II wojna światowa była istną hekatobombą w dziejach Polski, która zrujnowała różne obszary życia, również rodzimy sport. Synem podłego czasu był również Tadeusz Pietrzykowski, warszawski bokser, który mógł zrobić światową karierę, a przyszło mu walczyć o przetrwanie w istnym piekle na ziemi.
Pięściarz, który zyskał sobie miano „Teddy” był wicemistrzem Polski i mistrzem Warszawy w wadzie koguciej. Nie sądził wtedy jeszcze, że już niebawem będzie walczył nie o puchary, medale czy pasy mistrzowskie, ale po prostu życie. Brał udział w kampanii wrześniowej, ale w nierównej walce, podobnie jak tysiące innych polskich żołnierzy i ludności cywilnej, nie miał żadnych szans.
Ostatecznie trafił do Auschwitz. Tam nadano mu nowe, przeklęte imię - numer 77. Okazało się jednak, że również w istnym piekle na ziemi Pietrzykowski może liczyć na uśmiech losu. W 1941 spotkał niemieckiego kapo Waltera Dueninga, który przed wojną był mistrzem Niemiec wagi średniej. Władze obozu zorganizowały pojedynek między bokserami. Chociaż Polak ważył zaledwie 42 kg, udało mu się pokonać lepiej zbudowanego Niemca. O triumfie Polaka zdecydowało jego niesamowite wyszkolenie techniczne. Co ciekawe, kapitulujący Duening jeszcze na ringu pytał więźnia, do którego komanda chce trafić. Miała być to wyraz uznania i swoista nagroda za zwycięstwa. Pietrzykowski wybrał miejsce, w którym mógłby uniknąć głodu. Dzięki temu mógł realizować swoją pasję będąc w najgorszym miejscu na ziemi. Jego występy dawały polskim więźniom wiele otuchy. Dawały im nadzieję, że jeszcze nie wszystko przegrane.
Właśnie dlatego Niemcy zdecydowali się przenieść „Teddy’ego” do obozu Neuengamme w Hamburgu. Tam od razu musiał stanąć do walki ze swoim najgroźniejszym rywalem w całej karierze. Był nim ważący 96 kg (ponad dwa razy więcej od Pietrzykowskiego - przyp. red.) mistrz świata w wadze ciężkiej - Schall Hottenbach, nazywany „Hammerschlagiem” (tłum. „Uderzenie Młota”). Niemiec jednym ciosem potrafił złamać rywalowi żebra kończąc wiele swoich walk przed czasem,
Pietrzykowski znowu objawił swoje znakomite umiejętności techniczne. Swoimi nieustannymi unikami wyprowadził z równowagi Niemca, który zaczął popełniać proste błędy. W pewnym momencie potknął się, co „Teddy” natychmiast wykorzystał posyłając rywala na deski. Hottenbach, który znęcał się nad współwięźniami, niebawem sam stał się ofiarę. Na polecenie władz obozu został zabity.
W 1945 roku Pietrzykowski został uwolniony z obozu. Natychmiast wstąpił do 1. Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka, zeznawał także w procesie Rudolfa Hoessa. Całe swoje późniejsze życie spędził na szkoleniu młodzieży. Poprzysiągł sobie jeszcze w obozie, że jeśli przeżyje, zajmie się promocją sportu wśród młodych ludzi. Danego słowa dotrzymał.
Zasłynął jako wybitny trener i pedagog. Zmarł nagle 17 kwietnia 1991 roku w Bielsku-Białej. Miał 74 lata.
Pietrzykowski był pierwowzorem bohatera noweli Józefa Hena „Bokser i śmierć”. Na jej podstawie w 1962 roku powstał film słowackiego reżysera Peter Solana pod tym samym tytułem. Może w obliczu zakłamywania historii warto pomyśleć o remake’u?
AM/sport.wp.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/sport/190568-dzis-mija-97-rocznica-urodzin-tadeusza-pietrzykowskiego-boksera-ktory-wygral-zycie-na-ringu-w-auschwitz