Na skutki decyzji minister edukacji Barbary Nowackiej o zlikwidowaniu prac domowych, nie trzeba było długo czekać. O spadającym poziomie alarmują nauczyciele i rodzice, którzy pozostają zgodni: skutki tego rozporządzenia są dramatyczne. Tymczasem Nowacka nie chce się przyznać, że jej eksperyment to ogromny błąd.
Od 1 kwietnia ub.r. zgodnie z nowymi przepisami w klasach I-III szkół podstawowych nie zadaje się prac domowych, z wyjątkiem ćwiczeń usprawniających motorykę małą. W klasach IV-VIII prace domowe nie są obowiązkowe, a zamiast oceny uczeń ma otrzymać informację, co zrobił dobrze, a co wymaga poprawy.
„Teraz mnie chce się czasem płakać”
Radio Zet sprawdziło, jak wygląda rzeczywistość.
Pani Monika zwróciła uwagę na fakt, że kłótni i łez po wejściu w życie zakazu prac domowych, zamiast ubyć - przybyło.
Teraz mnie chce się czasem płakać, bo walczę, żeby starsza córka cokolwiek robiła, przekonuję, proszę i nic
— wskazała.
Z kolei pani Małgorzata, nauczycielka w podstawówce, ma cichy układ z rodzicami.
Robię na lekcji temat, urywam i mówię: „dokończ w domu”. Nie mogą mi zarzucić, że zadałam pracę domową
— przyznała.
„Umiejętności uczniów spadły”
Z koeli Lucjan Miciuk, dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego nr 12 w Lublinie, zaznaczył, że „obowiązek pracy domowej, który spoczywał na uczniu i rodzicu, wyzwalał pewne poczucie odpowiedzialności, dawał możliwość utrwalenia wiedzy przez ćwiczenia”.
Była większa kontrola ze strony rodziców, co przekładało się na większy rozwój dziecka. Było to pomocne do osiągania lepszych wyników w nauce. A teraz? Umiejętności uczniów spadły, to czego się nie ćwiczy, nie powtarza, zapomina się
— dodał.
Jak widzimy, wprowadzenie zakazu zadawania prac domowych uczniom młodszych klas szkół podstawowych nie tylko nie zmniejszyło przeciążenia dzieci nauką, ale również obniżyło motywację uczniów.
CZYTAJ WIĘCEJ:
nt/Radio Zet
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/724464-rok-od-zakazu-obowiazkowych-prac-domowych-plakac-sie-chce