Huczna impreza zawodników Legii po zdobyciu przez Marka Saganowskiego setnej bramki w Ekstraklasie odbiła się szerokim echem w środowisku piłkarskim. Znany dziennikarz sportowy, Paweł Zarzeczny nie szczędzi gorzkich słów o mistrzach Polski.
wSumie.pl: Internet obiegł filmik, w którym piłkarz Legii Marek Saganowski, po strzeleniu swojej setnej bramki w Ekstraklasie, na pomeczowej imprezie uderza głową w tort. Niektórzy byli zniesmaczeni…
Paweł Zarzeczny (dziennikarz sportowy): Wydaje mi się, że piłkarze powinni mieć wpisane w kontrakty zakazy uczestniczenia w takich akcjach. Szczególnie ci, którzy nie skończyli wyższych studiów. A ponieważ nie skończył żaden, dlatego ten zakaz powinien być globalny. Takie epatowanie tym, że ktoś walnął głową w tort, za chwilę skończy się pokazywaniem, kto zrobi większą kupę. Tyle, że taki Charlie Chaplin często głową wpadał w tort, a raczej tort wpadał w jego głowę, a jest legendą. W sensie efekciarskim jest to - jak świat długi i szeroki - świetna praktyka. Lepiej byłoby jednak, gdyby Saganowski grał w piłkę szybciej, a kiedyś jeździł wolniej na motorze.
Zachowanie Saganowskiego nawiązywało do akcji oblewania się wodą z lodem. Tyle, że w tamtym przypadku było to związane ze zbiórką pieniędzy na walkę ze stwardnieniem zanikowo-bocznym. Co Pan sądzi o podobnych inicjatywach?
Za chwilę ma kolega przyjechać i oblać mnie zimną wodą. Ja oczywiście się zgodziłem. Tyle, że człowiek, który to wymyślił właśnie się utopił. To zwykłe głupawki. Chorych powinny ratować szpitale, a nie oblewanie się wodą z wiadra. Równie dobrze można by powiedzieć, że przez śmigus-dyngus uratujemy wszystkie chore dzieci w Polsce.
Żyjemy w świecie zdominowanym przez media społecznościowe. Saganowski zrobił, co zrobił, ale filmik od razu trafia do sieci. W dodatku zamieszcza go inny zawodnik Legii, Jakub Rzeźniczak…
Wydaje mi się, że jak ktoś posiada komórkę, to od czasów Snowdena powinien wiedzieć, że coś takiego może się stać. Żyjemy w świecie inwigilacji. Co do Jakuba Rzeźniczaka, to powiem, że nigdy nie widziałem tak słabego zawodnika w Legii.
Swoją drogą, zabawy wśród piłkarzy to temat rzeka. Ostatnio brytyjska prasa donosi o ich ofierze - Paulu Gascoigne’u, który zniszczył sobie życie i jest dziś prawdziwym wrakiem…
Ja kiedyś dałem przykład tego, że zniszczyłem sobie życie, a mam dwoje wspaniałych dzieci, parę domów i dużo fajnej pracy. Jak ktoś uważa, że picie piwa jest niszczeniem życia, to niech idzie na pocztę i stempluje listy. Gascoigne wybrał życie ciekawsze, bogatsze. Równie dobrze mogliśmy powiedzieć o wielu artystach, malarzach, że zniszczyli sobie życie. Nie, oni tworzyli. Gascoigne tworzył kilkaset takich akcji, o których prawdziwi kibice piłki nożnej, nie „Janusze” będą pamiętać. Zawsze jest wybór, czy żyć ciekawie, barwnie i coś tworzyć, czy żyć średnio, standardowo jak w korporacjach. Tak się śmiejemy z korporacji, a wszyscy chodzą z tymi walizeczkami w jednakowych bucikach i czekają na weekend. Wolałbym zniszczyć sobie życie jak Paul Gascoigne, niż nie zniszczyć sobie życia jak Jakub Rzeźniczak.
I wyglądać na 80 lat?
Każdy piłkarz koło 30. wygląda gorzej niż ja, a mam prawie 60. Piłka wyniszcza. Nie chodzi się do kosmetyczki - idzie się do masażysty, bo noga boli. Mam wielu kolegów, przyjaciółek, którzy przy nowotworze wyglądali jeszcze gorzej. Moja znajoma wygląda jak Przemek Saleta, bo straciła włosy po chemii. Trzeba się przygotować, że nie każdy jest Joanną Krupą. Może ktoś chce wyglądać tak jak ja, ktoś inny jest łysy, ktoś nie ma zębów, a ktoś jeszcze, co uważam za najgorsze, jest po prostu głupi.
Rozmawiał Tomasz Karpowicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/210752-pawel-zarzeczny-drwi-z-pilkarza-legii-warszawa-nigdy-nie-widzialem-tak-slabego-zawodnika