Jeden mecz wystarczył, by o Arkadiuszu Miliku mówiła cała Polska. To właśnie on strzelił pierwszego gola w meczu Polska-Niemcy. Jednak w cieniu wielkiego sukcesu kryje się szara polska rzeczywistość. Klub, który wyszkolił zawodnika, wciąż nie może doczekać się należnych mu pieniędzy.
Początki piłkarskiej kariery Milika sięgają czasów, gdy grał w Rozwoju Katowice. Tam dostrzeżono jego talent. W 2011 roku Górnik Zabrze zapłacił za zawodnika niemałą sumę, bo aż pół miliona złotych. Dodatkowo Rozwój wywalczył sobie 20 proc. z następnego transferu. Minęło pół roku i Milik za 2,6 mln euro trafił do Bayernu Leverkusen.
Rozwój już zacierał ręce, bo do budżetu klubu miały trafić dwa miliony złotych, które miały zostać przeznaczone m.in. na remonty w bazie szkoleniowej. Tak się jednak nie stało.
Do tego czasu Górnik nie wypłacił pełnej kwoty.
Górnik zalega nam ponad milion złotych z tytułu tego transferu
— mówi sport.pl Marcin Nowak, kierownik Rozwoju.
Górnik twierdzi, że do końca roku zamierza uregulować wszystkie płatności, choć od kwietnia zapłacił tylko jedną ratę.
Jednak to nie koniec sporu. Rozwój twierdzi, że należą mu się dodatkowe pieniądze z tytułu tzw. mechanizmu solidarnościowego. Zespół z Zabrza ma odmienne zdanie. Jak podaje sport.pl sprawę będzie musiała rozstrzygnąć FIFA.
lap/sport.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/218023-spor-o-arkadiusza-milika-sprawe-rozstrzygnie-fifa