Ostatnie chwile jesiennego słońca. Sobotnie przedpołudnie spędzamy na placu zabaw. Słyszę rozmowę dwóch mam. Jedna mówi o swoim niemowlaku (na oko półrocznym):
Ale on wciąż płacze, jakby był wiecznie niezadowolony z życia.
Druga na to:
Na pewno z tego wyrośnie, nie przejmuj się.
Rzecz w tym, że wcale nie musi wyrosnąć. Wierzcie lub nie, ale nasze dzieci rodzą się ze swoimi charakterami. Pewne ich cechy, które ujawniają się już w pierwszych dniach życia, pozostają niezmienne.
Majka od urodzenia natychmiast sygnalizowała, gdy coś było nie po jej myśli. Szybko zaczynała płakać, gdy się nudziła lub miała dosyć danej aktywności. Dziś charakterna ośmiolatka w każdej sprawie ma swoje zdanie i z wdziękiem potrafi strzelać focha. Czasem tylko głębokie i miarowe oddychanie przywraca mnie do stanu równowagi. Natomiast jedna rzecz Majki nie nudziła, a wręcz ją fascynowała. Będąc niemowlakiem, który leżąc na brzuchu, umiał już samodzielnie trzymać głowę, nie mogła oderwać wzroku od książeczek. Wystarczyło poukładać je dokoła niej, żeby miała zajęcie na długo. Dziś kiedy przynoszę do domu książkę z jej ulubionej serii, porywa ją i ponownie wyściubia nos z pokoju, dopiero gdy skończy czytać lub zaczyna zasypiać.
Podobnie jej młodsza o pięć lat siostra. Jako osesek cały czas czuwania potrafiła spędzić, oglądając biało-czarno-czerwone książeczki edukacyjne dla niemowląt. Dziś nie rozstaje się z nimi i najczęściej powtarzany przez nią tekst brzmi:
Pocytasz mi?
Literki lubi tak bardzo, że wszystkie już zna, ale jeszcze nie umie składać ich w wyrazy. Hania była też anielskim niemowlęciem, które na początku głównie jadło i spało. I dziś zły humor ma raczej rzadko i można się z nią dogadać.
Środkowy Janek książeczki miał natomiast zawsze w głębokim poważaniu, nie lubił oglądać ilustracji ani słuchać bajek. Od zawsze interesowało go natomiast testowanie możliwości jego ciała. Błyskawicznie zaczął trzymać główkę w górze, stawał przy kanapie, gdy miał pięć miesięcy itd. I sprawdzanie własnych możliwości to jest to, co go interesuje nadal. Gdy wkłada narty, to od razu musi skakać, choćby na małej rampie; kiedy jeździ na rowerze, to po chwili musi sprawdzić, czy umie stanąć na tylnym kole. Wchodząc do basenu, natychmiast musi nurkować. Kiedyś nawet wskoczył na głęboką wodę, zapominając, że nie umie pływać. Na szczęście my pamiętaliśmy. A książeczki? Hm. Wciąż go nie kręcą, ale przynajmniej zaczął przełamywać niechęć do liter.
Jednak to tylko niektóre przykłady cech, które ujawniły się we wczesnym niemowlęctwie i zostały maluchom do dziś. Dlaczego o tym piszę? Bo im szybciej, drodzy Rodzice, uświadomicie sobie, że wasze dzieci przychodzą na świat ze swoim osobistym zestawem cech charakteru, które potem tworzą małego, niepowtarzalnego człowieczka, tym szybciej dogadacie się ze swoimi pociechami. Łatwiej będzie wam zaakceptować trudniejsze cechy ich charakteru, np. płaczliwość, żywiołowość, i wspierać ich wrodzone talenty. Zrozumienie, jakie faktycznie jest nasze dziecko, pomoże nam lepiej poznać jego potrzeby. Być może unikniemy wielu niepotrzebnych stresów i napięć. To ważne nie tylko przy wyborze zajęć dodatkowych, lecz także przy adaptacji przedszkolnej czy codziennej organizacji czasu.
Jerome Kagan z Harvardu i inni badacze udowodnili, że niektóre niemowlęta są bardziej od innych wrażliwe, kłopotliwe, marudne, słodkie bądź przewidywalne. Aspekty temperamentu decydują o tym, jak dziecko postrzega otoczenie i jak nim manipuluje oraz – to może młodzi rodzice powinni szczególnie dobrze zrozumieć – co przynosi im ukojenie. Trzeba więc uważnie i pilnie dziecko obserwować, akceptując je takim, jakie jest – wraz z osobowością, z którą przychodzi na świat –
pisze w „Języku niemowląt” moja ulubiona Tracy Hogg, autorka najlepszych poradników dla młodych rodziców, jakie czytałam.
Oczywiście człowieka tworzą nie tylko cechy wrodzone, ale i ich miks z cechami nabytymi, jednak rozpoznanie i zrozumienie, tego, co dziecko przynosi ze sobą na świat, może ułatwić życie. Tracy Hogg wyróżnia pięć typów niemowlęcych charakterów:
Aniołki,
Średniaczki,
Wrażliwce,
Żywczyki,
Poprzeczniaki.
Te pierwsze to oczywiście marzenie każdej mamy. Śpią, jedzą, mało płaczą, spokojnie czuwają i sprawiają radość wszystkim wokół.
Średniaczki są przewidywalne, rozwijają się prawidłowo, nie sprawiają szczególnych problemów.
Wrażliwce wyraźnie reagują na bodźce ze świata. Z równowagi może je wyprowadzić hałas, zbyt mocne światło i trudno je uspokoić. Ścianą płaczu odcinają się od bodźców, nie lubią obcych, lubią przewidywalność i porządek. Żadnych niespodzianek!
Żywczyki wiedzą, czego chcą, i muszą to mieć natychmiast. Mokra pielucha może je doprowadzić do szału, intensywnie machają rączkami i nóżkami, wiercą się.
A Poprzeczniakom rzadko można dogodzić. Ten typ jest generalnie niezadowolony z życia i potrafi dać się rodzicom we znaki. Nie lubi kąpieli i przewijania, denerwuje się przy jedzeniu.
Im szybciej sobie uświadomimy, z kim mamy do czynienia, tym łatwiej będzie nam działać.Wrażliwcowi warto np. oszczędzić zbyt częstych wizyt obcych, nadmiernego pobudzania zabawkami czy szaleńczych zakupów. W przypadku Poprzeczniaka nie ma potrzeby, by przeciągać dłużej niż to konieczne te czynności, których szczególnie nie lubi, np. kąpiel czy przewijanie.
Niemowlęta rosną, a osobowość staje się coraz silniejsza, jednocześnie dziecko musi konfrontować się ze światem. Podrośnięte Aniołki łatwo się koncentrują, nie sprawiają problemów wychowawczych, chętnie podróżują i bez problemu dopasowują się do nowych warunków. Podobnie jest ze Średniaczkami. Wrażliwce trudniej znoszą nowe, zaskakujące sytuacje, łatwo tracą równowagę i zaczynają płakać, gdy coś je zaskoczy. Mówi się o nich, że są nieśmiałe. Poprzeczniaki lubią stawiać na swoim, są uparte, ale brakuje im wytrwałości, często się frustrują, płaczą. Lepiej nie zmuszać ich do robienia czegoś na siłę, bo mogą popaść w histerię. Potrafią być jednak pomysłowe i twórcze. Żywczyki są skłonne do łobuzowania, wszędzie ich pełno, ciągle im się coś przytrafia, lecz jednocześnie łatwo nawiązują kontakty, są towarzyskie, ciekawe świata, żądne wrażeń. Potrafią wsadzić palce do kontaktu, ściągnąć na siebie czajnik, wciąż pakują się w kłopoty. Muszą się wyszumieć, potrzebują jednak jasno ustalonych granic, by nie zrobić krzywdy sobie lub innym. Takim maluchom trzeba stwarzać dużo okazji do wyładowania ich energii, a nie ograniczać ich żywiołowości. Mają kondycję i siłę, często problemy ze snem.
Ustalenie typu osobowości to nie wszystko. Trzeba jeszcze zaakceptować to, o czym już wiemy. Ze smutkiem muszę stwierdzić, że codziennie spotykam rodziców kompletnie nierozumiejących, kim są ich dzieci. Ludzie ci wydają się nie doceniać tego, co widzą. […] Tak, zamiast zaakceptować swoje dzieci, rodzice negują pewne cechy ich osobowości. Usprawiedliwiają je lub też kwestionują z uporem ich wrodzoną naturę, przekazując im w ten sposób sprzeczny z intencjami komunikat: "Nie lubię cię takim, jakim jesteś" -
czytamy z kolei w „Języku dwulatka”.
No właśnie. Dlatego nie zmuszajmy dziecka do aktywności, na którą nie ma ochoty, która nie pasuje do jego temperamentu. To, że mama marzyła o córce baletnicy, a ta woli rysować, tata marzył o synu piłkarzu, a on woli słuchać muzyki, to żaden dramat. Każde dziecko ma swoje predyspozycje i zainteresowania, wyznaczone przez jego osobowość. Doradzając starszym już nieco dzieciom w wyborze aktywności, trzeba tę osobowość wziąć po uwagę.
Maluch, którego roznosi energia, pewnie nie usiedzi na kółku plastycznym, ale może zainteresuje go karate. Dziecko z natury nieśmiałe nie musi mieć ochoty na kółko teatralne i występy na scenie. Nieśmiałego wrażliwca nie należy na siłę wpychać do grupy, ze słowami:
No, pobaw się z dziećmi.
Lepiej dać mu czas na oswojenie się z sytuacją i grupą oraz poczekać, aż samo zdecyduje, czy ma ochotę na zabawę. Możemy też umiejętnie pomóc dziecku wykorzystywać jego atuty i zminimalizować negatywne skutki pewnych cech. Warto np. uczyć małego ryzykanta kontroli, uświadamiać mu konsekwencje działań. Z kolei dziecko nieśmiałe można zapewniać o jego wartości i dać mu poczucie bezpieczeństwa, którego potrzebuje. Na pewno jednak nie warto łamać osobowości malucha trudnymi konfrontacjami czy wyzwaniami ponad siły. To nikomu nie pomoże, a raczej wzmocni cechy, których na siłę chcielibyśmy się pozbyć.
Rodzice mają tworzyć środowisko, które zminimalizuje zagrożenia i wzmocni korzyści, jakie płyną z natury pociechy. Jeden ze znanych mi wrażliwców, który w niemowlęctwie i wczesnym dzieciństwie bardzo źle znosił obcych, mądrze wspierany przez mamę (nigdy nie usłyszał: „Ale z ciebie dziwak” lub: „No idź, pobaw się z dziećmi jak wszyscy”), wyrósł na rezolutnego ucznia szkoły muzycznej. Trzeba tylko chcieć zrozumieć własne dziecko i wszystko będzie dobrze. niezmienne.
Dorota Łosiewicz
Tekst ukazał się w tygodniku "wSieci" Nr 52 (56) 2013/ 1 (57) 2014.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/89939-charakterne-maluchy
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.