Nie lekceważmy problemu przemocy!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

„Zło zwycięża, gdy dobrzy ludzie nic nie robią” - te słowa Edmunda Burka stanowią doskonały komentarz do tematu przemocy w rodzinie. Dawno już straciłem złudzenia, że akcje skierowane do oprawców cokolwiek zmienią. Sprawca przemocy jest nieczuły na namowy czy sugestie. Nie uwierzę, by potwór, który łamie nos czterolatkowi, przestał to robić, ponieważ w telewizji znany celebryta ogłosi, że jest to złe. Wierzę za to głęboko, że można zmienić otoczenie sprawcy.

Problem przemocy w formalnych lub nieformalnych związkach istnieje i jest poważny. Odnoszę wrażanie, iż wiele osób nie zdaje sobie sprawy ze skali zjawiska. Nadal popularne są mity, które pozwalają sądzić, że jest to marginalny problem charakteryzujący rodziny i środowiska patologiczne. Nadużywanie alkoholu wiąże się zwykle z przemocą, jednak brak problemu alkoholowego nie oznacza, że przemocy nie ma. Sprawcy łatwiej ukryć swoje działania w „dobrych domach”, gdyż rodzina, ze względu na dobrą sytuację finansową oraz brak problemów alkoholowych, nie pozostaje w obszarze zainteresowania instytucji zajmujących się patologiami społecznymi.

We współczesnym świecie przemoc jest obecna w wielu obszarach życia. Przenosi się również na grunt rodzinny i jest tam zjawiskiem: powszechnym, niezależnym od kultury, środowiska, wyznania, wykształcenia, poziomu intelektualnego, czy przynależności do grupy społecznej. Przemoc w rodzinie to niewątpliwie zachowanie, które poniża jednostkę, powoduje obrażenia fizyczne, często jednocześnie stanowiąc naruszenie prawa. Rzadko jest to incydent jednorazowy. Zazwyczaj staje się jednym z wielu ogniw łańcucha agresji. Przemoc zwykle nie kończy się na jednorazowym akcie, jest zjawiskiem długotrwałym i nawracającym.

Dziania przeciwko przemocy są jednym z postulatów środowisk feministycznych oraz lewicowych. Powoduje to, iż walka z przemocą nabiera natury politycznej. Tak być nie powinno. Winne temu są środowiska konserwatywne. To my, nie robiąc nic lub z przyczyn politycznych blokując działania, które miały na celu ochronę ofiar przemocy, przyczyniliśmy się do takiego społecznego odbioru walki z przemocą w rodzinie.

Znaleźliśmy się w sytuacji, w której konserwatyzm i katolicyzm kojarzony jest z akceptacją przemocy wobec kobiet, a prawicowi politycy głupimi lub nie przemyślanymi wypowiedziami zdają się tylko to potwierdzać. Konwencja o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej jest doskonałym tego przykładem. Opieszałość ówczesnego ministra sprawiedliwości, Jarosława Gowina, a wręcz jego sprzeciw tej kwestii, został odebrany jako akceptacja obecnego ułomnego i niedostosowanego stanu prawnego. Podczas gdy działania zmierzające do ograniczania przemocy winny być traktowane priorytetowo ponad wszelkimi podziałami politycznymi czy ideologicznymi. Choć do niektórych zapisów konwencji można mieć zastrzeżenia, to reakcja na nią wydaje się niepotrzebne alergiczna. Jeżeli tak obawiano się pewnych zapisów, można było wcześniej wprowadzić zmiany prawa, które są najważniejsze w konwencji, będące elementem zmiany podejścia państwa do przemocy wobec kobiet.

Trzeba jasno powiedzieć, że dla katów i oprawców nie może być wytłumaczenia, usprawiedliwiania i akceptacji. Ze strony społeczeństwa musi ich spotkać pełen ostracyzm a ze strony wymiaru sprawiedliwości kara. Sprawa walki z przemocą powinna być ponad polityczna i nie dotyczyć poglądów, podziałów czy wyznania.

Żadna instytucja państwowa nie może jednak skutecznie funkcjonować bez wsparcia społeczeństwa, to każdy z nas winien swoim postępowaniem przeciwdziałać przemocy. Trzeba obalić szkodliwe i kłamliwe mity na temat przemocy. Częsta niestety opinia, iż „sama chciała, bo gdyby jej to przeszkadzało to, by odeszła” świadczą o nieznajomości realiów lub braku wiedzy na temat mechanizmów przemocy. Ofiara jest zwykle pozbawiona alternatyw, napiętnowana wstydem i osamotniona. Ludzie często nie wierzą w to, co mówi lub szukają wytłumaczenia i usprawiedliwienia dla działań człowieka, którego znali jako miłego i kochającego, a który okazał się katem i zwyrodnialcem. Sytuacja rodzinna lub majątkowa także czasem utrudnia decyzję o odejściu. Ofiara może być od oprawcy uzależniona psychicznie, co w żaden sposób nie tłumaczy jego działań ani nie przenosi winy na ofiarę. Nikt nie chce być katowany ani bity. Nikt nie chce, by osoba którą kocha, znęcała się nad nim. Fakt pozostawania w związku ze sprawcą nie może być tłumaczony potrzebą bycia ofiarą przemocy.

Znany jest mi przypadek, gdzie katowana kobieta nie odeszła od oprawcy, bo bała się ostracyzmu poznanych - dzięki niemu - przyjaciół. Gdy jednak prawda wyszła na jaw to nie ona, ale on spotkał się z ostracyzmem i odsunięciem przez przyjaciół. Jednak strach przed odrzuceniem powodował, że ponad dwa lata pozostawała w patologicznym związku.

Ofiary przemocy muszą poczuć, iż mają społeczne wsparcie i akceptację, a kaci, że spotka ich kara ze strony wymiaru sprawiedliwości i ostracyzm społeczny. Przemoc nie jest „sprawą rodzinną” ani „prywatną sprawą”. Przemoc jest sprawą każdego, bo każdego może spotkać, także nas i naszych bliskich. Żarty z gwałtów i przemocy wobec kobiet są złe, gdyż w oczach sprawców przemocy usprawiedliwiają ich czyny. Budują przeświadczenie, iż można znaleźć usprawiedliwienie dla przemocy. Walka z przemocą musi zacząć się od wychowywania dzieci, a kończyć na okazywanie braku tolerancji dla takich zachowań. Brak reakcji jest akceptacją przemocy i przyczynia się do jej narastania. Gdy dochodzi do przemocy, wielu udaje, że jej nie dostrzega, bo tak jest prościej i wygodniej niż zacząć działać.

Prawica dochrapała się wizerunku tej grupy, która może nie popiera otwarcie przemocy, ale albo sabotuje działania mające ją ograniczyć, albo przez swój konserwatyzm akceptuje przemoc. Ta łatka, niezależnie od jej prawdziwości, przylgnęła do środowisk prawicowych. Gdyby publicyści i osoby znane na prawicy poświęciły choć ułamek swojego zapału, jaki poświęcają walce z ideologią gender, Nergalem czy producentami napojów energetycznych, zapobieganiu przemocy wobec kobiet, można by zrobić w tej kwestii znacznie więcej.

Prawica, konserwatyści, narodowcy, liberałowie muszą razem działać przeciw przemocy, nie dlatego, że to poprawi ich wizerunek i dobrze wpłynie na PR, nie dlatego że tego oczekuje wyborca, tylko dlatego, że tak nakazuje przyzwoitość. Zdecydowane powiedzenie „nie” przemocy jest tym, co czyni nasz dobrymi ludźmi. Poglądy, jakie by nie były, nie mają tu znaczenia.

Wiesław Kowara

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych