Spokojnie, wszystko się ułoży...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.sxc.hu
fot.sxc.hu

Życie tak różnie się plecie. Mamy przyjaciół, znajomych, spotykamy się, odwiedzamy, później zajmujemy własnymi sprawami i znajomości się kończą.

Tak było ze mną i Agnieszką. Poznałyśmy się na studiach, nawet przyjaźniłyśmy się, ale kiedy po trzecim roku ja naukę „rzuciłam w kąt” zostając pełnoetatowa mamą, ta znajomość, jak wiele innych, przygasła. Czasem tylko od innych słyszałam, że Agnieszka wyszła za mąż, że ma dzieci, że pracuje w sporej firmie na wysokim stanowisku. Dlatego, gdy zadzwoniła do mnie kilka miesięcy temu, byłam mocno zaskoczona.

Dzwonię do ciebie, bo wiem, że zrozumiesz

–powiedziała szybko

Nie odzywając się czekałam na ciąg dalszy, bo właściwie nie wiedziałam, co mam powiedzieć poza „witaj” czy „miło cię słyszeć”. Po chwili ciszy usłyszałam:

Jestem w ciąży

O, to już był jakiś punkt zaczepienia.

Gratuluję Agnieszko!

– zawołałam

Gratuluję? Nie ma czego. I właśnie dlatego do ciebie dzwonię. Bo wiem, że niedawno urodziłaś, a przecież jesteśmy w tym samym wieku, więc może zrozumiesz, że się boję i wstydzę

-wyznała.

Troszkę mnie „przytkało”. Bo prawdą jest, że jako 46-latka urodziłam dziecko, ale jaki to ma związek z Agnieszką i jej uczuciami?

Powiedz mi, co czułaś, gdy się dowiedziałaś, że będziesz miała dziecko, jak przebiegała ciąża, jak reagowali ludzie, rodzina, no i twoje dzieci

-rzuciła.

Właściwie nie byłam pewna, jak odpowiedzieć na te wszystkie pytania. Nasze historie potoczyły się tak różnie. Razem z mężem przyjęliśmy otwartość na życie jako fundament naszego małżeństwa i ta decyzja sprawiła, że mieliśmy gotowość przyjmowania kolejnych dzieci. Ale jak to wytłumaczyć Agnieszce? Postanowiłam nic nie tłumaczyć i tylko zapytałam, czego się boi i czego wstydzi.

No jak to? Mam prawie 47 lat, mam ułożone życie, dobrą pracę, a tu od nowa pieluchy, nocki, karmienie, zupki. A do tego co ja powiem dzieciom. Jarek ma już 21 lat, a Gabrysia dziewiętnaście. Jak ja im wytłumaczę, że my z ich ojcem, no wiesz, przecież oni myślą, że my już jesteśmy starcami. A do tego rodzina i koleżanki z pracy. Każdy pomyśli, że niby tacy wykształceni, a tymczasem nie umieli zapobiec ciąży. I jeszcze mamy tylko trzy pokoje, nie ma miejsca na jeszcze jedną osobę. A dziecko może urodzić się chore, mieć Downa…

-wyliczała.

A co na to twój mąż?

-zapytałam

On trochę lepiej, martwi się, ale i cieszy. Mówi, że damy radę

-odparła.

Bo dacie, Agnieszko. Masz mądrego męża i sądzę, że masz mądre dzieci. Reszta to drobiazgi. I czego masz się wstydzić przed znajomymi? Tego, że się z mężem kochacie, że od lat jesteście razem, i że to przynosi owoc w postaci dziecka? Niech się wstydzą ci, co o was źle pomyślą. A praca, mieszkanie problemy? Zobaczysz, wszystko się ułoży. Tylko spokojnie. Wiem po sobie.

-uspokajałam ją.

Skoro tak mówisz...

–westchnęła niepewnie.

A w zeszłym tygodni zadzwoniła znowu.

Tomek jest już na świecie. Mój mąż był przy porodzie! Pierwszy raz. Oh, żebyś go widziała, pękał z dumy. A dzieciom powiedzieliśmy wkrótce po rozmowie z tobą. Najpierw byli zszokowani. Potem tak się cieszyli i wzruszyli. A, żebyś widziała jak o mnie dbają! I najlepsze na koniec – za dwa miesiące przenosimy się do własnego domu. Sprzedajemy mieszkanie i bierzemy dobry kredyt. No i – nie uwierzysz - idę na wychowawczy. Dziękuję ci

-cieszyła się Agnieszka.

Za co tu dziękować. Przecież wszyscy wiemy, że miłość to jedyna rzecz, która się mnoży, kiedy się ją dzieli.

Dagmara Kamińska

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych