Dobre występy Sebastiana Mili w reprezentacji Polski i T-Mobile Ekstraklasie sprawiły, że stał się apetycznym kąskiem dla innych klubów, mimo swoich 32 lat. Pierwsze kroki poczyniła Lechia Gdańsk.
Jak informuje portal weszlo.com, klub z trójmiasta złożył polskiemu piłkarzowi propozycję aż 5,5-letniego kontraktu. Oznacza to, że Mila aż do 38. roku życia nie musiałby martwić się o pracodawcę. Ba, mogłoby to oznaczać zakończenie kariery w solidnym polskim klubie, którego sytuacja jest stabilna.
Zresztą sam Mila wielokrotnie przyznawał, że jego marzeniem jest zagrać w Lechii Gdańsk, z której wyruszał w futbolowy świat.
Niestety utrudnienia przychodzą z najmniej oczekiwanej strony.
Lechia nie złożyła żadnej oferty, ani nie prowadzi żadnych rozmów ze Śląskiem w sprawie ewentualnego transferu Sebastiana Mili. Do rewelacji jednego z portali podchodzę z dystansem. Trudno mi bowiem sobie wyobrazić, by bardzo poważni i doświadczeni ludzi kierujący Lechią za plecami Śląska prowadzili zaawansowane negocjacje kontraktowe z piłkarzem, pomimo faktu, że łączy go z nami jeszcze półtoraroczny kontrakt. Z Sebastianem w składzie gramy w tym sezonie gramy o czołowe lokaty w lidze
— powiedział „Przeglądowi Sportowemu” Paweł Żelem, prezes Śląska Wrocław.
We wrocławskim klubie w tej kwestii panuje pełna stanowczość.
Jeżeli Lechia prowadzi rozmowy w sprawie transferu Sebastiana Mili, robi to łamiąc prawo
— mówią przedstawiciele Śląska (cyt. za przegladsportowy.pl).
Włodarze oby klubów powinni jednak pamiętać, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. A piłkarz reprezentujący taki poziom, również po trzydziestce może trafić do zagranicznego klubu.
gah/weszlo.com/przegladsportowy.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/222985-chca-kupic-sebastiana-mile-przedstawiciele-slaska-wroclaw-to-zlamanie-prawa