Publicystka Anna Golus po raz kolejny podejmuje temat udziału dzieci w programach typu reality show, w tym m.in. w programie "Superniania". Przypomnijmy, że to właśnie Anna Golus na łamach "Tygodnika Powszechnego" zwróciła uwagę na łamanie praw dzieci w tego rodzaju audycjach. Na portalu Foch.pl zabiera głos także w sprawie awantury o okładkę Wprost.
Dorota Zawadzka ma wieloletnie doświadczenie w mediach. Wszystkich mediach. Występowała w telewizji i radio, pisała felietony i książki, prowadzi blogi, jest redaktorką naczelną serwisu internetowego. Jak sama pisze na swojej facebookowej stronie, jest również „współautorką projektu „Bezpieczne media”, który zaowocował w 2001 między innymi wprowadzeniem do TVP i innych stacji oznaczeń dotyczących ograniczeń wiekowych dla widzów programów telewizyjnych”. Doskonale zna media. Czy to możliwe, by psycholog o tak wielkim doświadczeniu medialnym nie przewidziała skutków wywiadu, jakiego udzieliła Magdalenie Rigamonti dla tygodnika Wprost (znanego z „takich” okładek i przez wiele osób uważanego za tabloid)? -
pyta Anna Golus na łamach Foch.pl
Dalej dziennikarka skupia się nie na okładce, ale na autoryzowanych słowach Zawadzkiej dla tygodnika "Wprost".
„Uważam, że kierowanie uwagi na sekundowy fragment z 43-minutowego programu jest działaniem na szkodę dziecka. Chyba nie obejrzała pani tego odcinka. Dokładnie pamiętam, jak to było. [ ] to trwa ułamek sekundy. Ale dziecko jest w wodzie. Tak naprawdę nic nie widać. [...]
Zgodzi się pani z tym, że [nagie dziecko - AG] nie powinno się pojawić w programie.
Nagość nie powinna się pojawić i bardzo tego pilnowaliśmy. Wszystkie miejsca intymne powinny być na montażu zamazane. Ale to nie jest moja odpowiedzialność.
A czyja?
Montażysty, producenta. Kiedy zobaczyłam ten odcinek, mówiłam, że tam jest błąd i trzeba pilnować, by to się nie zdarzyło. Obiecano mi, że oczywiście poprawią. Nie poprawili.
Zaraz, przecież pani mówiła, że odcinków zmontowanych nie oglądała.
Nie oglądałam w całości, fragment tego odcinka był wykorzystany w programie „I ty możesz mieć superdziecko”, stąd wiedziałam, że jest błąd. Ja nie mogłam kolaudować, bo takie były zasady. Producent kolaudował.” -
cytuje obszerny fragment wywiadu Golus, żeby celnie wypunktować:
Co prawda akurat w tym odcinku, o którym mowa, miejsca intymne dziecka są zamazane (w innych - nie zawsze), scena w wannie trwa ok. cztery minuty, a dziewczynka najpierw siedzi, a następnie stoi w pustej wannie, błagając matkę, Zawadzką i wszystkie osoby obserwujące jej upokorzenie, o dolanie wody i krzycząc głównie „Zimno mi!”, ale bardziej niż słowa Zawadzkiej na ten temat dziwi mnie jej brak poczucia odpowiedzialności czy choćby współodpowiedzialności. Jeśli psycholog obecna w łazience, w której sprowokowano do „niegrzecznego” zachowania (nie dolewając od razu wody do wanny, co niewątpliwie zapobiegłoby atakowi „klasycznej histerii”) prawie sześcioletnie dziecko, nie jest odpowiedzialna za jego uprzedmiotowienie i rozpowszechnienie upokarzającego wizerunku, to kto ponosi winę? Któraś z dorosłych osób obecnych wówczas w tym mieszkaniu? A może montażysta, który później zamazywał miejsca intymne dziewczynki? Producent? Właściciel stacji telewizyjnej? Wydawca DVD? Widzowie? Rzecznik Praw Dziecka określił Dorotę Zawadzką mianem osoby „dobrej, mądrej i szlachetnej”, a zachowanie osób krytykujących ją - „podłością”, więc może rzeczywiście nie jest ona nawet współwinna. A zatem kto ponosi odpowiedzialność?
Z tekstu Golus wynika, że Zawadzka, tłumacząc się z pokazywania obnażonych dzieci nie wiedziała nawet o jakie fragmenty programu chodzi. Wiedziała natomiast z całą pewnością, że to nie jej wina.
Amélie Nothomb, autorka powieści Kwas siarkowy, napisanej w proteście przeciw sukcesywnemu przesuwaniu granic intymności i przyzwoitości w reality show, uważa, że winni są telewidzowie, a w usta głównej bohaterki wkłada słowa: „Widzowie, wyłączcie telewizory! To wy jesteście głównymi winowajcami! Gdybyście tak masowo nie oglądali tego potwornego programu, już dawno by go nie było!?”. Temu rozpaczliwemu apelowi odpowiadają niektóre zachowania dzieci w polskich programach tego rodzaju. -
uważa publicystka. I pyta dalej:
Czym innym bowiem, jeśli nie takim właśnie bezsłownym sprzeciwem, jest obserwowana w jednym z odcinków Superniani scena, w której mała dziewczynka ze złością pluje na kamerę, albo inna - w której chłopiec niszczy lampę przyniesioną do jego domu przez ekipę telewizyjną? Starsze dzieci mogą powiedzieć wprost, jak jeden z uczestników tego programu: „gdyby nie ta debilna telewizja, to byłoby normalnie”. Młodsze mogą tylko pluć, niszczyć, krzyczeć, płakać i buntować się po swojemu. Pytać bez słów „jakim prawem do mojego domu, który powinien być azylem bezpieczeństwa, wtargnęli obcy ludzie, by nagrywać mnie w najtrudniejszych, najbardziej intymnych momentach, a później pokazywać mnie całemu światu?!” i wysyłać niesłyszane przez nikogo komunikaty z apelem o pomoc.
Tekst Anny Golus kończy się apelem do Rzecznika Praw Dziecka, który ostatnio wydaje się pełnić funkcję Rzecznika Doroty Zawadzkiej.
Proszę o postawienie się na miejscu tych dzieci i ujrzenie w nich ludzi, którzy - w odróżnieniu od Zawadzkiej - nie mogą pozwać nikogo za naruszenie ich dóbr osobistych ani w żaden inny sposób dochodzić swoich praw, brutalnie zdeptanych przez dorosłych.
Polecamy cały tekst na Foch.pl
Czytaj także: Ujrzyjcie w tych dzieciach ludzi!
Zespół wSumie.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/69187-dorosli-zdeptali-ich-prawa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.