Polska bez premiera. Wprawdzie nie wyjechał do Brazylii, ale w kwestiach rządzenia krajem, jakby go nie było. Nie jest przecież tylko po to, by haratać w gałę. Co z poważnymi sprawami? Z postępem, rozwojem, dobrobytem i silną kinematografią?
Przestałem chodzić na polskie filmy. Daję się skusić raz na kilka lat. I tylko wtedy, gdy mnie ktoś zaprosi. Na przykład sam reżyser. Nie znam jednak reżyserów, więc nie chodzę tym bardziej. Ostatnio byłem. Nawet w tym roku. Na „Jacku Strongu” o Ryszardzie Kuklińskim. Zapłacę za siebie i wnuka na fabularyzowaną historię o Powstaniu Warszawskim, zrobioną z dokumentalnych zdjęć. Na to akurat nie będę żałował.
Biedny premier nie może rządzić, bo się strasznie denerwuje. Czym? Zamachem, jaki na niego zrobili. Podobno kelnerzy. Nigdy nie wierzyłem w uczciwość kelnerów. Za dawnej Polski i teraz. Kombinują tylko, jak konsumenta orżnąć. Teraz mszczą się na Tusku za zbyt małe napiwki i spiskują. Za pomocą podsłuchów i nagrań. Premier zamiast rządzić wszystkimi segmentami kraju, zajmuje się jednym: nagraniami z knajpy „Sowa i przyjaciele”. To drugie jak na ironię. Donald Tusk nie tylko z rządzeniem ma kłopoty. Nie może się skupić na Mundialu. A tam, w Brazylii dzieją się interesujące rzeczy.
Amerykanie o mały figiel nie pokonali Portugalii. Zremisowali 2:2, ale tylko dlatego, że sędzia chciał koniecznie, żeby Cristiano Ronaldo strzelił gola. Przedłużył więc mecz o pięć minut. Kiedy Amerykanie już chcieli ściągać buty, bo ziemia była twarda i korki wchodziły im w stopy, inny Portugalczyk niż CR wbił piłkę do bramki USA. Narobił kłopotu Amerykanom i sobie. Gdyby nie strzelił bramki, USA awansowałyby z grupy, a Portugalia po ostatnim meczu z Ghaną pakowałaby walizki. A tak, ciągle nie wiadomo, która z drużyn awansuje dalej. Po prostu niepotrzebne zamieszanie.
W kilku innych grupach jest podobny bałagan. O wszystkim będą decydowały ostatnie mecze. Niestety, nie dla mojej ukochanej Hiszpanii, która po dzisiejszym wieczornym meczu z Australią kończy udział w tegorocznym – już dwudziestym z kolei – Mundialu. Jedyna nadzieja, że w pożegnalnym spotkaniu Hiszpanie zagrają wreszcie tak, jak oczekują miliony ich fanów.
Że nie zawsze tak bywa, wie o tym też premier Tusk. Nie wszystko się spełnia. ABW z prokuraturą od zeszłego tygodnia szukają sprawców podsłuchów i nagrań. Pytają różnych ludzi, ale ci albo nie wiedzą nic, albo wymigują się od pytań, udając, że nie znają sprawy. Ci drudzy są najgorsi.
Dlatego od dziś, w czasie meczu Chorwacja – Meksyk, w poszukiwaniu śladów wstrętnego procederu podsłuchiwania, ABW ma wesprzeć Centralne Biuro Śledcze. Skąd ten pomysł? Bo jak powiedział minister Radosław Sikorski, specjalista do spraw Murzynów w Polsce, to zorganizowana grupa przestępcza wciągnęła go w zasadzkę do restauracji „Sowa i przyjaciele”. Tam sprowokowała naszego szefa dyplomacji do niepochlebnej opinii o sojuszu amerykańsko-polskim. Jeśli zorganizowana, to znaczy gang, a do walki z gangami jest CBŚ. Ot, i cała wielka tajemnica.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/201976-tajemnicze-sledztwo-w-czasie-mundialu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.