, że 20% udziałów w madryckim klubie objął chiński krezus Wang Jianlin, którego majątek ocenia się na ponad 13 miliardów dolarów. Póki co Chińczyk ma zainwestować z klub 40 milionów USD, ale na jego wejście w hiszpańską piłkę trzeba patrzeć długofalowo. Jego obecność w klubie ze stolicy Madrytu może znacząco poprawić finanse Atletico, a to by oznaczało, że drużyna Diego Simeone może na dobre rozbić dwubiegunowy układ Barcelona – Real. Nie tylko w warstwie sportowej – to już się stało bo Atletico to przecież obecny mistrz Hiszpanii – ale też ekonomicznej. A to by była prawdziwa rewolucja.

mm

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych