Bartosz Obuchowicz, który zyskał popularność dzięki roli Tomka Burskiego w serialu „Na dobre i na złe”, wprost opowiedział o walce z alkoholizmem! „Rodzina jest tym, co jest dla mnie najważniejsze i dzięki czemu ocknąłem się oraz postanowiłem uciec śmierci spod kosy. Ta choroba jest śmiertelna. To by się skończyło moją śmiercią — czy to by było przez zapicie, czy wypadek samochodowy” - wyznał w wywiadzie dla Plejady.
Brak telefonów, momenty smutku i depresji. Aktor Bartosz Obuchowicz odważnie wyznał prawdę o alkoholizmie, z którym się zmagał.
Cały czas to przepracowuję. Czuję się już lepiej niż jeszcze parę lat temu. To się nawarstwiało. Dorastałem, jest dom, są dzieci, chciałem się wykazać, a w tym momencie okazywało się, że nie ma tej pracy tyle, co było kiedyś. Był problem z tym, żeby to wszystko utrzymać
— mówił. Jak podkreślał aktor, „trzeba się zderzyć z tym, że człowiek był na okładkach gazet, był gwiazdą, a w pewnym momencie tego nie ma”.
Wyszedłem z tego przy pomocy dobrych, życzliwych ludzi, którzy pomogli mi już wcześniej wydostać się z pułapki alkoholizmu. Na razie udaje mi się codziennie z uzależnienia wychodzić obronną ręką. To jest najważniejsze. Nie liczę już czasu, bo liczy się tylko dzisiaj. Jestem wdzięczny losowi, że tak potoczyły się moje losy, że udało mi się wyjść z tej matni
— dodał. Obuchowicz jasno postawił sprawę. Jak zaznaczył trzeba o tym głośno mówić i wskazywać na zagrożenia.
Najważniejsze rodzina
Rodzina jest dla mnie wartością, dla której postanowiłem dalej żyć. To by się pewnie skończyło źle — czy to byłby rynsztok, czy wypadek. Rodzina to dla mnie siła i motor tego, że chce mi się żyć. To mi pozwoliło przetrwać też ciężkie chwile. Gdy mówiłem te słowa — jeszcze wtedy nie walczyłem z alkoholem. Wtedy byłem czynnym alkoholikiem, nawet chyba nie do końca świadomym. Uważam, że 90 proc. społeczeństwa to alkoholicy, 4 proc. sobie to uświadamia, a 2 proc. coś z tym robi.
— opowiadał dalej.
Aktor wyraził także wdzięczność tym ludziom, którzy pomogli poprzez to, że wprost mówili mu, że ma problem.
Trzeba o tym mówić i proszę się nie bać, nawet pod taką groźbą, że się straci kogoś bliskiego, że ten ktoś się od nas odwróci, bo powiemy mu prawdę. Teraz jestem wdzięczny, a też się odwracałem. Dwa lata zajęło mi to, żebym nie napił się przez jeden dzień. Potęga tej choroby jest niesamowita
— przestrzegał.
Rodzina jest tym, co jest dla mnie najważniejsze i dzięki czemu ocknąłem się oraz postanowiłem uciec śmierci spod kosy. Ta choroba jest śmiertelna. To by się skończyło moją śmiercią — czy to by było przez zapicie, czy wypadek samochodowy
— wyznał.
olnk/”Plejada”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/714015-bartosz-obuchowicz-wprost-opowiada-o-walce-z-alkoholizmem