Jeszcze niedawno język jakim europejski establishment medialno-polityczny mówił o migracji zawierał sporo zasłon i zwodów. Była więc mowa o „kontrolowaniu migracji”, „zarządzaniu migracją”, „ubogaceniu kulturowym” a nade wszystko powoływano się na powody humanitarne, podciągając każdego pukające do granic czy wchodzącego bez pytania do kategorii „uchodźca”.
Cyniczna gra miłosierdziem Europejczyków doszła jednak do granic. Nawet najbardziej naiwni ludzie zaczynają rozumieć, że nie można umiłować tak samo każdego człowieka na świecie, że żaden lewicowy bełkot nie zniesie konieczności porządku miłowania czyli ordo caritatis. A zatem w pierwszej kolejności troska o nasz dom, potem o rodzinę, wspólnotę lokalną, ojczyznę. A już na pewno nie można narażać tych wspólnot na śmiertelne ryzyko w imię miłosierdzia. Taki skutek ma właśnie masowa migracja z krajów skrajnie dalekich kulturowo. To po prostu nie działa, niosąc gwałty, mordy, handel ludźmi, sztyletowanie nastolatków i ogólny radykalny spadek poziomu codziennego bezpieczeństwa.
Zalana migrantami Europa ma dość. Już w Niemczech kombinują jak zawrócić z tragicznie błędnej ścieżki zapraszania na wszystkich, choć pomysł mają szatański: przerzucić problem do Polski, także dlatego, by Niemcom zszedł z oczy zaraźliwy przykład możliwej i skutecznej innej polityki migracyjnej.
Jednocześnie jednak postępuje inne zjawisko. Czujący się panami świata establishment nie zamierza dokonywać żadnej korekty. Odwrotnie, czując swoją siłę, wiedząc iż potrafi zniszczyć i wykluczyć każdego kto się im przeciwstawi, nie chcąc bawić się już w niuanse, mówi wprost: tak, migracja jest może nieprzyjemna ale będzie kontynuowana. Przymusowo i w skali z której sobie nie wyobrażaliście.
Taki sens mają choćby dwie medialne publikacje, bardzo ważne i reprezentatywne.
Pismo Michnika ogłosiło właśnie iż
albo wpuścimy świeżą krew z Afryki albo Europa będzie muzeum dla bogatych Chińczyków.
Zostawiam na boku oczywisty idiotyzm tego „równania”, bo akurat Chińczycy sami mają gigantyczny problem demograficzny - i jakoś nie odpowiadają na niego ściąganiem migrantów, ani z bliska ani z daleka.
Istotą tego tekstu jest brutalne powiedzenie czytelnikom, że te tłumy młodych mężczyzn dokonujące właśnie inwazji na kontynent to nie żaden błąd, żadna nieudolność zarządców kontynentu - to jest właśnie plan. Na zimno przyjęty, brutalnie wdrażany.
Tekst chwilowo na stronach GW niedostępny, ale pewnie się po wyborach odnajdzie. Zajawki zostały.
W tym samym medium niedawno ukazał się wywiad z Agnieszką Holland, która dokładnie w tym tonie i równie szczerze doprecyzowuje ile ma być tej „świeżej krwi”.
Za dwadzieścia lat a najdalej za pięćdziesiąt pół ludności Afryki tu już będzie i żadne mury nie pomogą
— stwierdziła.
I ten cytat, powielany wcześniej, też jakby zniknął z wywiadu.
I też pewnie się po wyborach odnajdzie.
Kiedy więc patrzymy na inwazję setek tysięcy młodych mężczyzn na Europę pamiętajmy, że plan jest taki, by za nimi przyszły miliony, dziesiątki milionów, a potem pół kontynentu. To dokładnie nam szykują.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/666684-swieza-krew-z-polowy-afryki-taki-jest-plan