Rafał Sonik plasuje się na drugim miejscu w kategorii quadów po pięciu etapach rajdu Dos Sertoes w Brazylii - piątej rundy Pucharu Świata FIM w rajdach terenowych. Krakowianin jest jedynym polskim kierowcą startującym w tej imprezie.
Czwartkowa rywalizacja przebiegała w formule maratońskiej. Po 335 km odcinka specjalnego, z metą w Diamantinie, żaden z zawodników nie może korzystać z pomocy mechaników aż do piątkowego biwaku. Jak podkreślił Sonik, najważniejsza była więc „chłodna głowa i taktyka”.
Dzisiaj miałem tylko dwa problemy. Pierwszy to wciąż powracające wibracje tylnych kół, przy których nie da się jechać z maksymalną prędkością. Na prostych nie przekraczałem 120 km/godz. O ściganiu z liderem, Brazylijczykiem Robertem Nahasem, nie było mowy
— przyznał.
Drugim poważnym kłopotem okazało się uszkodzenie elektroniki podczas przejazdu przez rzekę i strata obu wentylatorów.
Temperatura silnika dochodziła momentami do 118 stopni. Musiałem kilkakrotnie stawać i chłodzić quad, bo jeszcze dwa, trzy stopnie i wybuchłby silnik
— powiedział lider klasyfikacji Pucharu Świata FIM.
Innym problemem jest pasące się wzdłuż trasy bydło.
W bardzo szybkim prawym łuku, na drogę ze skarpy wyskoczyła krowa i uderzyła mnie bokiem. Odbiliśmy się od siebie i prawie wypadłem z trasy. Jechałem około 90 km na godzinę, więc całe szczęście, że nie wybiegła na środek drogi, tylko lekko skręciła
— wspomniał Sonik.
Dodał, że ma bardzo złe skojarzenia.
W podobnej sytuacji na Dakarze zginął mój kolega, więc długo po tym zdarzeniu nie mogłem się pozbierać. Od tego momentu jechałem już bardzo ostrożnie.
W piątek zawodnicy mają do pokonania 159 km odcinka specjalnego i wszystko wskazuje na to, że ten etap ustali ostateczną kolejność przed 125-kilometrowym finiszem w sobotę 30 sierpnia.
AM/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/211352-sonik-wiceliderem-wiceliderem-rajdu-dos-sertoes