Polki lepsze od Kanadyjek. Kolejna wygrana w World Grand Prix

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. freeimages.com
Fot. freeimages.com

Polskie siatkarki pokonały w Limie Kanadę 3:1 (25:15, 14:25, 25:21, 25:11) w kolejnym spotkaniu World Grand Prix. To drugie zwycięstwo podopiecznych Piotra Makowskiego, które w niedzielę, na zakończenie pierwszego turnieju zmierzą się z Peru.

W porównaniu do pierwszego spotkania z Belgią (wygranym przez Polskę 3:1), Makowski dokonał dwóch zmian. Dolegliwości żołądkowe wykluczyły libero Agatę Durajczyk, natomiast Katarzynę Zaroślińską zastąpiła Malwina Smarzek.

To właśnie 18-letnia atakująca, która w najbliższym sezonie występować będzie w Siódemce SK Bank Legionovii, była nie do zatrzymania przez rywalki, zdobywając dziewięć punktów. Kanadyjki najwyraźniej nie otrząsnęły się po piątkowej porażce z Peru (1:3) i praktycznie bez walki oddały seta.

Wydawało się, że po takim początku, biało-czerwone poradzą sobie bez kłopotów. Tymczasem Polki przespały początek kolejnej partii, a próby odrabiania strat zakończyły się fiaskiem. Nie pomogły też zmiany dokonane przez szkoleniowca. Bardzo słabe przyjęcie zagrywki sprawiło, że Kanada wygrała różnicą aż 11 „oczek”.

Na szczęście Polki szybko wymazały z pamięci fatalnego w ich wykonaniu seta i wróciły do dobrej gry. Podobnie jak w spotkaniu z Belgijkami, ciężar zdobywania punktów na swoje barki wzięła Zaroślińska, która pojawiła się w drugim secie. Znów dobrze funkcjonował blok, a przewaga biało-czerwonych utrzymywała się na poziomie kilku punktów.

Po paru udanych serwisach Joanny Wołosz było już 21:14, ale na własne życzenie polski zespół doprowadził do nerwowej końcówki. Makowski musiał dwukrotnie poprosić swoje podopieczne na krótkie rozmowy, które przyniosły zamierzony skutek.

Polskie siatkarki wzmocniły zagrywkę, która okazała się „kopalnią” łatwych punktów. Ostatni set był dość jednostronny.

MG/PAP

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych