Cywilizacje upadają poprzez samobójstwa kulturowe i moralne. Upadek cywilizacji poprzedza zawsze kryzys poznawczy – kryzys, który oznacza niezdolność do rozpoznania swojej sytuacji egzystencjalnej. Tracimy świadomość tego, kim jesteśmy, i utrata tej świadomości powoduje, że zaczynamy podejmować decyzje, które niszczą nie tylko naszą przyszłość, ale również nas samych. Dzieje się tak wskutek fałszywego pojmowania własnego miejsca w społeczeństwie i wszechświecie.
Pierwszym objawem tego upadku jest zanik wymiaru transcendentnego, co oznacza ograniczenie naszej perspektywy tylko do wymiaru doczesnego. A to oznacza odrzucenie możliwości szukania perspektywy przekraczającej nas, pogoni za horyzontem, który inspiruje każdego człowieka i każde społeczeństwo do twórczości i do nowych zdobyczy. Do istoty człowieczeństwa należy przekraczanie własnych możliwości. Upadek transcendencji oznacza zamknięcie perspektywy poznawczej i w konsekwencji perspektywy rozwojowej. Jeżeli nie chcemy przekraczać granic, rodzi się pytanie: po co żyjemy? Oczywiście, jest wiele atrakcji, które mogą nam dostarczać przyjemności, ale życie tylko dla przyjemności staje się w pewnym momencie banalne, nudne i puste. Człowiek nie jest stworzony dla życia dla siebie. Jeżeli nie żyje dla kogoś czy dla czegoś, to traci sens życia. A utrata tego sensu powoduje, że zamiast kierować się na przekraczanie barier, na zdobywanie świata, kieruje swoją aktywność przeciwko sobie. To w aktywności, która staje się destrukcyjna, zaczyna odnajdywać namiastkę sensu. Otóż hasłem upadających cywilizacji często jest opacznie rozumiana wolność - wolność od zobowiązań, wolność od prawdy, wolność od moralności, wreszcie wolność od natury. Poszerzanie tej „wolności” zaczyna wypełniać pustkę stworzoną przez utratę wymiaru transcendentnego. A to oznacza, że dane społeczeństwo wkracza na drogę samounicestwienia, na drogę cywilizacyjnego samobójstwa. „Ideologia wolności” zaczyna przesłaniać rzeczywistość i wynikające z niej powinności. Po transcendencji następną ofiarą pada moralność, która wtedy sytuuje się „poza dobrem i złem”. Relatywizm moralny, jak i wcześniej sygnalizowany kryzys poznawczy, to równia pochyła każdej wspólnoty. Znikają intelektualne i moralne bariery chroniące człowieka i jego wspólnoty przed degradacją już nie tylko intelektualną i moralną, ale także społeczną, demograficzną czy polityczną. Społeczeństwa, które tracą zdolność rozpoznawania swojej kondycji, które tracą zdolność rozróżniania dobra i zła, popadają w szaleństwo, które staje się powszechnym stanem umysłowym. Społeczność dotknięta takim schorzeniem zaczyna walczyć przeciwko sobie. To wtedy dokonuje się unicestwienie cywilizacji z jej nie tylko duchowymi wartościami, ale często także z dorobkiem materialnym.
Zatracenie sensu życia i tragedia matek dzieci nienarodzonych
Najbardziej spektakularnym przejawem utraty zdolności rozpoznania własnej sytuacji oraz wynikających z niej destrukcyjnych zachowań jest agresja skierowana wobec własnych dzieci. Instynkt rodzicielski jest jednym z najsilniejszych instynktów ludzkich. Posiadanie dzieci to nie tylko zabezpieczenie materialne własnej starości, ale przede wszystkim doczesny wymiar wieczności naszego trwania. Zachowanie własnego gatunku jest pierwszym nakazem naszej natury. Rodzicielstwo i posiadanie dzieci nadają sens naszemu życiu. Bez dzieci życie jest puste i wybrakowane. Upowszechnienie bezdzietności świadczy o zaniku sensu życia i wrogości wobec życia. A pomimo tego szaleństwo aborcyjne ogarnia coraz szersze kręgi społeczne.
Mordowanie dzieci nienarodzonych jest nie tylko okaleczaniem naszej biologicznej natury, ale przede wszystkim okaleczaniem naszego człowieczeństwa. Kobieta, która zamordowała dziecko w swoim łonie, okalecza swoją kobiecość. Taka kobieta staje się matką, która unicestwiła własne dziecko. Jest to tak radykalne pogwałcenie własnej natury, że prowadzi do daleko idących konsekwencji nie tylko w zakresie zdrowia biologicznego, ale przede wszystkim w zakresie zdrowia psychicznego. Kobieta stworzona do dawania życia, dokonuje gwałtu na swojej kobiecości, przekreślając swoje macierzyństwo. A to właśnie macierzyństwo i ojcostwo jest najważniejszym wymiarem samorealizacji naszego człowieczeństwa decydującym o sensie naszego życia. Nic dziwnego, że ten gwałt na kobiecości prowadzi do daleko idących zaburzeń psychicznych. Te zaburzenia mają skłonność do zwiększania się w miarę upływu lat. I choć próbuje się je wypierać, to jednak one wracają, nasilając się wraz z wiekiem. Świadomość zamordowania własnego dziecka jest przyczyną wielu koszmarów niszczących psychikę niedoszłej matki. Kobieta staje się drugą, po zamordowanym dziecku, ofiarą aborcji. W celu obrony przed tymi koszmarami, matki zamordowanych dzieci często próbują się bronić poprzez usiłowanie wmówienia sobie, że to, co zrobiły, jest rzeczą normalną, jest społeczną normą, która jest powszechna wśród kobiet. Dlatego w imię uspokojenia swojego sumienia bardzo często angażują się w ruchy na rzecz legalizacji prenatalnego ludobójstwa. Upowszechnienie bowiem tej zbrodni traktują nie tylko jako samousprawiedliwienie, ale jako dowód, że skoro „wszystkie to robią”, to znaczy że „to” jest normalne. Normalna kobieta zawsze pozytywnie reaguje na macierzyństwo, zarówno swoje, jak i każdej innej kobiety. Macierzyństwo jest bowiem realizacją kobiecości, jest spełnieniem bycia kobietą. Natomiast zarówno kobiety, jak i mężczyźni dotknięci syndromem aborcyjnym, pod pozorem troski o kobiety, na ogół reagują negatywnie. Pod pozorem „pomocy” często doradzają, jak „pozbyć się problemu”, czy też wskazują na uciążliwości zarówno macierzyństwa, jak i posiadania dzieci. Otóż ta proaborcyjna postawa jest także wyrazem nienawiści do normalnych kobiet, do matek i żon, które pragną mieć dzieci i je dobrze wychowywać. To one są także często przedmiotem furii aborcjonistów. Aborcja normalna nie jest, i pomimo wielu wysiłków we wzajemnym wspieraniu się, czy przekonywaniu, gwałt na własnej kobiecej naturze, nie da się zatuszować, czy zataić. Stąd tak gwałtowne reakcje, zwłaszcza kobiet, które zamordowały swoje nienarodzone dziecko, w stosunku do wszystkich, którzy chcą bronić życia. Bo ta obrona przypomina im własną zbrodnię. Jest jak głęboka zadra, którą każde wspomnienie o obronie życia dzieci nienarodzonych dotyka, wywołując psychiczny ból, przed którym broni się agresją wobec tych, których uważa za sprawców tego bólu - wobec obrońców życia. Aborcja prowadzi wiele kobiet do stanu psychozy, stanów agresji, stanów lekowych, utraty sensu życia, często do myśli samobójczych, nienawiści zarówno do siebie jak i do świata. Po prostu prowadzi do stanów psychopatycznych. To przerażający skutek zabicia własnego dziecka.
Aborcja oliwą dolewaną do ognia katastrofy demograficznej
Ten stan psychozy dotyczy nie tylko życia indywidualnego, ale także ma wymiar narodowy. Jesteśmy w sytuacji katastrofy demograficznej. Pokolenie dzieci nie odtwarza pokolenia rodziców już od początku lat 90-tych. A obecnie katastrofa ta przyspiesza w związku z wejściem w wiek reprodukcyjny pokolenia kryzysu demograficznego. Dziś to prawdziwa katastrofa prowadząca nie tylko do wymierania naszego narodu, ale za kilka lat do kryzysu gospodarczego i zapaści systemu emerytalnego, żeby nie mówić już o gwałtownym spadku naszej pozycji wśród narodów europejskich. A to będzie także skutkowało pogorszeniem naszego bezpieczeństwa. Już dziś mamy problemy ze skompletowaniem armii zdolnej do obrony naszego kraju. I oto w takiej sytuacji normalna polityka państwa zawsze dąży do przezwyciężenia kryzysu demograficznego. Natomiast obecnie, pomimo tej katastrofy, jedyną odpowiedzią partii rządzącej są projekty ustaw aborcyjnych. Oznaczać to może tylko przyspieszenie katastrofy demograficznej, z jej wszystkimi negatywnymi konsekwencjami. W tej polityce nie ma źdźbła jakiejkolwiek racjonalności. Ten fakt pokazuje, że nie mamy tu do czynienia z żadną normalną polityką państwową. Przeciwnie są to działania, które kwalifikują się do leczenia psychiatrycznego. Polityka partii rządzących jest bowiem wyznaczana nie przez normalnych ludzi, a przez psychopatów aborcyjnych, obsesyjnie dążących do upowszechnienia mordowania dzieci nienarodzonych. To nie są działania polityczne, a psychopatyczne.
Dziś katastrofa demograficzna jest największym zagrożeniem naszego narodu. Naród jest w stanie pokonać różnorakie kryzysy, jednak pod warunkiem, że prawidłowo rozpoznaje zagrożenia. Wtedy jest w stanie podjąć działania na rzecz przezwyciężenia problemów. Niemożność powstaje wtedy, gdy go dotyka kryzys poznawczy i nie jest w stanie definiować swojej egzystencjalnej kondycji. A tak jest z istotną częścią polskiego społeczeństwa, o czym świadczy poparcie dla projektów zezwalających na mordowanie dzieci nienarodzonych. Natomiast masowość aborcji w Polsce w okresie komunistycznym, a także jej - mniej lub bardziej - ukryte praktykowanie w czasie pokomunistycznym spowodowało, że syndrom proaborcyjny ma w Polsce stosunkowo szeroki zakres. I to właśnie ten syndrom wyznacza dziś działania psychopatów dążących do upowszechnienia praktyk mordowania dzieci nienarodzonych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/686448-psychopaci-aborcyjni