W rozmowie z „Naszym Dziennikiem” dr Grażyna Rybak, specjalista pediatrii, ostrzega przed tzw. „terapią” hormonalną dla dzieci i młodzieży, mającą prowadzić do „zmiany płci”. W Stanach Zjednoczonych jest to praktyka dość powszechna, z kolei Wielka Brytania - mimo raportu przygotowanego na zlecenie publicznej służby zdrowia w tym kraju, opublikowanego w 2022 r. i zatrważającego w swej wymowie, wciąż nie podejmuje działań ograniczających przepisywanie nieletnim „terapii” hormonalnej. „W tej sprawie nie wolno milczeć, bo to naraża dzieci na wielką krzywdę, trwale niszczy płodność młodego człowieka. A przecież tych konsekwencji zdrowotnych jest znacznie więcej” - podkreśla dr Grażyna Rybak.
„Nasz Dziennik” opisuje historię pani Małgorzaty, matki 16-letniej dziewczyny. Rodzina od lat mieszkała w Stanach Zjednoczonych, jednak - po zetknięciu z lekarzem, który okazał się ideologiem w kitlu, musiała powrócić do Polski.
Tylko w ten sposób mogłam rozpocząć walkę o dziecko. W USA moje działania spowodowałyby, że mi ją odbiorą
— mówi gazecie pani Małgorzata.
Nie ma bezpiecznych miejsc w internecie. Moja córka bardzo szybko, w sposób niezamierzony została wciągnięta przez środowisko, które wmówiło jej, że nie powinna akceptować własnej płci
— podkreśla rozmówczyni „Naszego Dziennika”. Okazuje się, że wszystko miało bardzo niewinny początek. Córka Polki mieszkającej do niedawna w USA chciała pogłębić swoją pasję artystyczną, dlatego szukała w internecie ciekawych stron poświęconych sztuce.
Zło czyha w intrenecie. Jest mnóstwo materiałów we wszystkich niemal kanałach internetowych, które kierują młodych na ścieżkę gender. Dziecko wchodzi na stronę, aby pogłębić swoje zainteresowania. Tak było w przypadku naszej córki, która zaczęła szukać stron pozwalających jej rozwinąć pasję artystyczną. W zamian jest bombardowane przekazem, że jej wrażliwość „wymyka się z ram”. Stopniowo jej wrażliwość przekierowywano na gender
— wspomina pani Małgorzata. Jak dodaje, ideolodzy doskonale zdają sobie sprawę, że wrażliwymi, nieco zagubionymi nastolatkami łatwo jest manipulować, przy czym ciężko wytłumaczyć im zagrożenia wynikające ze „zmiany płci”.
Do 14-latków, a czasem i młodszych dzieci, nie trafiają argumenty medyczne, np. to, że terapia hormonalna zniszczy ich płodność, że zniszczy ich psychikę. Dlatego tak trudno jest nam wyrwać młodych z ich szponów
— podkreśla mama 16-latki, dodając, że wyzwolenie jej córki z „identyfikacji trans” było procesem długotrwałym.
„Ideologiczny terror”
Dr Grażyna Rybak, prezes Oddziału Mazowieckiego Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich oraz specjalista pediatrii zwraca z kolei uwagę, że - choć w medycynie znane jest zjawisko zaburzeń tożsamości płciowej, to w ostatnich latach liczba pacjentów zgłaszających ten problem lawinowo wzrasta. Lekarz pediatra podkreśla, że w ostatniej dekadzie to wzrost o blisko… 700 proc.!
Nie ma więc wątpliwości, że działają tu czynniki społeczne, a nie medyczne
— mówi dr Rybak „Naszemu Dziennikowi”.
Momentem zwrotnym była sytuacja, kiedy lekarz pediatra na rutynowej wizycie lekarskiej, widząc po raz pierwszy moje dziecko, zalecił mi natychmiastowe działania zmierzające do „zmiany płci” mojej córki. Straszył mnie, że jeśli jej nie „pomogę”, to stracę ją na zawsze. Na cito skierował nas do placówki transgender i przekazał mi listę terapeutów
— wspomina pani Małgorzata.
Jak dodaje, podjęła wówczas decyzję o natychmiastowym powrocie do Polski, ponieważ, gdyby w Stanach Zjednoczonych zakwestionowała decyzję swojego dziecka (niepełnoletniego, o nie w pełni jeszcze ukształtowanej osobowości), do akcji włączyłaby się Child Protective Services i odebrała jej córkę.
Podobnie dotyczy to lekarzy terapeutów, nauczycieli. Kwestionowanie „decyzji dziecka” wiąże się z utratą licencji na wykonywanie zawodu. To ideologiczny terror
— podkreśla.
Według dr Grażyny Rybak, również i w Polsce coraz bardziej powszechne jest szybkie kierowanie dzieci i nastolatków zgłaszających zaburzenia tożsamości płciowej na ścieżkę „terapii hormonalnej”, co w przyszłości ma prowadzić do operacyjnej „korekty płci”. O ile tego rodzaju ingerencja chirurgiczna jest w Polsce dostępna jedynie dla osób pełnoletnich, o tyle tzw. blokery dojrzewania podaje się prywatnie już 16- czy 17-latkom.
Jeżeli młody człowiek przez dwa lata dostaje hormony, to w momencie, kiedy może poddać się operacji, najczęściej z niej nie rezygnuje, gdyż jego postrzeganie płci jest już zdeformowane pod wpływem działania hormonów
— zauważa lekarz pediatra.
Naszym lekarskim obowiązkiem jest mówić o nieodwracalnych następstwach takich terapii. W tej sprawie nie wolno milczeć, bo to naraża dzieci na wielką krzywdę, trwale niszczy płodność młodego człowieka. A przecież tych konsekwencji zdrowotnych jest znacznie więcej
— podkreśla.
Brytyjski raport
Zatrważające wnioski przyniósł opublikowany w 2022 r. w Wielkiej Brytanii raport na zlecenie publicznej służby zdrowia, oparty na danych Gender Identity Development Service (GIDS) - jedynej w Wielkiej Brytanii kliniki zajmującej się „terapią” hormonalną dzieci, zamkniętej zresztą w marcu bieżącego roku.
Jestem rozczarowana, że nie przedstawiono dowodów na długoterminowy wpływ przyjmowania hormonów od najmłodszych lat. Badania zawiodły nas wszystkich, a przede wszystkim was. W rzeczywistości nie mamy dobrych dowodów na długoterminowe wyniki interwencji mających na celu radzenie sobie z niepokojem związanym z płcią
— podkreśla dr Hilary Cass, główna autorka raportu, we wstępie zwracając się bezpośrednio do dzieci i młodzieży.
Z dokumentu możemy dowiedzieć się m.in., że w GIDS dzieciom zgłaszającym zaburzenia tożsamości płciowej podawano „blokery”, nie biorąc pod uwagę ani długotrwałych konsekwencji ich przyjmowania, ani nawet innych kwestii dotyczących zdrowia danego dziecka czy nastolatka. Co więcej, lekarze obawiają się dyskutować na temat tego rodzaju zaburzeń ze względu na ataki ze strony ideologów.
Ewa Kowalewska, prezes Human Life International Polska, zwraca uwagę, że „blokery” wpływają nie tylko na proces dojrzewania płciowego, ale nawet na rozwój kośćca, mięśni i mózgu, hamując właściwie rozwój całego organizmu i to w sposób nieodwracalny. Przed tymi skutkami nie przestrzega się jednak zagubionych młodych ludzi decydujących się na tego rodzaju „terapię”?
Dokąd zmierza ludzkość trująca swoje dzieci hormonami, zamiast udzielić im kompleksowej, choć zapewne bardziej pracochłonnej pomocy? Niszcząc najmłodszych, niszczymy swoją przyszłość.
CZYTAJ TAKŻE:
aja/”Nasz Dziennik”
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/689265-ideolodzy-w-kitlach-tak-okaleczaja-dzieci-blokerami