Janusz Wąsowski, trener Yareda Shegumo, który w ostatnim dniu 22. lekkoatletycznych mistrzostw Europy wywalczył srebrny medal w biegu maratońskim przyznał, że pochodzącego z Etiopii zawodnika traktują z żoną jak syna.
To, że Yared jest dziś ze mną, sprawił przypadek. Trzy lata temu, w grudniu, zobaczyłem go na stadionie Skry. Zapytałem, co u niego słychać, a on, że zamierza wrócić do Anglii, bo nie ma już za co żyć. Postanowiłem wziąć go pod opiekę, a wsparcie zadeklarował Jacek Podoba, miłośnik biegania, któremu udzielałem porad
— wspomina Wąsowski.
Jaki jest Shegumo? Mogę mówić w samych superlatywach: miły, serdeczny, uczynny, dobrze ułożony. Na początku do naszej współpracy podchodził z rezerwą. Dziwił się, jak ja mam go szykować do długich dystansów, jak widział biegające wokół bieżni dzieci. A ja, po wylewie jaki miała żona, bawiłem się już tylko z dzieciakami. Kiedy dowiedział się o sukcesach moich wychowanek w maratonie, obdarzył mnie zaufaniem
— podkreślił 69-letni szkoleniowiec.
Dodał, że jego podopieczny nie je mięsa wieprzowego i… ucieka od alkoholu.
On w życiu piwa nie skosztował, a zmusiliśmy go do lampki szampana, gdy dwa lata temu urodziła mu się córka. Całej nie wypił, tylko połowę. Kawalerkę ma tak małą, że gdy przyjdzie do niego kilka osób, to się nie obrócą dookoła.
Wąsowski, który karierę biegacza zakończył w wieku 33 lat i od razu został szkoleniowcem maratońskiej kadry kobiet przyznał, że wyjazdy Shegumo do Etiopii to jego pomysł.
W Warszawie, w Lasku Bielańskim, nie ma z kim biegać. Natomiast w Etiopii ma grupę, z którą może trenować. Dostaje plan, a jesteśmy w ciągłym kontakcie. Jak się zaczyna u nas wiosna, to wraca. Ważne, że jesienno-zimowy okres spędza w ciepłych warunkach. Szykując się do mistrzostw Europy, wyleciał 15 czerwca do Etiopii, a wrócił 14 sierpnia i od razu do Zurychu
— podkreślił Wąsowski.
Po niedzielnym biegu pochwalił Shegumo za zrealizowanie planu taktycznego.
Założeniem był medal. Wyjaśniłem mu, jaka może być do niego droga, jakie warianty musimy wziąć pod uwagę. Biegł z głową, plan zrealizował w stu procentach. Dzielę z nim radość. Dla mnie, dla mojej żony Krystyny, jest jak syn, i tak go traktujemy
— zaznaczył.
W tym roku mija piętnaście lat, od kiedy Yared Shegumo przybył do Polski. Etiopia ogarnięta była wojną i - choć miał 16 lat - groziło mu wcielenie do wojska. Zdecydował się na ucieczkę. Teraz się z tego śmieje:
Myślałem, że to „Holland”, a nie „Poland.
Urodzony w Addis-Abebie zawodnik nie ukrywa, że jest bardzo wdzięczny Polsce za to, że go przygarnęła. Mamy nadzieję, że ta wdzięczność zaowocuje kolejnymi sukcesami, których serdecznie życzymy naszemu reprezentantowi.
ann/eurosport.onet.pl/PAP
——————————————————————————————
Pełny obraz dziejów światowego sportu!
„Historia sportu” autorstwa Wojciecha Lipońskiego. Książka do nabycia wSklepiku.pl.Polecamy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/209757-trener-yareda-shegumo-dla-mnie-dla-mojej-zony-jest-jak-syn