Trzeba walczyć o rodzinę!

fot.sxc.hu
fot.sxc.hu

Największą wartością dla dziecka jest prawdziwa rodzina. Nawet jeśli nie jest ona idealna – podkreśla w rozmowie z portalem wSumie.pl dziennikarka i pisarka Barbara Stanisławczyk.

wSumie.pl: Komu dziś przeszkadza silna, zdrowa rodzina?

Barbara Stanisławczyk: Najogólniej mówiąc liberalnej lewicy. Próby zniszczenia rodziny trwają od czasu rewolucji francuskiej, od czasu oświecenia. Z tym związana jest destrukcja moralności, norm chrześcijańskich i walka z Kościołem. Niszczone jest wszystko, co buduje moralnie silnego człowieka. Rodzina daje oparcie, autorytety - przede wszystkim autorytet ojca. Proces demontażu rodziny był szczególnie nasilony w czasie rewolucji bolszewickiej. Ówczesną Rosję Lenin nazwał burżuazyjnym domem publicznym. Powstawały komuny, małe dziewczynki rodziły dzieci, rozmontowano instytucję rodziny i małżeństwa. Teraz mamy niejako do czynienia z powtórką tamtej rewolucji seksualnej.

Zmieniono tylko etykietkę?

Właśnie tak. Ponieważ rewolucja bolszewicka nie przyjęła się na świecie, została zastąpiona rewolucją kulturową. Czas jej trwania został obliczony na dziesiątki, a nawet setki lat. Neomarksiści to przewidzieli. Skutki możemy zaobserwować sami.

W czym ta rewolucja się przejawia? Jakie są jej etapy?

Obserwujemy coraz intensywniejsze działania mające na celu niszczenie całego systemu moralnego, w tym rodziny. Na cel wzięto przede wszystkim autorytet ojca i mężczyzny w ogóle. Według badań, dzieci wychowywane bez udziału ojca są bardziej podatne na wszelkie ideologie, łatwiej przystosowują się do modelu wielokulturowego, do wszystkiego, co proponuje liberalna lewica. To bardzo plastyczne jednostki. W ramach rewolucji kulturowej założono wprowadzenie matriarchatu zamiast patriarchatu. Patriarchat to system wojowniczy, nastawiony na trwałość wartości. Natomiast matriarchat to uległość, podatność na mody, to po prostu kobiecość. To nie zarzut wobec kobiet, ale stwierdzenie podstawowej różnicy.

Od zmian kulturowych jest tylko krok do zmian w prawie, które służą najróżniejszym mniejszościom, tylko nie rodzinie.

Próbuje się zmienić definicję rodziny i małżeństwa. Na przykład w Holandii podejmuje się próby wprowadzenia rozwiązań, gdy jedno dziecko ma wielu ojców i wiele matek. Chce się prawnie usankcjonować sytuację, gdy każdy następny partner matki stawałby się równocześnie rodzicem jej dziecka. Piramidalna bzdura i kompletny nihilizm. Jest to bardzo niebezpieczne dla dziecka. Z kolei w Polsce coraz częściej dochodzi do przypadków odbierania rodzicom ich dzieci. Wielu biednym rodzinom powinno się pomóc, a nie zabierać im potomstwo. Kolejną sprawą godzącą w dobro rodziny jest faworyzowanie samotnych matek, przez co promuje się model samotnego macierzyństwa. Konsekwencjami tych działań jest kompletne rozmontowanie rodziny i atomizacja społeczeństwa. Człowiek zostaje oderwany od wspólnoty.

Jakie to ma przełożenie na wymiar narodowy?

Rodzina jest najmniejszą i najsilniejszą wspólnotą tworzącą naród. Gdy byliśmy pod zaborami to właśnie w rodzinie przekazywane były wartości patriotyczne. Było to decydujące dla przetrwania naszego narodu. Te dwie instytucje są ze sobą ściśle powiązane. Na dodatek są one całkiem naturalnymi tworami.

Co ma pani na myśli?

To nie jest tak, jak twierdzi liberalna lewica, że rodzina jest projektem. Życie w rodzinie to podstawowa potrzeba człowieka. Żaden ze służących nauce i dobru człowieka, a nie ideologii, psychologów nie zaprzeczy, że największą wartością dla dziecka jest wychowanie w rodzinie. I ta rodzina wcale nie musi być idealna. Rodzic nie musi być idealny. Po prostu jest tak, że potrzebujemy bliskości, oparcia, potrzebujemy własnych korzeni. To dlatego wiele dzieci z domów dziecka poszukuje swoich matek i ojców. Tożsamość jest integralną częścią osobowości. Tego nie da się wyprzeć ani niczym innym zastąpić.

Jaką rolę w procesie demolowania rodziny odgrywają środowiska LGBT?

Oczywiście homoseksualiści mają w tym swój własny interes, ale są również uprzedmiotowieni i wykorzystywani przez liberalną lewicę do rozmontowywania tradycyjnego, chrześcijańskiego systemu wartości. Liberalna lewica czyni z nich pokrzywdzonych i jednocześnie daje im specjalne prawa. Nie wolno nikogo prześladować, ale nie ma też powodu, żeby ta mniejszość miała nadzwyczajną władzę i narzucała swój system wartości całemu światu. Jest to również element walki politycznej. Osobiście znam wielu homoseksualistów, którzy mają konserwatywne wartości, chodzą do kościoła i uważają, że takie jak one osoby nie powinny zakładać rodzin i adoptować dzieci.

W jakim stopniu na decyzję o założeniu rodziny wpływa lansowany dziś w mediach styl życia?

Myślę, że jest to sprawa środowisk, w których wychowywane jest młode pokolenie. Dzieci rodziców o poglądach neoliberalnych, lewicowych, żyją zazwyczaj inaczej niż dzieci z normalnych, mniej lub bardziej tradycyjnych, rodzin. Ale tutaj nie ma linii podziału na lewicę i prawicę. Wiele rodzin tworzonych np. przez elektorat SLD żyje zgodnie z normami chrześcijańskimi, nawet jeśli nie chodzi do kościoła. W tych rodzinach wychowywane są dzieci, panuje dobro i miłość. Wśród lewicowców istnieje grupa ludzi, którzy wciskają innym swoją ideologię, ale sami żyją według innych standardów. To przeważnie twórcy tej ideologii, a nie jej ofiary.

Jak się bronić? Jakich bastionów w tej walce o rodzinę nie wolno odpuścić?

Nigdy nie wolno rezygnować z prawa rodziców do wychowania dziecka. Trzeba kontrolować system edukacyjny i nie pozwolić na to, żeby – tak jak w Niemczech – w szkołach zapanował terror. Tam edukacja seksualna idzie w kierunku przygotowania do bardzo wczesnego i nihilistycznego życia seksualnego, w tym do onanizmu. Rodzice, którzy nie pozwalają dzieciom chodzić na takie zajęcia, poddawani są karom. To jest bardzo niebezpieczne. Trzeba się bardzo pilnować, ponieważ silne próby zaprowadzenia tego systemu podejmowane są również w polskich szkołach. Prawo do wychowania dzieci jest świętym prawem rodziców. Odebranie dziecka powinno być ostateczną ostatecznością i musi zostać poprzedzone bardzo długi procesem. Decyzja o tym również nie powinna należeć do jednej instytucji. Tym bardziej że wiele zajmujących się rodziną instytucji ulega tej lewicowo-liberalnej ideologii. Trzeba również bronić Kościoła jako bastionu wartości chrześcijańskich czyli naszej cywilizacji. Trzeba też bronić pojęć dobra i zła. Bronić prawdy. W przeciwnym razie obudzimy się w barbarii.

Rozmawiał Bogusław Rąpała

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.