Portal wPolityce.pl otrzymał list od pragnącego zachować anonimowość żołnierza, który przeszedł „szkolenie prawne”, związane z obroną polskiej granicy wschodniej. Relacja szokuje: wskazuje, że przełożeni otwarcie zalecają żołnierzom, by nie używali broni nawet w sytuacjach skrajnych, niosących ze sobą oczywiste zagrożenie tak dla żołnierzy, jak i dla szczelności granicy.
Żołnierz relacjonuje:
W ramach przygotowania do wyjazdu na „pasek”, czyli na granicę z Białorusią i jej obrony w mieliśmy w jednostce przygotowanie prawne z „Zasad podejmowania działań przy użyciu siły”.
Wykład dotyczył przede wszystkim możliwości użycia broni palnej przez żołnierzy patrolujących granicę. W mniejszej części również innych środków przymusu bezpośredniego – a to z racji, iż żołnierze nie są w nie wyposażani, ani szkoleni do ich używania. Podstawowym narzędziem pracy żołnierza jest jego broń osobista.
Żołnierz zaznacza, że „oczywiście od razu padły pytania o wykorzystanie pałek i gazów, w które żołnierze doposażają się z własnej inicjatywy.” Co usłyszeli żołnierze?
Prawnik prowadzący szkolenie odpowiedział, że przepisy wykluczają takie sytuacje. Każde zdarzenie z użyciem siły fizycznej może być później oceniane przez prokuraturę pod kątem przekroczenia uprawnień. W przypadku wykorzystania przez żołnierzy prywatnych pałek i gazów, do których użycia nie byli szkoleni w wojsku (a wojsko nie organizuje takich szkoleń) bardzo łatwo narazić się na zarzuty przekroczenia uprawnień i złamania zasad użycia środków przymusu bezpośredniego. Mowa tu o zasadzie adekwatności użycia środków oraz zasadzie szkody minimalnej w myśl, których żołnierz w ułamku sekundy powinien ocenić, czy użycie danego środka jest usprawiedliwione działaniem napastnika, a jeżeli nawet już jest, to powinien go użyć w taki sposób, by wyrządzić mu jak najmniejszą szkodę, ponadto w razie wystąpienia obrażeń u napastnika powinien udzielić mu pierwszej pomocy, choć nie we wszystkich, oczywiście silnie uzasadnionych i obwarowanych paragrafami przypadkach. Według przepisów jeżeli żołnierz nie był szkolony do użycia pałki lub gazu to nie jest w stanie prawidłowo ocenić zagrożenia ani użyć powyższych z zachowaniem zasad adekwatności oraz minimalnej szkody – a zatem łamie obydwie, za co prokuratorzy mogą pociągnąć go do odpowiedzialności.
A co z bronią palną, będącą na wyposażeniu żołnierzy?
Użycie broni palnej, podstawowego narzędzia pracy żołnierza, na pasku przeciwko napastnikom z Białorusi jest obwarowane jeszcze większą ilością wymogów, które muszą być spełnione, by było ono nie tyle usprawiedliwione, a bezpieczne pod względem prawnym dla żołnierza. Według prawa żołnierz może strzelać w celu odparcia bezpośredniego, bezprawnego zamachu na:
— życie, zdrowie lub wolność uprawnionego lub innej osoby albo konieczność przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu,
— ważne obiekty, urządzenia lub obszary albo konieczność przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu,
— mienie, który stwarza jednocześnie bezpośrednie zagrożenie życia, zdrowia lub wolności uprawnionego lub innej osoby, albo konieczność przeciwdziałania czynnościom zmierzającym bezpośrednio do takiego zamachu,
— nienaruszalność granicy państwowej przez osobę, która wymusza przekroczenie granicy państwowej przy użyciu pojazdu, broni palnej lub innego niebezpiecznego przedmiotu. Przed otworzeniem ognia jednak konieczne jest wykonanie właściwej procedury obejmującej zidentyfikowanie swojej formacji, wezwanie do zachowania zgodnego z prawem, rzucenia broni, ostrzeżenia o otworzeniu ognia, oddanie strzału ostrzegawczego w bezpiecznym kierunku. Odstąpić od niej można jedynie jeżeli ich zrealizowanie groziłoby bezpośrednim niebezpieczeństwem dla życia lub zdrowia uprawnionego lub innej osoby – ale każdorazowo to prokurator będzie oceniał czy zagrożenie było rzeczywiście na tyle duże, by żołnierz nie musiał krzyczeć, do i tak nie znającego polskiego języka śniadego napastnika, „Wojsko Polskie! Stój! Rzuć dzidę! Stój, bo strzelam! Itd.
Jak podkreśla żołnierz, wykład wzbudził żywe poruszenie wśród żołnierzy i pytania, co w przypadku jaki miał miejsce przy zamordowaniu szer. Mateusza Sitka.
Co usłyszeli żołnierze w tej sprawie?
Broni owszem można użyć bez całej litanii ostrzeżeń, ale wyłączenie kiedy np. napastnik zamierza uderzyć nożem, kiedy wymusza przekroczenie granicy z niebezpiecznym narzędziem, kiedy szarpie za broń i to wyłączenie w momentach kiedy dokonuje tych czynności. Według prawa kiedy np. żołnierz zostanie już ugodzony nożem, to nie może strzelać, bo nie ma już dla niego zagrożenia, co więcej nawet jeżeli strzeliłby do napastnika zamachującego się nożem, to w postępowaniu sądowym, byłoby sprawdzane czy miał on na sobie kamizelkę kuloodporną, która mogłaby ochronić go przed ciosem i czy w takim razie na pewno napastnik był dla niego zagrożeniem.
Żołnierze pytali: czy w świetle prawa będąc żołnierzem na służbie, strzegąc granicy polsko-białoruskiej, mam jakiekolwiek większe uprawnienia niż każdy polski obywatel z pozwoleniem na broń (nawet kolekcjonerskim czy sportowym).
Odpowiedź, którą usłyszeli, brzmi: „nie”.
Polscy żołnierze na granicy, są jedynie pomocnikami straży granicznej, mobilnymi kamerami, którzy mają meldować o tym co widzą. W świetle obowiązujących przepisów i ich interpretacji przez bodnarowskich prokuratorów, żołnierzom jest doradzane, by nie używali broni jeżeli nie chcą mieć kłopotów. Każdy przypadek jej użycia może być oceniany przez prokuratorów siedzących w wygodnych biurach i mających aż nadto czasu, by snuć teorie o tym czy np. cios zadawany przez migranta trafiłby żołnierza w kamizelkę czy może jednak w niczym nie chronioną szyję i czy żołnierz, który spędził kilkanaście godzin na patrolowaniu granicy, na pewno podjął właściwą decyzję w ułamku sekundy i adekwatnie zareagował broniąc swojego życia.
Szkolenie zakończyła praktyczna rada – jeżeli nastawienie prokuratorów się nie zmieni, to na granicy żołnierze, by nie mieć stawianych zarzutów – powinni jak najmniej reagować na prowokacje ze strony napastników i ograniczyć swoje działania jedynie do raportowania o kolejnych przekroczeniach granicy. Reakcja z użyciem siły lub broni może zakończyć się tym, że czterech będzie żołnierza niosło albo czterech będzie go sądziło.
To wstrząsająca relacja. jak widzimy, nawet tragiczne zdarzenia na granicy nie zmieniły nastawienia kierownictwa wojska, Żandarmerii Wojskowej oraz bodnarowskiej neo-prokuratury. Nadal też - przypominamy - działa specjalny zespół prokuratorki, który ma ścigać obrońców granic.
Polska rozbroiła swoich obrońców. Polska rezygnuje faktycznie ze skutecznej obrony wschodniej granicy, atakowanej w ramach coraz brutalniejszej wojny hybrydowej.
Sil
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/696098-co-slysza-zolnierze-w-sprawie-broni-bedziecie-zszokowani