Do prawidłowego rozwoju, poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji czy do budowania zdrowych relacji społecznych dziecko potrzebuje obojga rodziców. Idealnie jest, gdy rodzice się kochają i wspólnie wychowują dzieci w szczęśliwej rodzinie. Jednak życie jest nieprzewidywalne.
Czasem bywa tak, że ludzie podejmują decyzję o rozstaniu. Jedni robią to spokojnie i przemyślanie, inni walczą do upadłego. Najważniejsze to nie zapomnieć, że w środku tego dorosłego problemu jest bezbronne dziecko. Czasem zapominają o tym sami rodzice i robią z dziecka "kartę przetargową". Być może na końcu sporu jedno z rodziców poczuje się zwycięzcą, ale przegranym zawsze będzie niewinne, rozbite i zdezorientowane dziecko, które nie będzie potrafiło zrozumieć wojny dorosłych.
Rzecznik Praw Dziecka w sprawozdaniu za 2012 rok stwierdził, że nawet dobrzy ojcowie są eliminowani z życia dziecka wyrokami sądowymi, a ich rola jest marginalizowana. Rząd Tuska na początku 2013 roku zapowiedział walkę o prawa ojców w sądach rodzinnych i próbę zmiany mentalności sędziów. Jednak jak zwykle skończyło się na szumnych hasłach. Ojcowie w Polsce traktowani są jak rodzice drugiej kategorii. Tylko ok. 4 procent ojców wygrywa batalię w sądzie rodzinnym. Niestety nawet po wygranej sprawie ojcowie zostają bez pomocy i zaczyna się gehenna dla nich i ich dzieci. Okazuje się, że nikogo nie interesuje, iż dziecko ma prawo mieć tatę. Jeden z takich ojców po wielu latach walki o córkę postanowił stoczyć walkę z systemem.
Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka, z chęcią doradza ojcom, jak mają walczyć o prawa do opieki nad ich dziećmi. A co się stanie, jeżeli już sąd prawomocnym postanowieniem powierzy dziecko ojcu pod opiekę? Marek Michalak nakaże to postanowienie wstrzymać... Paranoja? Nie - to moja historia...-
mówi dla wSumie.pl Krzysztof Wiewióra, ojciec, który od wczoraj w pojedynkę strajkuje pod Kancelarią Premiera. Zapowiada, że będzie głodował tak długo, aż rząd zainteresuje się niesłusznie alienowanymi rodzicami.
Pan Krzysztof od 2007 roku walczy o prawo do wychowywania córki. Jego prawo do kontaktu z dzieckiem reguluje wyrok z 2009 roku. Mało tego, na podstawie prawomocnego postanowienia sądu jest jednym z nielicznych ojców w Polsce, któremu sąd przyznał w 2012 roku pełnię władz rodzicielskich, przy jednoczesnym ograniczeniu ich matce. Niestety, wyrok dla matki dziecka, urzędników i wszystkich ludzi odpowiedzialnych za wykonawstwo postanowień sądowych okazał się nic niewartym świstkiem papieru, bo od 16 miesięcy nie można wyegzekwować wykonania wyroku.
Od 17.10.2012 roku nie mam żadnego kontaktu z dzieckiem, bo matka mojej córki z tym postanowieniem się nie zgadza i odmawia jej wydania. Prosiłem o pomoc Ministerstwo Sprawiedliwości, Rzecznika Praw Obywatelskich, Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania, posłów z sejmowej komisji ds. rodziny, ale nikt nie jest zainteresowany sytuacją ojców. Nikt nie zechciał mi pomóc. Nikt nie chce pomóc mojej córce. A rzecznik praw mojego dziecka od roku nie odpowiedział na żadne moje pytanie -
skarży się pan Wiewióra.
Krzysztof Wiewióra ma ogromny żal do Rzecznika Praw Dziecka, który zamiast pomóc jego córce, utrudnia mu wyegzekwowanie wyroku sądu rodzinnego.
Już w 2010 roku Maja chciała mieszkać ze mną. Nagrywałem rozmowy, bo nikt nie chciał w to wierzyć, a sąd nie reagował. Prosiłem o interwencje rzecznika, bo na skutek pozwu złożonego w sądzie o opiekę nad córką była partnerka wywiozła ją 300 km od mojego miejsca zamieszkania. Michalak odmówił pomocy mi, a tym samym dziecku. Natomiast kiedy sąd wydał prawomocne orzeczenie, powierzając mi opiekę nad dzieckiem, reakcja Michalaka była błyskawiczna. Zażądał wstrzymania prawomocnego wyroku na podstawie jednej opinii psychologa, dostarczonej mu przez matkę -
opowiada ojciec.
Działalność Marka Michalaka w sprawie mojej córki od samego początku jest co najmniej niezrozumiała. Oczywiście rozumiem, że rzecznik może mieć obawy, czy wykonywanie prawomocnych orzeczeń odbywa się z uwzględnieniem dobra dziecka. Tyle że zamiast to sprawdzić, to domagał się, aby prawomocne orzeczenie sądu RP nie zostało wykonane, a przez to córka nadal wychowuje się w warunkach uznanych prawomocnym orzeczeniem sądu za niezgodne z jej dobrem. Robi to dla dobra dziecka? -
pyta rozżalony ojciec.
Dalej wymienia wszystkie irracjonalne decyzje Marka Michalaka, oczywiście podejmowane przez niego rzekomo w interesie jego córki.
Trudno pogodzić się z sytuacją, w której rzecznik doprowadza to tego, że dziecko od 1,5 roku nie widzi własnego rodzica i rodziny. Trudno zrozumieć odmowę rzecznika na propozycję wspólnego wychowywania dziecka z jego matką. Jeszcze trudniej pogodzić się z faktem, że biuro rzecznika ignoruje wszystkie wysyłane od roku pisma i pytania o motywy działania Michalaka. Najtrudniej jednak znieść świadomość, że Marek Michalak co innego mówi oficjalnie i przed kamerami, a co innego robi w sprawach dzieci. A dokładnie czego nie robi dla dzieci! -
mówi Krzysztof Wiewióra.
Zdesperowany ojciec postanowił nagłośnić problem swój i wielu innych pokrzywdzonych przez sądy ojców, którym nikt nie daje szansy udowodnienia, że mogą opiekować się dziećmi razem z matkami. Pan Krzysztof tłumaczy, że nagminnie w takich sprawach łamie się Konstytucję RP, która gwarantuje obojgu rodzicom równe prawa i wymienia artykuły, których nauczył się na pamięć przez lata walki o córkę.
Konstytucja gwarantuje rodzicowi: poszanowanie jego praw (art. 31), równość ludzi wobec prawa (art. 32), równe prawa w życiu rodzinnym (art. 33), prawo do sprawiedliwego i bezstronnego sądu (art. 45), prawo do wychowywania dziecka (art. 48 pkt. 1), prawo do niepozbawiania władzy rodzicielskiej bez prawomocnego wyroku sądowego (art. 48 pkt. 2) -
wymienia Krzysztof Wiewióra.
Tyle, że to tylko teoria, bo w praktyce od 16 miesięcy, jako prawny opiekun córki, jestem pozbawiony kontaktów z nią, a była żona, pomimo ograniczenia władzy rodzicielskiej, jest jej jedynym opiekunem. To paranoja i kpina z wyroku i Konstytucji -
mówi strajkujący pod KP ojciec.
Od czasu uprawomocnienia wyroku w sprawie córeczki pan Krzysztof nie miał możliwości ani minuty sprawować nad nią opieki. Ta sytuacja doprowadziła, zdaniem innego sądu rodzinnego, do zerwania między nimi więzi i zbliżenie się dziecka do matki.
Inny sąd rodzinny oraz podległe mu służby (RODK), chcą mi obecnie tę opiekę odebrać i skazać moje dziecko na wychowywanie się bez mojego udziału. W sierpniu 2010 roku moja była żona wywiozła dziecko 300 km od miejsca mojego zamieszkania. Na tej podstawie biegli i sąd postanowili tym razem ograniczyć moją władzę rodzicielską tłumacząc, że dziecko zżyło się z matką. Ja pytam - kiedy nam dano szansę na zżycie? Kiedy pozwolono córce zżyć się z ojcem? Wciąż ktoś utrudnia dziecku kontakt, ktoś inny nie może wyegzekwować wyroku, a ktoś inny zamyka mi drzwi. Kiedy pozwolono mi być ojcem dla dziecka, a dziecku mieć ojca?-
mówi załamany pan Wiewióra.
Ojciec pomimo wszystkich przeciwności nie odpuszcza walki o najcenniejszy skarb - o swoją córkę. Wysyła pisma do ministrów, sądów i posłów. Niestety bez rezultatu. Dla urzędników liczy się mit - dla dziecka najważniejsza jest matka, nieważne jaka - ważne, że kobieta.
W sądzie oddalane są moje wnioski o jakikolwiek kontakt z dzieckiem i prośby o terapię rodzinną, która wzmocniłaby moje więzi z córką. Nagle okazuje się, że nie jestem już takim dobrym ojcem jak w 2012 roku, pomimo że nie miałem szansy w żaden sposób tego pokazać. Sąd przyjmuje fałszywe opinie świadków byłej żony, nie sprawdzając prawdziwości tych opinii. Natomiast moi świadkowie są wypraszani z sali rozpraw. Dziwne mamy prawo rodzinne, jednotorowe i wybiórcze -
żali się pan Krzysztof.
Podkreśla, że w takich sprawach pokrzywdzonych jest zawsze więcej osób. Była partnerka wywożąc dziecko pozbawiła je rodziny i przyjaciół.
Za Mają tęsknią moi chrześniacy, czteroletni kuzyni, którzy jej nie widzieli od 1,5 roku. Trudno zrozumieć znieczulicę urzędników, których nie interesuje, że rodzic nie widuje dziecka. Ale jak zrozumieć brak reakcji na to, że krzywdzi się taką rozłąką dzieci? Oni wciąż za nią tęsknią i pytają. Ona na pewno tęskni za nimi. Poza tym zostawiła w rodzinnym mieście również przyjaciół. Szkoda, że rzecznik nie rozpatruje takich spraw pod kątem uczuć dziecka tylko po linii najmniejszego oporu -
mówi strajkujący ojciec.
Krzysztof Wiewióra wystosował petycję do premiera Donalda Tuska , do Rzecznika Praw Obywatelskich Ireny Lipowicz oraz do Pełnomocnika Rządu ds. Równego Traktowania Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, w której zwraca uwagę na problem alienowanych rodziców, tłumaczy swój protest przed KP i błaga o pomoc.
Nie mam już siły, zdecydowałem się więc na protest głodowy przed kancelarią premiera w celu zwrócenia jego uwagi na problem dyskryminacji ojców przez państwo polskie oraz nagłośnienia sytuacji tysięcy ojców i ich dzieci. Tylko presja opinii publicznej może sprawić, iż w końcu pojawią się rozwiązania, które nie pozwolą na eliminację ojców z życia dzieci. Rozwiązania, które spowodują, że instytucje państwowe przestaną dyskryminować mężczyzn i umniejszać ich rolę w prawidłowym procesie wychowania dziecka. A przede wszystkim urzędnicy pomyślą o samych dzieciach, które kochają obojga rodziców i nikomu nie wolno tego faktu pomijać! -
podkreśla.
Motorem do walki pana Krzysztofa jest miłość do dziecka. Orężem - niezbywalne prawa konstytucyjne i prawomocny wyrok. Zapowiada, że nie podda się tak długo, jak długo będzie alienowany z życia dziecka i dyskryminowany w urzędach. Założony wczoraj wieczorem, przez pana Krzysztofa profil na Facebooku polubiło już ponad 500 osób, które dodają mu otuchy i przesyłają dowody sympatii oraz wsparcia.
W tej historii i setkach podobnych, jest jeszcze druga strona medalu - dziecko. W tym przypadku - córka Maja, która czekała na tatę każdego dnia, nie rozumiejąc, czemu jego przy niej nie ma. Rodzice zapominają, że dziecko ciężko znosi ich rozwód. Zdarza się, że myśli, iż jest "powodem" rozstania mamy i taty- to taka prosta, dziecięca logika.
Rolą dorosłych jest ułatwienie dziecku odnalezienie się w nowej sytuacji, bo koniec małżeństwa nie oznacza końca rodzicielstwa. Mam nadzieję, że protest pana Krzysztofa przyniesie zamierzony efekt i sądy rodzinne oraz inne instytucje dostrzegą problem dyskryminowanych ojców i krzywdzonych dzieci. Liczę, że Tusk, Kozłowska-Rajewicz i Lipowicz przynajmniej przeczytają petycję pana Wiewióry i nie zlekceważą zdesperowanego ojca. Natomiast co do Marka Michalaka - jeśli już nie pomaga dzieciom, to niech przynajmniej nie przeszkadza zadbać rodzicom o ich dobro.
PS
Dziś, po rozmowach w Ministerstwie Sprawiedliwości, pan Krzysztof Wiewióra zawiesił strajk.
Na obecną chwilę - jestem po rzeczowych i konkretnych rozmowach w Ministerstwie Sprawiedliwości. Zdecydowałem się na zawieszenie (nie mylić z rezygnacją) swojego protestu. Ministerstwo poprosiło o czas do wtorku włącznie, aby zweryfikować to, co mówiłem przedstawiając stosowne dokumenty. Uznałem, że dla dobra córki cierpliwie poczekam, aż odpowiednie osoby zapoznają się z dokumentacją -
podsumowuje pan Krzysztof rozmowę w ministerstwie.
Pozostaje nam życzyć powodzenia.
Katarzyna Kawlewska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/97536-glodowka-zdesperowanego-ojca
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.