Więzi zerwane rózgą

Fot. sxc.hu
Fot. sxc.hu

Od prawie dwóch lat staram się przekonać wydawców książek zawierających instrukcje bicia dzieci – Piotra Wacławika (Vocatio) i Andrzeja Gandeckiego (Pojednanie) do ich wycofania ze sprzedaży.

Mowa o tych pozycjach:

– „Jak trenować dziecko?”, Michal i Debbie Pearl (wyd. Vocatio) 

„Mądra miłość”, Betty Chase (wyd. Vocatio) 

- „Dzieci i wychowanie. Pytania i odpowiedzi”, James Dobson (wyd. Vocatio)

– „I kto tu rządzi? Poradnik dla sfrustrowanych rodziców”, Robert Barnes (wyd. Vocatio)

– „Klucz do serca twojego dziecka”, Gary Smalley (wyd. Pojednanie)

– „Wychowanie dziecka według Pisma Świętego”, J. Richard Fugate (wyd. Pojednanie)

„Przysłowiowy klaps” rózgą

Dzięki interwencji Rzecznika Praw Dziecka i chwilowemu szumowi medialnemu w zeszłym roku dwie z powyższych pozycji („Jak trenować dziecko?” i „Mądra miłość” Vocatio) zostały wycofane z obiegu, a dwie inne („Wychowanie dziecka według Pisma Świętego” i „Klucz do serca twojego dziecka” Pojednania) – z księgarni wydawcy. Właściciel wydawnictwa Pojednanie nie odniósł się do zarzutów stawianych jego publikacjom, a Piotr Wacławik z Vocatio opublikował na swojej stronie internetowej oświadczenie, w którym porównał bicie rózgą niemowląt i lanie do złamania woli (czyli to, co zalecają autorzy wycofanych książek) do „przysłowiowego klapsa”, i podkreślał, że „zarzuty stawiane publicznie tym książkom nie odpowiadają faktycznemu ich przesłaniu, którym jest mądre i świadome wychowanie dzieci w miłości i dyscyplinie, o jakiej mówi Pismo Święte”.

Po kilkunastu miesiącach oświadczenie to zostało usunięte z witryny Vocatio, a w jego miejscu ponownie pojawiły się opisy i fragmenty wycofanych książek. Nadal są one niedostępne, ale czytelnicy są informowani o „wyczerpaniu nakładu”, a nie – wycofaniu poradników ze sprzedaży. Informacja ta sugeruje, że książki były tak popularne (a więc zapewne – wartościowe), że wszystkie zostały wykupione. Tymczasem są niedostępne, ponieważ wydawca pod wpływem nacisków zrezygnował z ich sprzedaży.

Nie wiem, czy fakt usunięcia oświadczenia świadczy o tym, że Vocatio planuje wznowić sprzedaż tych książek. Wycofanie ich z obiegu było dobrowolną (nienarzuconą przez sąd) decyzją Piotra Wacławika, którą może on w każdej chwili ją zmienić. Nie zdziwię się, jeśli tak się stanie – przez cały ten czas w sprzedaży dostępne były przecież dwa inne poradniki Vocatio, których autorzy (Dobson i Barnes) zalecają mniej więcej to samo (bicie dzieci w atmosferze miłości), i prawie nikogo to nie obchodziło.

Więzi miłości i więzy przemocy

Nie zdziwię się tym bardziej, że widniejące teraz na stronie wydawcy fragmenty publikacji nie zdradzają, co kryje się w innych rozdziałach, i są całkiem zachęcające. Z książki Michaela i Debbie Pearlów, którzy zalecają bicie dzieci rózgą od niemowlęctwa i których porady przyczyniły się do śmierci co najmniej trojga dzieci, opublikowano rozdział o... więzi.

Słowa:

Rodzicu, przede wszystkim musisz dbać o relacje ze swoim dzieckiem. Jest rzeczą bolesną zgrzeszyć przeciwko największemu swojemu fanowi. Jeśli uda ci się utrzymać dobrą więź ze swymi dziećmi, nigdy nie będziesz miał z nimi problemów. Debi i ja wychowaliśmy pięcioro dzieci i żadne z nich nigdy nie zbuntowało się przeciwko naszemu autorytetowi -

sugerują, że oto mamy przed sobą książkę napisaną przez rodziców, którzy swój autorytet zbudowali na miłości i szacunku. Tymczasem bili oni dzieci rózgą, odkąd zaczęły raczkować, i tresurą złamali ich wolę, zanim zaczęła się kształtować, a w swoich licznych publikacjach zachęcają do rodziców m.in. do tego, by stosowali karę cielesną tak długo, aż dziecko przestanie płakać:

Jak widać w powyższym cytacie, Pearlowie zwracają również uwagę na rolę dobrych relacji – problem polega jednak na tym, że bicie (nawet klaps, a co dopiero bicie rózgą niemowlęcia albo lanie do złamania woli) niszczy więź między rodzicem a dzieckiem. Każde uderze zaburza relacje i podważa zaufanie, a jeśli biciu towarzyszy zapewnianie o miłości – co zalecają autorzy wszystkich tych książek – może to skutkować tym, że dziecko skojarzy miłość z bólem i upokorzeniem i w przyszłości nie będzie potrafiło stworzyć związku opartego na szacunku. Choć w tym miejscu można by odwołać się do badań naukowych, np. Murraya Strausa, wolę zacytować list otwarty Beth Fenimore – kobiety wychowywanej według zaleceń Roya Lessina, autora książki „Spanking: Why, When, How” (na szczęście niewydanej w naszym kraju, ale zawierającej rady bardzo podobne do tych, które możemy przeczytać w poradnikach wymienionych powyżej) – do Lessina: 

Ponieważ nie byłam w stanie poradzić sobie z podwójnym przesłaniem miłości i bólu, unikałam rozwijania intymnych relacji z mężczyznami przez bardzo długi okres. Minęły lata zanim znalazłam zdrową seksualność, wolną od wspomnień, jakie miałam z rytuałów bicia metodą Lessina.

Niebezpieczne i nieludzkie

To wstrząsające świadectwo powinno zostać przeczytane przez wydawców i wszystkich, którzy są przekonani, że wystarczy przytulić dziecko po laniu i zapewnić o miłości, by kara cielesna nie była przemocą, lecz „aktem miłości” (jak określa bicie James Dobson):

Nie byłam jednym z tych wyidealizowanych dzieci, które opisujesz w swoich książce, nie widzące różnicy pomiędzy narzędziem bicia a rodzicem. To mój ojciec sprawiał mi ból, nie rózga! To ręce mojego ojca mnie przerażały, i bałam się go, jak żadnego innego człowieka. Jego dotyk odrzucał mnie. Podobnie miałam z matką. (Do dnia dzisiejszego nie potrafię tolerować fizycznego dotyku ze strony obojga moich rodziców. Czuję się fizycznie chora na ich dotyk.)

Również autorzy dostępnych w Polsce poradników zawierających instrukcje bicia dzieci zalecają stosowanie rózgi lub jej współczesnego substytutu, twierdząc zgodnie, że ręka rodzica służy do okazywania czułości, a kara cielesna powinna być wykonywana „neutralnym przedmiotem”. Jak widać, dla dziecka nie ma to żadnego znaczenia – rózga, pas, drewniana łyżka (stosowana przez autora książki „I kto tu rządzi?”) same przecież nie biją. I one również, podobnie jak ręka, nie służą do bicia! Nawet rózga, określana w „Biblii” hebrajskim słowem „shebet”, według niektórych – co ważne: chrześcijańskich – przeciwników bicia dzieci (od lat walczących z poglądami Pearlów, Lessina, Fugate’a etc. i przekonujących, że Bóg wcale nie każe bić dzieci) to kij pasterski używany do zaganiania (nie bicia) owiec.

Jedynie Betty Chase, autorka „Mądrej miłości” dopuszcza sprawianie lania ręką, a w swojej książce zamieszcza 5 zasad bicia i 7 kroków lania, które według niej powinno byś sprawiane, aż „gniewny, pełen wściekłości płacz dziecka zmieni się w płacz łagodny, zawierający ton poddania się” (czyli do złamania woli), i zakończone przytulaniem i zapewnianiem o miłości. Z fragmentu opublikowanego na stronie wydawnictwa Vocatio nie dowiemy się jednak, że:

Lanie to cała procedura. Nie chodzi o to, aby wyciągnąć rękę i uderzyć dziecko – w takim postępowaniu nie ma szacunku. Zabierz dziecko na bok i postępuj według 7 kroków [...]. Jedynym wyjątkiem wobec tego jest sytuacja, w której dziecko jest zbyt małe, aby sprawić mu lanie i dopiero uczy się znaczenia słowa „nie”. Robi się to przez mówienie słowa „nie” i uderzania wierzchu jego ręki – dziecko uczy się kojarzenia bólu ze słowem „nie”. Można to robić z dziećmi pomiędzy 9 a 18 miesiącem życia. Wobec dzieci starszych rozpocznij realizację 7 kroków [...].

Lecz przeczytamy m.in. rozdział o dziecięcej samoocenie i szacunku dla dziecka. Betty Chase uważa, że „Fundamentem, na którym budowana jest pozytywna samoocena twoich dzieci, jest szacunek. Dzieci też są ludźmi – i mają uczucia tak samo jak dorośli. Tak jak wszyscy, dzieci potrzebują szacunku”, ale zapomina lub nie wie (choć już dawno zostało to udowodnione naukowo), że bicie obniża samoocenę dziecka i jest wyrazem braku szacunku (co z kolei jest oczywiste bez żadnych badań – nie można uderzyć nikogo „z szacunkiem”).

Maria Łopatkowa, założycielka i pierwsza przewodnicząca Komitetu Ochrony Praw Dziecka, mawiała, że bicie w gniewie jest niebezpieczne, a na zimno – nieludzkie. Zalecane przez autorów wszystkich tych poradników bicie „w atmosferze miłości” jest natomiast zarówno niebezpieczne, jak i nieludzkie.

Anna Golus

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.