18 lipca odszedł nagle w wieku 61 lat patriota, bojownik o Wolność, mój Kolega i Towarzysz Walki z komunistycznym zniewoleniem Jacek Szaniawski. Należał do Grup Oporu „Solidarni” (GOS) Teodora Klincewicza.
Swoją działalność opozycyjną w podziemiu antykomunistycznym rozpoczął w ramach Międzyzakładowego Robotniczego Komitetu „Solidarności” (MRK „S”) – struktury podziemnej zawiązanej na wiosnę 1982 r. w wyniku połączenia Międzyzakładowego Robotniczego Komitetu Samoobrony Społecznej (MRKSS) wydającego pismo „Głos Wolnego Robotnika” i Porozumienia Ciąg Dalszy Nastąpi (CDN) wydającego pismo „CDN”. MRK „S” obejmował od początku istnienia 63 mazowieckie zakłady pracy. MRKSS powstał z rozszerzenia komitetu hutników, utworzonego po wprowadzeniu stanu wojennego przy współudziale Zbigniewa Romaszewskiego. Rodowód powstałego na początku marca 1982 r. Porozumienia CDN (40 zakładów) był raczej inteligencki. Jego trzon tworzyli dziennikarze z pisma „NTO”, a organizatorem grupy i jej najaktywniejszym działaczem był ukrywający się znany już dziś działacz Adam Borowski („Zbyszek”) z Miejskiego Przedsiębiorstwa Robót Elektrycznych.
Jacek Szaniawski po wsypie w MRKS-ie, w której główną rolę odegrał agent SB Miastkowski (wg. innych źródeł Miastowski) przeszedł do Grup Oporu „Solidarni” - niezależnej organizacji działającej w latach 80. XX wieku, związanej z podziemnymi strukturami NSZZ „Solidarność”, w tym Regionalną Komisją Wykonawczą NSZZ „Solidarność” Regionu Mazowsze. Na tle innych struktur podziemnych cechowała się wyjątkową ostrością walki z reżimem Jaruzelskiego. Jacek na początku zajmował się akcjami masowego rozrzucania ulotek z dachów budynków, akcjami transparentowymi, generalnie na terenie Warszawy, a szczególnie w okolicach kina Luna, kina Moskwa, z budynku Marszałkowska 84/92 (przy byłym hotelu Forum). Pudło tekturowe z plikiem ulotek wypełnione było słabym materiałem wybuchowym, który po dopaleniu się lontu eksplodował rozsypując setki kartek papieru, które wraz z wiatrem leciały np. w kierunku głównego skrzyżowania w stolicy Al. Jerozolimskich z ul. Marszałkowską. Materiały pirotechniczne dostarczał Waldemar Adamowicz, podobnie jak petardy hukowe. Jednak najbardziej spektakularne były tzw. akcje gadałowe. Polegały na emitowaniu niezależnych audycji radiowych przy wykorzystaniu „gadał”. „Gadały” były zestawami, w skład których zazwyczaj wchodził magnetofon, wzmacniacz oraz głośniki. Z tego sposobu emisji zasłynęły szczególnie Grupy Oporu „Solidarni”. Pierwszą audycję za pomocą tych urządzeń nadano 1 sierpnia 1982 r. na warszawskich Powązkach, w tzw. Dolince Katyńskiej, zresztą na oczach bezradnych funkcjonariuszy resortu spraw wewnętrznych. Najbardziej popularnym miejscem emisji w stolicy były okolice aresztu śledczego przy ulicy Rakowieckiej – nadawano je z dachów pobliskich bloków mieszkalnych lub Szkoły Głównej Planowania i Statystyki (obecnie Szkoły Główny Handlowej). 13 grudnia 1985 r. rozbawiony tłum warszawiaków obserwować mógł grupę bezradnie tłukących w metalową konstrukcję milicjantów. Wewnątrz przygotowanego przez opozycjonistów metalowego wózka znajdował się magnetofon, nadający głośno antykomunistyczną audycję.
Jacek był tym, który wciągnął mnie w działalność podziemną GOS. Poznałem go jeszcze przed stanem wojennym. Jako działacz Niezależnego Zrzeszenia Studentów na Wydziale Prawa i Administracji jeździłem po innych wydziałach z antykomunistycznymi wykładami. Tak trafiłem na Jacka wówczas wyjątkowo zdolnego studenta fizyki teoretycznej i zapalonego NZS-owca. Już w stanie wojennym zaproponował mi udział w akcji ochrony odsłonięcia tablicy na murze Starego Miasta upamiętniającej ofiary potężnej demonstracji 2 maja 1982 r. Nawiasem mówiąc podczas tej manifestacji Jacek zatrzymał jadący w tłum milicyjny gazik (samochód terenowy). ZOMO wpadło na pomysł rozpędzania zgromadzonych ludzi wjeżdżaniem w nich pojazdami. Do czasu, kiedy Jacek nie wyskoczył z gotową do użytku butelką z benzyną i trafił w jeden z nich, zapalając go. Kilka miesięcy później 27 września, staliśmy piątkami z innymi członkami GOS (ja z Jackiem i moim przyjacielem Konradem Górskim) w bramach przy rogu ul. Długiej i Kilińskiego z domowej produkcji granatami i butelkami z benzyną oraz kolcami do niszczenia opon samochodowych produkcji Huty Warszawa. Naszym zadaniem było zatrzymanie kolumny ZOMO, która mogła usiłować przeszkodzić uroczystości odsłonięcia tablicy na murze Starego Miasta. Po nerwowej godzinie zdjęliśmy posterunek, a cała operacja „Tablica” przebiegła bez zakłóceń. Milicja nie nadjechała. Grupa Jacka zwana „Chemikami” brała jeszcze udział na przełomie lat 1984/85 w akcjach antywyborczych - malowaniu napisów i rozklejaniu ulotek, a także w liczeniu głosujących w wyborach w punktach wyborczych na Saskiej Kępie. „Chemicy” w tym Jacek ochraniali zebrania podziemia o udziale w każdej demonstracji nie wspominając. Część działalności Jacka Szaniawskiego została opisana w książce „Sto razy głową w mur” autorstwa Janusza Przemysława Ramotowskiego (działacza i członka GOS) wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej, Komisję Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie 2013. Jacek występuje jako jeden z „figurantów” (w ubeckim slangu – inwigilowany) Sprawy Operacyjnego Rozpracowania krypt. „Helios” (nr rej. 72596) założonej dn..1982 przez SB z KS MO przeciwko kilkunastu działaczom konspiracyjnego Międzyzakładowego Robotniczego Komitetu „Solidarności” (tzw. „grupie chemików”). W dniu 9.11.1987 sprawę tę przekwalifikowano na Kwestionariusz Ewidencyjny (nr rej. 48696). Jacek Szaniawski występuje w tych materiałach jako jeden z członków „studenckiej grupy do zadań specjalnych” MRKS. Dnia 24.10.1989 zakończono prowadzenie tej operacyjnej kontroli, a jej materiały złożono w archiwum Wydz. „C” SUSW pod sygn. 10441/II.
Pan Bóg stosunkowo szybko upomniał się o Jacka zabierając go do Siebie w wieku 61 lat. Niestety Prezydent RP nie zdążył jeszcze podpisać wniosku o przyznanie Mu Krzyża Wolności i Solidarności – odznaczenia tak cennego dla nas jak i dla Jacka, który na nie czekał. Choć miał status Działacza Opozycji Komunistycznej i Osoby Represjonowanej, to odznaczenie odbierze na tym ziemskim padole Małżonka lub Córka. Żegnam Cię Jacku wraz z towarzyszami z Grup Oporu „Solidarni” słowami „Do zobaczenia” w świecie, w którym nie będzie trzeba czekać z butelką benzyny i granatem w torbie na ZOMO-wców, w którym będzie panowała Wolność, o którą walczyłeś praktycznie do końca swoich dni. „Śpij Kolego w ciemnym grobie/ Niech się Polska przyśni Tobie”. Acha! I pozdrów ode mnie Teosia Klincewicza.
Pogrzeb Jacka Szaniawskiego odbędzie się 5 września (czwartek) na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie. Kondukt żałobny rusza do rodzinnego grobu spod bramy głównej przy drewnianym kościele na ul. Św. Wincentego o godz. 14.30.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/704710-wspomnienie-o-jacku-szaniawskim-zmarl-nagle-w-wieku-61-lat