Gdy barbarzyńcy zdobywali Rzym, nie tylko rabowali kosztowności i gwałcili kobiety, lecz także palili archiwa i kroniki. Ich celem było uderzenie w zbiorową pamięć mieszkańców Wiecznego Miasta przez próbę wymazania własnej historii ze świadomości Rzymian. Z podobnych powodów niemieccy okupanci w czasie II wojny światowej zakazali w szkołach nauki historii Polski. I jedni, i drudzy wiedzieli bowiem, że pamięć zbiorowa jest matką wspólnoty. Bez wspólnej pamięci nie ma tożsamości grupowej. W ogóle bez pamięci nie ma tożsamości.
Żeby lepiej zrozumieć tę prawidłowość dotyczącą całych społeczności, przenieśmy ją na poziom pojedynczych ludzi. Wyobraźmy sobie człowieka pozbawionego pamięci (np. na skutek demencji czy choroby Alzheimera). Taka osoba nie ma świadomości, co było wczoraj, a nawet, co było kilka minut temu. Nie znając swojej historii, nie znając swojego życia, jest de facto pozbawiona tożsamości. Nie jest w stanie wyciągnąć wniosków na przyszłość ze swoich doświadczeń, ponieważ nie ma ich w pamięci. Rozmowa z nią na dłuższą metę staje się jałowa. Zanurzona jedynie w teraźniejszości, żyjąca dniem dzisiejszym, nie ma tak naprawdę niczego inspirującego do zaoferowania. Taki człowiek, choć może być w pełni sprawny fizycznie i rozumieć doskonale, co się do niego mówi, to jednak pozostaje niepełnosprawny. Nie jest w stanie funkcjonować samodzielnie. Nie jest w stanie sam decydować o swoim losie. Jako osobnik wymagający specjalnej troski potrzebuje kogoś, kto będzie go kontrolował i nim kierował. Takiemu człowiekowi można właściwie wmówić wszystko.
Podobnie jest z narodami nieznającymi własnej historii i pozbawionymi wspólnej pamięci. One także stają się bezradne i niesamodzielne. Potrzebują kogoś z zewnątrz, kto będzie podejmował za nie decyzje. Bardzo łatwo nimi manipulować. Właściwie można im wmówić wszystko.
Trzeba tylko zacząć od likwidacji historii…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/685357-czy-grozi-nam-zbiorowy-alzheimer