Schyłek ery Superniani

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.wikipedia
fot.wikipedia

Dorota Zawadzka - z pewnością nie jest już bezkrytycznie przyjmowanym autorytetem w zakresie wychowania dzieci. Dowodzą tego coraz liczniejsze polemiki z lansowanymi przez nią metodami wychowawczymi. Fala krytyki wezbrała po tym, gdy "Superniania", swoją medialną popularność zaczęła wykorzystywać do wspierania rządowej reformy edukacji. Reformy, której nie popierają rodzice.

Nawet dziennikarka tego samego portalu, na którym publikuje była "Superniania" - Justyna Urbaniak dostrzega kontrowersyjność propagowanych przez Zawadzką metod wychowawczych.

Bo autorytet TVN-owskiej celebrytki podupadał stopniowo. Zaczęło się od krytyki "karnego jeża" i kilku innych pomysłów wychowawczych prezentowanych w telewizyjnym show. Po czym dyskusja przesunęła się w stronę dyskusji na temat praw dzieci.

Zaczyna się dość niewinnie, od chęci zrobienia programu typu reality-show, którego ideą jest rozwiązywanie problemów wychowawczych rodzin z ich dziećmi. Pierwowzorem polskiej wersji był brytyjski odpowiednik, prawa do jego emisji wykupiło 47 krajów z całego świata. W tym Polska, gdzie w roli eksperta od dzieci obsadzono Dorotę Zawadzką

przypomina Justyna Urbaniak na portalu dziecisawazne.pl.

Publicystka podkreśla, że "Superniania" oficjalnie twierdziła, że jedyną skuteczną metodą wychowawczą jest nagradzanie dzieci. A w ramach nagród lansowała przyznawanie dzieciom punktów, naklejek, słoneczek za to, że zrobiły coś pożądanego albo po prostu były grzeczne.

Jednak ta metoda od początku budziła wątpliwości. Bo jak czytamy:

Każda nagroda jest z pewnej perspektywy karą -

polemizowała Agnieszka Stein, psycholog dziecięcy związany z nurtem Rodzicielstwa Bliskości.

Kiedy nagradzamy za coś dziecko, równocześnie dopuszczamy możliwość, że kiedyś tej nagrody może nie dostać. To wprowadza w nasze relacje element warunkowej akceptacji. Zamiast warunkowych nagród, gdy dziecko jest grzeczne, proponuję okazywanie mu zainteresowania, obdarzanie niewartościującą uwagą, spędzanie wspólnego czasu na co dzień.

przypomina Urbaniak.

Kolejną kwestią, która wywołała polemikę ze strony specjalistów była metoda dyscyplinowania maluchów, nazywana przez Zawadzką „karnym jeżem”.

Do Agnieszki Stein dołączyli inni psychologowie, dla których stosowanie kar pod kamuflażem miejsca wyciszenia – jak je określa Dorota Zawadzka – niewiele różni się od tradycyjnego stawiania w kącie albo wychodzenia za drzwi.

pisze Urbaniak.

Jak zauważa, również sama Zawadzka nie jest tu konsekwentna, bo w jednej i tej samej wypowiedzi twierdzi, że "na karnego jeża nie idzie się za karę”, ale jednocześnie jest to „wystarczająca kara na wszystko”.

Szczegółowej analizie dokonania Superniani poddała też publicystka Anna Golus, autorka dwóch głośnych tekstów „Intymność na sprzedaż” i „Pornoniania?”, od których rozpoczęła się poważna dyskusja nt. metod wychowawczych Doroty Zawadzkiej.

Rozkładając na czynniki pierwsze TVN -owskie produkcje „Surowi rodzice”, „Idealna niania” oraz „Superniania” Golus dowodziła, że łamią one prawa dzieci, a rodzice nie zawsze świadomie wyrażają zgodę na nagrywanie intymnych momentów z ich życia.

Podobne opinie można zresztą usłyszeć i od zagranicznych ekspertów:

Wszystkie programy parentingowe to tylko puste produkty typu „show”, które świetnie się sprzedają pod hasłem: „Nie wiesz nic o wychowaniu. Potrzebujesz eksperta”

mówi w jednym z wywiadów Sarah Newton, brytyjski odpowiednik "Superniani" dla nastolatków.

Jednak Zawadzka, broni się tym, że zrobiła „najlepszy program edukacyjny, jaki powstał w Polsce”. Jak mówiła w tygodniku Wprost - nie zgadza się z opinią,że łamała prawa dzieci.

Bo zawsze swoją pracą sprawiała, że dziecku oraz rodzinie było lepiej, a nie gorzej. Wiem, że każdej z tych 31 rodzin pomogłam

stwierdziła "Superniania" w rozmowie opublikowanej w tygodniku „Wprost”.

Jak podkreśla Urbaniak, meritum całej tej dyskusji jest dobro dziecka i dyskusja na temat mechanizmów, którymi rządzą się media wykorzystujące wizerunek dzieci w telewizyjnych produkcjach.

Golus otwarcie stawia pytanie, czym jest, jeśli nie przemocą i łamaniem podstawowych praw człowieka, zmuszanie dzieci do udziału w programach typu reality show?

A jak podsumowuje Urbaniak:

zarzutów można postawić wiele: od angażowania w produkcję psychologa, który posługuje się radykalnymi i dość archaicznymi metodami, kwestionowanymi przez wielu neurobiologów, po manipulowanie faktami i ukazywanie upokorzonej pięcioletniej dziewczynki, nagiej i przerażonej, w wannie.

Po drugiej stronie ekranu, ku zaskoczeniu telewidzów, nie toczy się życie, tylko wyreżyserowany spektakl, za który nikt nie chce teraz wziąć odpowiedzialności. Poniosą ją dzieci.

pisze publicystka.

W całym zamieszaniu nasuwa się jeden wniosek: pogoń za sławą i pieniędzmi niekoniecznie zawsze się opłaca. Bo prawdopodobnie nie byłoby całej tej medialnej burzy, gdyby - nieco już zapomniana celebrytka - Dorota Zawadzka nie zdecydowała się na wsparcie rządowej reformy obniżającej wiek szkolny. Reformy, która całkowicie rozmija się z oczekiwaniami rodziców. Zaangażowanie gwiazdy TVN-u ponownie zwróciło na nią uwagę mediów. Ale tym razem chyba nie w sposób, na którym bohaterce zależało. Cóż, fortuna kołem się toczy...

asa/dziecisawazne.pl

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych