Puste słowa o wolności

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.sxc.hu
fot.sxc.hu

W ostatnich dniach listopada odbyła się w Sejmie konferencja „Wolność i odpowiedzialność”. Honorowy patronat przypadł marszałek Ewie Kopacz, a partnerował jej Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak.

Organizatorem spotkania była komisja Sprawiedliwości i Praw Człowieka pod przewodnictwem Stanisławy Prządki z SLD. Okazją do konferencji było 65-lecie uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka oraz 24. rocznica Konwencji o Prawach Dziecka.

Wolność i prawa. Czy to nie najważniejsze dla człowieka słowa? Celebrowanie konwencji w obliczu tego, co się dzieje w Polsce, jest co najmniej nie na miejscu, a na pewno mocno przesadzone. Każdego dnia przekonuję się, jak wielce są "szanowane" konstytucja czy konwencja. Dzień po dniu włodarze odbierają nam kolejny kawałek wolności i prawa wyboru. Coś nakazują, czegoś zabraniają, uzurpują sobie prawo do decydowania o naszych dzieciach i uświadamiają nas, że lepiej od nas wiedzą, co dla nas, pospólstwa, jest dobre.

Zacznę od odebrania nam prawa wypowiedzenia się poprzez referendum, bo cóż za znaczenie ma milion głosów, wszakże państwo mamy prawie czterdziestomilionowe. A jak wiadomo, rodzic słabo zna swoje dziecko, gdyż goni z jednego etatu na drugi, żeby dorobić do marnej pensji. W tej sytuacji znalazło się 300 „mądrych” i zdecydowało za niekompetentnych rodzicieli, by gotowe czy niegotowe dzieci zagnać do nieprzygotowanych na nie szkół. I żeby nie było - to dla ich dobra w celu wyrównania szans edukacyjnych. A jakże!

Takim sposobem ucięli łeb demokracji i pokazali obywatelom, gdzie ich miejsce. Decyzja naszych szanownych przedstawicieli skończy się tłokiem w placówkach, okrojeniem materiału, wycofaniem ważnych przedmiotów z programu, takich jak historia, a w rezultacie produkcją spolegliwych analfabetów, którymi łatwo będzie sterować. I nie jest to wynikiem ignorancji polityków, którzy są teraz przy tzw. żłobie, tylko sprytnie przemyślanym zabiegiem ekonomicznym. Szybciej do szkoły, szybciej do pracy, dłużej do emerytury. Choć realnie patrząc na sytuację to raczej szybciej do pośrednictwa pracy.

To może zerknijmy teraz do Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, której rocznicę uchwalenia niedawno obchodzono.

Artykuł 26 PDPC

1. Każda osoba ma prawo do nauki.

2. Nauczanie winno mieć na względzie pełny rozwój osobowości ludzkiej oraz umacnianie poszanowania praw człowieka i podstawowych wolności.

3. Rodzice korzystają z prawa pierwszeństwa, jeśli chodzi o wybór rodzaju wykształcenia dla swych dzieci.

Takie tam zapisy w Deklaracji Praw Człowieka, ale kto by to czytał i jeszcze stosował w życiu. Wiadomo nie od dziś, że rząd wie, jakie prawa nam przysługują, a jakie można delikatnie nagiąć nie narażając się na Trybunał Konstytucyjny. Premier dzielnie tłumaczy, że posłanie dzieci wcześniej do szkoły to skok cywilizacyjny. Skoro tak ma wyglądać ten skok, to ja nie skaczę. Dla mnie to raczej skok cywilizacji w przepaść. Jeśli ktoś uważa, że można człowieka raz zepchnąć w tę przepaść i po sprawie, to jest w wielkim błędzie. Można spychać i wyciągać za kark, żeby potem znów zrzucić. Tak więc, wbrew konstytucyjnym prawom, rząd szykuje dla naszych dzieci następny skok w postaci edukacji równościowej gender i seksualizacji (czyt. dewiacji).

Zajrzyjmy jeszcze do Konstytucji RP.

Artykuł 48 KRP

1. Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, a także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonania.

Artykuł 72 KPR

1. Rzeczpospolita Polska zapewnia ochronę praw dziecka. Każdy ma prawo żądać od organów władzy publicznej ochrony dziecka przed przemocą, okrucieństwem, wyzyskiem i demoralizacją.

Artykuł 4 dot. oświaty

Nauczyciel w swoich działaniach dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych ma obowiązek kierowania się dobrem uczniów, troską o ich zdrowie, postawę moralną i obywatelską z poszanowaniem godności osobistej ucznia.

Mogę tak przytaczać i wymieniać, tylko po co? Przecież każdy świadomy człowiek, unikający jak ognia jedynie słusznych mediów, wie, że rząd nas kiwa i oszukuje. Zabiera podstawowe prawa do wychowywania naszych dzieci do wartości, jakie chcemy w nich zaszczepić. Znowu tłumaczy to gonieniem Europy i podpisanymi z UE papierkami, które zupełnie rozmijają się z naszą moralnością.

Niezrażony wciska naukę masturbacji do przedszkoli, zgodnie z wytycznymi WHO. W myśl tolerancji i szacunku będzie edukował dzieci, że można uprawiać seks dla zdrowia i to niekoniecznie z osobnikiem odmiennej płci, wszakże wszystkiego w życiu trzeba spróbować. Do tego pozamienia dzieciom płeć, żeby Ala mogła być pilotką, a Jaś pielęgniarką. I wcale nie dlatego, żeby dziś były ku temu ograniczenia, ale żeby znów udowodnić nieudolnym rodzicom, że uczą dzieci stereotypów. Za moment Jaś w sukience będzie czekał, aż dzielna Ala wyratuje go z opresji i zmieni uszczelkę pod zlewem. A to wszystko pod czujnym okiem feministek i zgodnie z ich wskazówkami. Któż lepiej zna się na wychowaniu dzieci niż wyzwolone, bezdzietne kobiety? Najważniejsze jednak, żeby całej edukacji genderowej nie spostrzegli zbyt wcześnie ograniczeni dorośli, bo - jak wiadomo - trochę może ich razić syn przebrany za księżniczkę, a córka za górnika.

Szczególnie ważne jest więc, by pamiętać, że rodzice nie są do końca tymi, którzy powinni ostatecznie decydować, czy w przedszkolach powinno się pracować na rzecz równouprawnienia, ponieważ często nie posiadają oni fachowej wiedzy na ten temat i sami również kierują się stereotypami

-można przeczytać w specjalnym feministycznym poradniku, z którego mają korzystać nauczyciele.

Istotne jest, by myśli rodziców zająć całkiem innym ważnym problemem, tak by nie zauważyli zmian edukacyjnych, dopóki nie zaczną przynosić efektów. Pisząc "efekty", mam na myśli demoralizację, brak hamulców moralnych i wszelkich granic. Najprościej wpędzić ich w biedę i pozwolić walczyć o przetrwanie, ustalając minimalną pensję na 1180 netto.

I jeszcze kilka cytatów:

Artykuł 25 PDPC

1. Każda osoba ma prawo do poziomu życia odpowiadającego potrzebom zdrowia i dobrobytu jej samej i jej rodziny, włączając wyżywienie, ubiór, mieszkanie, opiekę medyczną i niezbędne świadczenia społeczne, jak również prawo do zabezpieczenia na wypadek bezrobocia, choroby, niezdolności do pracy, wdowieństwa, podeszłego wieku, a także innych przyczyn utraty środków utrzymania w następstwie okoliczności niezależnych od jej woli.

2. Macierzyństwo i dzieciństwo korzystają z prawa do specjalnej opieki i pomocy. Wszystkie dzieci, małżeńskie i pozamałżeńskie, korzystają z jednakowej ochrony socjalnej.

Zmuszając rodziców do szukania dodatkowych źródeł zarobku, skutecznie odwracają ich uwagę od coraz to nowych problemów, których są autorami. Do tego też służy wynajdowanie tematów, tudzież problemów zastępczych. Zajęty rodzic ma mniej czasu na rejestrowanie zachodzących, szkodliwych zmian. Łatwiej wówczas przemycić liberalno-lewicowe reformy, oczywiście wciąż dla dobra naszych dzieci. Tusk i jego ferajna, zniszczyli już wszystko - gospodarkę, przemysł i finanse naszego kraju. Teraz upatrzyli sobie nowy cel: nasze dzieci - pokolenie, które zostawimy po nas Polsce. Tylko czy to nadal będzie ta Polska? Czy to nadal będą nasze dzieci? A może instytucyjni obywatele?

Wolność i prawa. Czy to nie najważniejsze dla człowieka słowa? Czy można łamać niezbywalne, nienaruszalne prawa człowieka do godnego życia, zgodnie z przekonaniami i religią? Czy można odbierać konstytucyjne prawo do odpowiedzialnego wychowywania własnego dziecka? Na wyżej wspomnianej konferencji „Wolność i odpowiedzialność" , pani Kopacz przywitała gości słowami

Rozmawiacie państwo o rzeczach najważniejszych dla nas wszystkich. O wolności i o prawach. O  PRAWACH, KTÓRE JAK WSZYSCY WIEMY- NIE SĄ NAM DANE NA ZAWSZE.

Słowa niefortunne czy raczej zamierzone? Tego nie wiem. Natomiast mimo jej późniejszych zapewnień, że w Polsce zarówno prawa dzieci jak i dorosłych są w dobrych rękach, jestem pewna, iż nikt z włodarzy nie respektuje ani Konstytucji RP ani Deklaracji Praw Człowieka. Coraz nachalniej, śmielej i bez cienia zażenowania zawłaszczają nas i nasze rodziny. A nasza pasywna postawa powoduje, że coraz szerzej otwieramy im drzwi, zamiast im przytrzasnąć nimi nogę.

Katarzyna Kawlewska

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych