Obnażyła feministki. I dobrze!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot.youtube.com
Fot.youtube.com

Katarzyna Bratkowska w programie telewizyjnym pochwaliła się widzom, że jest w ciąży. Jak na fanatyczną feministkę przystało, nie zapomniała dodać, że pozbędzie się zarodka, bo ma prawo decydować o własnej macicy.

Mam tylko nadzieję, że dla większego szoku, nie zdecyduje się na abortowanie na wizji, ku uciesze innych lewackich, sfrustrowanych bab. Bardzo dobrze przemyślała datę aborcji. Zdeklarowała, że dokona jej w ogromnie ważnym dniu dla milionów katolików, mianowicie w Wigilię Bożego Narodzenia. Prowokacja przyniosła zamierzony skutek, bo  przyszła - niedoszła mama jest na ustach ludzi w całej Polsce.

Teraz zapewne rzeczona feministka śledzi każdą, najmniejszą wzmiankę na swój temat i napawa się chwilą sławy. Stała się bohaterką dla garstki zajadłych koleżanek, które być może miały mniej odwagi. Słabo jednak przemyślała swój performance, bo zrobiła krecią robotę swoim siostrom - feministkom. Jeśli dotąd ktoś miał wątpliwości co do ruchu wyzwolonych kobiet, dziś już wie, że to cyniczne, zimne i wyrachowane osoby, które za nic mają moralność i uczucia innych ludzi. Wciskają nam, że walczą o tolerancję dla mniejszości, jednocześnie narzucając większości własne niszowe zdanie. Głoszą szumne hasła o walce z przemocą. Tymczasem ich obecne guru w postaci Bratkowskiej, chwali się, że usunie w Wigilię swoje dziecko, ale to nie jest przemoc tylko prawo kobiet.

Ostatecznie okazało się, że Bratkowskiej nie chodziło o „fakt biologiczny a akt polityczny”. W ten sposób narodził się nowy termin - ciąża polityczna. Zawiłe są te tłumaczenia walczących o prawo do zabijania. Najpierw zagorzałe aktywistki negują płeć biologiczną na rzecz wyimaginowanej w chorych głowach płci kulturowo-społecznej, a teraz będą abortować zarodki z ciąż politycznych. Wreszcie brzemienna politycznie Bratkowska przyznała się, że cała akcja to sarkazm a teraz wylewa się na nią wiadro ścieków. No cóż, sarkazm jest potężnym orężem, ale tylko wtedy ma sens, gdy jest podparty inteligencją. Prosty wniosek - jaki sarkazm, taka zawartość wiadra.

Suma summarum, dobrze się stało, że Bratkowska zapragnęła zaistnieć. Pomijając fakt, jak postanowiła do tego dojść, bo to trudno nawet komentować, najważniejsze, że mamy obraz polskich walczących feministek, które usilnie, za niemym pozwoleniem władzy, wpychają swoje ideologie do placówek oświatowych. Te kobiety korzystając z wiecznie zaciśniętych powiek Tuska, przepisów MEN-u o autonomii dyrektorów szkół i przedszkoli oraz z braku usztywnienia w kręgosłupie RPD, chcą zatruć swoimi chorymi poglądami nasze dzieci. Oczywiście zasłaniają się nauką gender stosowaną w całej nowoczesnej Europie. Dotąd tłumaczyły to propagowaniem równouprawnienia i zwalczaniem wszechobecnego seksizmu. Ciekawa jestem, czym teraz będą tłumaczyć prowokację Bratkowskiej? Może jestem zaściankowa i nie rozumiem, że czterolatka z przedszkola powinna już wiedzieć, że seks jest przyjemnością a aborcja - wyborem? A może to Bratkowską trzeba było wyedukować, że seks wiąże się z konsekwencjami, a jedną z nich jest ciąża? Tak czy inaczej, dziękuję pani Katarzynie, że przyczyniła się swoją tanią prowokacją do tego, że wahający się rodzice zrozumieli, jakie są prawdziwe zapędy feministek wyciągających łapy po nasze dzieci.

W swoim fanatycznym zaślepieniu, źle oceniła skutek żenującego występu. Jedną maskaradą roznegliżowała intencje genderowych wojowniczek. Król jest nagi- pani Bratkowska i żadne nowe szaty tego nie zmienią. Jeszcze lepiej, że dyskredytacja nastąpiła, zanim wszystkie placówki zdążyły wprowadzić edukację równościową. Jest czas na reakcję. Na nic nie zdadzą się piękne słówka o tolerancji i szacunku. Na nic szumne hasełka o równouprawnieniu i równości płci. Wraz z tym jednym wystąpieniem zniknęły wszystkie rzekomo ważne cele feministycznego tałatajstwa.

W tej sytuacji już mniej cierpliwie czekam na reakcję rządu. Może w końcu zacznie być rządem prorodzinnym, zamiast tylko o tym mówić? Czas zauważyć, że gender i ruch feministek celowo niszczy psychikę dzieci i zagraża rodzinom. Czekam, aż minister edukacji rozejrzy się dokładnie wokół i zamiast podtykanych jej pod nos rumianych jabłuszek dostrzeże też zgniłki przemycane na dnie kosza. Przestanie nadużywać terminu autonomia i zacznie sprawdzać dodatkowe programy edukacyjne, które polegają na indoktrynacji uczniów. A wreszcie czekam, aż  Rzecznik Praw Dziecka, zacznie być rzecznikiem praw dzieci. I zamiast słuchać liberalnych, niekoniecznie działających w interesie dzieci doradców, sam podniesie larum i opowie się po stronie podopiecznych. W obliczu tego, że hałaśliwi pseudonaukowcy sami się zdemaskowali, mam nadzieję, że wreszcie ktoś tam na górze pójdzie po rozum do głowy i pozwoli nam korzystać z naszych konstytucyjnych praw i pogoni tę hołotę z placówek oświatowych. A paniom, jako, że mają silną potrzebę ośmieszania się na forum udowadniając słuszność swoich wydumanych teorii, proponuję, żeby swoje "wykłady" przeprowadzały w wynajętych remizach strażackich, gdzie do woli mogą wciskać genderowe nauki i dobrodziejstwo aborcji tym, którzy zechcą słuchać. A od naszych dzieci wara!!!

Katarzyna Kawlewska

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych