Na portalach KAI i Stacja7 ukazał się wywiad z Panem Profesorem Andrzejem Zollem na temat in vitro. Procedura zapłodnienia in vitro była wielokrotnie opisywana. Poniżej dzielę się z Czytelnikami moimi uwagami do tez Pana Profesora.
Andrzej Zoll:
[…] problem z definicją człowieczeństwa. Proszę zwrócić uwagę, że będziemy mieć dwa różne określenia dla pojęcia człowieka, szczególnie w odniesieniu do zarodka. Zarodek może być traktowany jako rozwijający się człowiek. Ale są tacy, którzy uważają, że zarodek jest przyszłym człowiekiem i dopiero w toku rozwoju dochodzi do “poziomu”, który można określić jako człowieka. To są dwa spojrzenia.
Ks. Piotr Moskal:
Tak, istnieją różne spojrzenia. Ale problem jest rozstrzygalny. Człowiek zaczyna się wtedy, kiedy po połączeniu żeńskiej i męskiej komórki rozrodczej ukształtuje się pierwsza ludzka komórka. Jaki inny moment można by uznać za początek człowieka?
Prof. Andrzej Zoll:
Trzeba też rozróżnić normy moralne od norm prawa państwowego. Normy moralne mogą być bardziej dystynktywne, w pewnych wypadkach wymagać nawet heroizmu. Normy prawne natomiast muszą uwzględniać to, że jesteśmy społeczeństwem pluralistycznym. To, na co państwo zezwala nie musi być oczywiście zgodne z normami moralnymi. Normy moralne natomiast mogą zakazywać tego, co jest niekaralne albo legalne jeśli chodzi o prawo państwowe. I to trzeba wziąć pod uwagę.
Jestem katolikiem, w związku z tym dla mnie ważne jest to pierwsze określenie, a więc to, że zarodek jest rozwijającym się człowiekiem. W związku z tym dla mnie ta ustawa jest niezgodna z systemem moralnym, z którym czuję się związany.
Natomiast to nie znaczy, że w ten sam sposób mam oceniać rozstrzygnięcie w prawie państwowym. Jest ono bowiem stanowione przez większość parlamentarną, złożoną z legalnie wybranych posłów i ta większość stanowi prawo. Oczywiście, może być ono zbieżne z rozstrzygnięciami systemu moralnego, ale może być też niezbieżne, bo większość uznała, że nie można wymagać tego, czego wymagają normy moralne – w tym wypadku wymagają od kobiety.
Ks. Piotr Moskal:
-
To, że zarodek jest człowiekiem, poznawalne jest w sposób naturalny, czysto rozumowy, niezależnie od nauki Kościoła. Uznanie, że zarodek jest człowiekiem, nie jest uwarunkowane konfesyjnie.
-
To prawda, że moralność nie utożsamia się z prawem państwowym, czy szerzej, z prawem stanowionym przez ludzi. Prawo ludzkie dotyczy tylko jednej dziedziny moralności, mianowicie sprawiedliwości. Między ludźmi istnieją relacje naznaczone powinnością (debitum). Podstawą powinności są ludzkie uprawnienia (prawo jako ius). Człowiek ma prawo do tego, co jest jego osobowym dobrem: do życia i do tego, co służy jego osobowemu rozwojowi. Podstawą uprawnienia nie jest to, że ktoś czegoś chce. Prawo przez ludzi stanowione (prawo jako lex) ma służyć zabezpieczeniu ludzkich naturalnych uprawnień, ma służyć dobru wspólnemu, ma służyć temu, aby jedni ludzie nie naruszali uprawnień innych ludzi. W tym sensie prawo, chociaż nie utożsamia się z całym polem moralności, ma jednak charakter moralny.
Prof. Andrzej Zoll:
Muszę zwrócić uwagę na jedną rzecz, a mianowicie, że Kościół nie może wymagać od państwa określonego rozwiązania w prawie państwowym. Kompetencja Kościoła tego nie dotyka. Kościół powinien tak oddziaływać na swoich wiernych, by podporządkowali się prawu moralnemu.
Ks. Piotr Moskal:
To prawda, że Kościół powinien formować sumienia wiernych, także w obszarze życie społecznego i politycznego. Ale powinnością Kościoła jest także upominanie się u wszystkich, także u polityków, o uszanowanie naturalnych uprawnień osoby ludzkiej, rodziny i narodu. Kościół nie chce narzucać norm specyficznie religijnych pluralistycznemu społeczeństwu. W odróżnieniu od religii teokratycznych, generujących cywilizacje sakralne (np. islam), nie chce z całokształtu swej nauki moralnej, z przykazań kościelnych czy Kodeksu Prawa Kanonicznego, czynić prawa państwowego. Upomina się tylko, ale i aż, o poszanowanie ludzkich naturalnych uprawnień.
Prof. Andrzej Zoll:
Będę może brutalny, ale powiem tak: w życiu dorosłej kobiety bardzo wiele zarodków jest niszczonych w naturalny sposób. To kwestia fizjologii. Możemy powiedzieć, że w trakcie procedury in vitro mamy podobny proces fizjologiczny: pomaga się naturze uratować jedno dziecko czy dwoje dzieci, a ulegają zniszczeniu trzy czy cztery zarodki. I to mnie przekonuje, właśnie na płaszczyźnie prawa państwowego. Nie wchodzę tu w żadną ocenę moralną, chodzi mi tylko o decyzję państwa.
Rozumiem kobiety, które chcą mieć dzieci, a nie mogą, tymczasem jest odpowiednia procedura. Popatrzyłbym na to z takiej perspektywy, że wiele zarodków ludzkich ulega zniszczeniu w sposób biologiczny. Można powiedzieć, że w przypadku in vitro, wobec tzw. zarodków nadliczbowych, w sztuczny sposób powtórzony jest proces występujący w organizmie kobiety.
Ks. Piotr Moskal:
To nie to samo: umrzeć (w następstwie procesów fizjologicznych) i być zabitym.
A generalnie, dlaczego „nie” dla zapłodnienia in vitro?
Problem in vitro to dopiero na drugim miejscu problem rodziców – małżonków (a czasami, niestety, niemałżonków i osób samotnych) pragnących mieć dziecko. Z tego, że pragną mieć dziecko nie wynika, że mają prawo do posiadania dziecka. Nie ma „prawa do” posiadania dziecka, czy żony (zob. porwania w celu małżeństwa). Człowiek nie ma prawa do posiadania osoby. Ma prawo posiadania w stosunku do świata rzeczy.
Na pierwszym miejscu in vitro to problem nowego człowieka, a właściwie wielu małych ludzi w stanie embrionalnym. Jest to problem celowo niszczonych oraz zamrażanych, a właściwie porzucanych ludzi w stanie embrionalnym. Jest to też problem sposobu poczęcia się nowego człowieka. Człowiek ma prawo do tego, by zostać poczętym, a następnie być noszonym w łonie, urodzonym i wychowanym w małżeństwie. Zapłodnienie in vitro jest pozbawione sensu wyrażonego w mowie ludzkich ciał zjednoczonych aktem małżeńskim. Zapłodnienie to rozrywa naturalny związek pomiędzy czynnościami zapłodnienia a aktem małżeńskim i przyznaje prymat techniki nad aktem miłosnego zjednoczenia małżonków. Nowy człowiek jest poniekąd produkowany na zamówienie tych, którzy chcą mieć dziecko – produkowany na szkle w drodze łączenia męskich i żeńskich komórek rozrodczych.
Oczywiście, człowiek poczęty in vitro nie jest winien sposobu swego poczęcia i ma pełne prawa osoby, tak jak posiada je człowiek poczęty w małżeństwie, albo w wyniku zdrady małżeńskiej, współżycia przedmałżeńskiego, pozamałżeńskiego, gwałtu czy kazirodztwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/675781-profesor-andrzej-zoll-o-in-vitro-kilka-uwag-polemicznych