Od nowego sezonu widzowie mieli nie widzieć na swoich ekranach not sędziowskich oraz punktów przyznawanych za pomiar wiatru.
Działacze FIS chcieli zrobić rewolucję w transmisji skoków narciarskich. Ich zdaniem miała ona ułatwić osobom śledzącym zawody przed telewizorami oglądanie zawodów.
Telewizja będzie pokazywała wyniki w uproszczony sposób. Nie będą prezentowane pomiary wiatru i punkty dodatnie albo ujemne za warunki czy belkę startową, nie będą też już pokazywane oceny sędziów. Na ekranach będzie wyświetlane tylko imię, nazwisko, narodowość, długość skoku, nota ogólna i zajmowane aktualnie miejsce
— wyjaśniał na sport.pl Apoloniusz Tajner, prezes PZN.
Uznano, że za dużo tych informacji było i ludzie się w tym gubili
— tłumaczył były trener Adama Małysza.
Dostęp do not mieli mieć tylko komentatorzy.
Najlepiej będą widzom wyjaśniać sytuację. Gdyby komentatorzy tych informacji nie widzieli, byłoby to niezrozumiale. A tak, nie ma się czym martwić
— dodał Tajner.
Okazało się jednak, że w tym sezonie wszystko zostaje po staremu. FIS zadecydowano się jedynie o „niewielkie” zmiany w grafice telewizyjnej.
Zmianie ulegną natomiast zawody w lotach narciarskich. Skoczkowie rywalizujący na „mamutach” będą podzieleni na grupy, a o ich bezpieczeństwo zadba ochraniacz na kręgosłup.
MG/sport.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/216506-rewolucji-w-skokach-narciarskich-jednak-nie-bedzie