Polski sport w kiepskiej formie, ale dziennikarstwo sportowe w jeszcze gorszej. Wady główne: gadulstwo po próżnicy i pasjonowanie się polską piłka nożną, tak, jakby ona w ogóle była żywa.
Liga mistrzów piłkarskich powoli się kończy. Niestety, mogli ją oglądać tylko wybrani, ściślej ci, którzy wykupili Canal+. Telewizja publiczna, owszem, pokazała kilka meczy, jednak te mniej ciekawe. Skandalem było pominięcie wtorkowego rewanżu Realu z Bayernem, czyli najciekawszego meczu klubowego w tym roku. Zapewne prawa do transmisji były zbyt drogie. Oto kolejny objaw zdziadzienia tej firmy.
Zaczął się też sezon tenisowy na kortach ziemnych w Europie, a zaraz po nim będą batalie na trawie. Te mecze relacjonują telewizje dostępne w kablówkach i czasem TVP.
Można się więc naoglądać „na szklanym ekranie” i naczytać w prasie sportowej. O Polkach i Polakach – poza Agnieszką Radwańską – szkoda gadać. Janowicz za chwilę wyleci z pierwszej pięćdziesiątki – i będzie kolejnym talentem, który się zapowiadał… na czym zakończył. O poziomie polskiej piłki nożnej też lepiej zmilczeć.
Ale nieraz bardziej od sportowców-nieudaczników irytują pełni samo zachwytu dziennikarze. O osławionym Dariuszu Szpakowskim nie warto mówić. Jego główna pozycja komentatorska w TVP, to curiosum, które nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia – no, chyba, że potraktujemy to jako signum temporis ciągłego, powtórzę, osuwania się mediów publicznych na dno. Inni „wirtuozi” telewizyjnego mikrofonu – przyznajmy, nie tylko w TVP – ględzą swoje nie bacząc na to, że piłkarze czy tenisiści już grają. Tych sprawozdawców gra nie interesuje, ich interesuje tylko to, co sami mówią. Uwielbiają tembr własnego głosu, kochają gadać. Są wyjątki: Tomaszewski jr, Sylwester Sikora, byli tenisiści: Michał Lewandowski i Lech Sidor. Jacek Jońca z TVP też był jeszcze niedawno strawny, jednak popadł w chorobę o nazwie słowotok, którą musiał się zarazić od Szpakowskiego (ul. Woronicza szkodzi najzdrowszemu!). Może się wyleczy? Inni to w większości prawdziwy dramat. Przez miłosierdzie zmilczę nazwiska, zwłaszcza seniorów tego zawodu.
Dramatem jest główna gazeta sportowa „Przegląd Sportowy”. Trzy czwarte, albo i dziewięć dziesiątych treści, poświęcone jest polskiej piłce nożnej!
Przecież taką gazetę od razu chce się wyrzucić do kosza. Raz w tygodniu pocieszam się magazynem „PS”, w którym widać, że świat nie kończy się na polskiej piłce nożnej. No, ale co robić – kibic chce gazety codziennie, ja też dzień w dzień karnie kupuję „PS”. Rozumiem zaś, że w dzisiejszych merkantylnych czasach, redakcja interesuje się tylko sprzedażą… O, sportowe tempora, o sportowe mores!
Krzysztof Czabański
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/193635-jaki-sport-tacy-sprawozdawcy-dramatem-jest-glowna-gazeta-sportowa-przeglad-sportowy-trzy-czwarte-albo-i-dziewiec-dziesiatych-tresci-poswiecone-jest-polskiej-pilce-noznej